CORUSCANT
Ahsoka odbijała pojedyncze pociski, które leciały w ich stronę. Już dawno straciła młodzików z oczu. Niech Carisha weźmie się w garść, bo obie będą za chwile martwe.
Odkąd zabiła tego klona, była Jedi wyczuła w Shan tylko bezgraniczny smutek. Tak głęboki, że Ahsoka o mało co również się w nim nie pogrążyła. Bił od mistrzyni również żal i bezsilność, tak potężna, że zdawało się przyćmić jej umysł.
— Isha, co się dzieje?!— zawołała, kiedy już po prostu resztkami sił odbijała pociski. Klony zaczęły się wycofywać, kiedy linie plazmy wracały do nich, zabijając lub poważnie raniąc. - Musimy uciekać!
Carisha otrząsnęła się z transu. Jak mogła do tego dopuścić? Jak oni wszyscy mogli dopuścić, żeby Zakon Jedi upadł?
Wstała, aktywując miecze.
— Idź po Petro i Katooni... Ja pójdę po statek! — zawołała, przekrzykując odgłosy strzałów z blastera. Natarła na klony, które po nieudanej próby zabicia Carishy, wycofały się w głąb Świątyni.
— Mam statek - odparła z determinacją w głosie Ahsoka. — Poza tym, nie możemy się rozdzielić!
— I tak już nie trzymamy się razem — wzruszyła ramionami Isha. — W takim razie pójdę po mój myśliwiec...
Nim Tano zdążyła odpowiedzieć, Carisha pobiegła w stronę korytarza, w którym przed chwilą zniknęły klony.
— Przecież to oczywiste, że to pułapka... — mruknęła do siebie, wywracając oczami.
A więc tak się kończą jej obietnice. Carisha właśnie ponownie wplątała ją w sprawy Jedi. I na dodatek teraz i Ahsoka będzie miała problemy, choć teoretycznie nie jest już Strażniczką Pokoju.
Ahsoka zagłębiła się w Moc. Czuła jak przez nią przepływa, wypełnia ją. Przymknęła oczy ani chwili nie tracąc czujności. Moc dawała jej sił. Sił, by znaleźć Petro i Katoo...
Biblioteka.
Gdy tylko ujrzała w myślach bibliotekę, ruszyła w jej stronę. Nie zatrzymywała się. Nawet gdy na drodze stanęły jej klony. Po chwili leżały martwe, a Ahsokę zaczęły targać wyrzuty sumienia.
To przecież kiedyś byli jej żołnierze. To oni walczyli u boku Jedi. Gdy przegrywali i gdy wygrywali. W chwale i upadkach. Zwycięstwa nie były obce klonom, ale w starciu z Jedi nie mieli szans.
A przynajmniej tak niegdyś sądziła Ahsoka.
Wpadła do biblioteki, miejsca, które najmniej ucierpiało podczas ataku. Wszystkie dane zachowały się - klony ich nie zniszczyły. Rozejrzała się między regałami, wyciągając na boki ręce, w których trzymała aktywowane miecze świetlne. Z uwagą i niezwykłą ostrożnością sprawdziła każdy zakamarek biblioteki, gdy usłyszała cichą rozmowę.
CZYTASZ
YOU WERE MY MASTER | star wars | ✓
FanficHOW DID US AGAINST WORLD BECOME ME AGAINST YOU? Podczas gdy wszechświat trawi okrutna i przedłużająca się wojna, Anakin Skywalker podejmuje się zdrady na Zakonie Jedi. W desperackim akcie przejęcia rządów Galaktyki zabija Dartha Sidiousa, Sitha, odp...