39 | THE PRICE OF IDEAS

525 52 52
                                    

CORUSCANT

Cela Dartha Vadera znajdowała się na najniższym piętrze Świątyni Jedi. Tutaj panował jeszcze większy chłód, na co zupełnie nie była przygotowana. Mimowolnie szczęknęła zębami, kiedy znalazła się tuż przy bardzo dobrze zabezpieczonej izbie więziennej, strzeżonej przez droidy Magna Guard, które Fersto zabrał z jednej już nieczynnej fabryki Separatystów. Zespołowi hakerów zajęło kilka godzin, aby złamać i obejść kody Spuriusa, aby można było zdezaktywować droidy.

Teraz stały już wyłączone tuż przy wejściu do celi. Choć niedziałające, wyglądały przerażająco i Almira wzdrygnęła się, przechodząc obok, aby wpisać do interfejsu kod, umożliwiający wejście do środka. Jeden z klonów podał jej go wcześniej i po kilku sekundach właz rozsunął się przed nimi.

Zawahała się, stojąc przed wejściem. Miała ochotę stąd uciec, odkąd zeszła na niższe poziomy towarzyszyło jej uczucie niepokoju, niedające się przegonić pozytywnymi myślami o przyszłości, która zapowiadała się w jej odczuciach naprawdę dobrze. Nie wiedziała, skąd brało się to nieprzyjemne przeczucie, ale postanowiła je zignorować.

W celi panował mrok, wpadało do niej jedynie światło z korytarza. Po kilku dniach spędzonych tutaj Skywalker całkowicie przyzwyczaił się do panującej tu ciemności. Zżył się z nią tak mocno, że gdy dostrzegł blade światło, od razu zamknął powieki, wbijając sobie paznokcie wewnątrz dłoni. I choć poświata oznaczała wolność, jego przyprawiała o nienawiść.

Nienawiść do Fersto, który chciał odebrać mu wszystko.

Miał wiele czasu, aby przemyśleć to, co zrobił. Każdą rzecz, każde morderstwo, które choć złe, przyczyniło się w końcu do zakończenia przedłużającej się wciąż wojny. Czy to nie tego pragnęli Jedi? A skoro Światło nie wystarczyło, by położyć temu kres, trzeba było sięgnąć po Mrok. To właśnie Ciemna Strona dał mu siłę, aby zakończyć ten konflikt, uratować tysiące niewinnych istot, narażonych na niebezpieczeństwo przez działania wojenne. Tego chcieli Jedi, pokoju w Galaktyce.

Z czasem pogrążony w samotności zaczął słyszeć wiele głosów, które wypominały mu jego zbrodnie. Próbował je zagłuszyć, ale one towarzyszyły mu dzień w dzień, nie pozwalając zasnąć, nie pozwalając zapomnieć. Sprawiały, że zaczynał mieć wątpliwości czy gdyby miał wybór, zrobiłby te wszystkie rzeczy jeszcze raz, aby zagwarantować koniec wojny.

Przecież o to chodziło, Galaktyka musiała się zmienić, ewoluować, aby przetrwać. Jeśli skorumpowana Republika chwiała się u podstaw, trzeba było wszystko zburzyć i zbudować od nowa. Słabość musiała zostać wyeliminowana, a Zakon Jedi był słaby, Jedi sami sobie wiązali ręce archaicznym kodeksem, który dawno powinni spalić.

Zrobił to przede wszystkim dla osoby, którą kochał nad życie, a nie żeby ratować krnąbrnych Jedi. Razem mieli rządzić tym, co zburzy i odbuduje. Dla niej poświęcił całe swoje dotychczasowe życie. Dla Padmé porzucił ideały i stał się Darthem Vaderem.

I właśnie kiedy wspominał Padmé, podczas tego pobytu w celi zdał sobie sprawę, że doskonale znał odpowiedź na swoje pytanie, które tkwiło, mocno zakorzenione w jego umyśle i nie dawało mu spokoju. Czy zrobiłby to wszystko ponownie?

Nie.

Teraz jednak trzeba było iść dalej. Żyć ze swoim wyborem, swoimi decyzjami, które na zawsze zmieniły losy Galaktyki. I które ku jego zadowoleniu zaczęły w końcu skutkować, przynosić pozytywne efekty. Razem z niezwykle ambitną senatorką z Taanab udało im się zdławić ostatnie bunty odłamów armii Separatystów i zaprowadził pokój na objętych ich wpływami sektorach.

YOU WERE MY MASTER | star wars | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz