34 | BROKEN SOULS

587 58 33
                                    

TATOOINE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

TATOOINE

Spotkanie Obi-Wana z Quinlanem i Ventress mocno rozczuliło Carishę. Nie obyło się bez dowcipnych przekomarzanek między nimi. Nie byliby sobą, gdyby nie rzucili żadnych żartów.

Jedynie Sulvau nie odczuwał chwilowej beztroski. Cały czas nachmurzony i niezbyt rozmowy, na następny dzień udał się do Mos Eisley, by skontaktować się z Bretią. Carisha chciała mu towarzyszyć nie tylko dlatego, że czuła się odpowiedzialna za jego ponury nastrój, ale także dla bezpieczeństwa, lecz stwierdził, że będzie bardziej potrzebna tutaj.

Tylko że chwilę po nim do miasta poszli również Asajj z Quinlanem, aby uzupełnić zapasy.

Carisha przez dobrą godzinę włóczyła się po okolicy, nie oddalając się nazbyt od statku. Potem z powodu żaru lejącego się z nieba wróciła do statku Ventress. Chciała zajrzeć do Ahsoki, nad którą czuwał Obi-Wan, ale gdy tylko zbliżała się do pomieszczenia, zawracała. Nie miała odwagi znaleźć się w towarzystwie Kenobiego, bo wczorajszego wieczora wymienili tylko kilka nic nieznaczących zdań.

Postanowiła jednak zebrać myśli i nie uciekać od tego, co nieuniknione.

Po cichu weszła do pomieszczenia. Choć Obi-Wan na pewno zauważył jej pojawienie się, nawet nie drgnął. Pogrążony w głębokiej medytacji miał zamknięte oczy, ale Carisha mogła przysiąc, że dostrzegła jego delikatny uśmiech.

Usiadła po drugiej stronie przy koi Ahsoki. Po tym ataku szału, jakiego dostała, gdy się obudziła, zdecydowali, że podadzą jej środki uspokajające. Carisha była temu przeciwna, bo wiedziała, że to i tak nic nie da.

— Gdy się obudzi, musisz z nią porozmawiać — odezwała się, przerywając ciszę. Zdawała sobie sprawę, że wyrwie Obi-Wana ze stanu medytacji. Ale musiała to powiedzieć. — Musisz ją uspokoić, opowiedzieć o czymś, co bardzo dobrze wspomina...

— A co ty dobrze wspominałaś?

Carisha pobladła. Słowa Obi-Wana były bolesne, gdyż mistrz Jedi doskonale znał jej przeszłość.

Posłała mu nieco gniewne spojrzenie i spuściła łzy. Przegryzła wargę.

— Nic — odpowiedziała zgodnie z prawdą. — Mi pomogła wizja przyszłości, a nie przeszłości — dodała.

Obi-Wan zmarszczył czoło i otworzył oczy, aby na nią spojrzeć. Dopiero teraz dostrzegł, jak bardzo źle wygląda Carisha. Sińce pod oczami, prawie że biała skóra, spierzchnięte usta... no i rozcięty łuk brwiowy.

— Zastanawiam się, ile potrzeba, żeby cię złamać.

Carisha uśmiechnęła się na jego autentycznie zatroskany głos. Uśmiech spełzł jej z twarzy tylko, gdy dostrzegła lekki ruch Ahsoki.

Togrutanka powoli wybudzała się z grymasem na twarzy. Carisha zapragnęła natychmiast ulotnić się z pomieszczenia, ale gdy tylko wstała Obi-Wan chwycił ją za ramię.

YOU WERE MY MASTER | star wars | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz