Imię i nazwisko-Ashton Fletcher Irwin.
Data urodzenia- 7 lipca 1994.
Miejsce zamieszkania- Nowy Jork.
Zawód-Student/ stażysta w rozgłośni radiowej.
Rodzina- Brak.
Najlepszy przyjaciel- Brak.
Zainteresowania- Muzyka.
Dodatkowe informacje- Gra na perkusji. Biega. Ma uczulenie na kocią sierść.
Po raz kolejny przeczytałam informacje o osobie, którą teraz byłam. Te kilka zdań to wszystko co powinnam była o nim wiedzieć? Przecież tu nie było niczego, co mogłoby mi się przydać. Jak miałam być nim, skoro nic o nim nie wiedziałam? Odłożyłam teczkę na stolik przy łóżku i złapałam za lusterko. Chłopak,którym się stałam był całkiem przystojny. Duże oczy, nie za duży nos i ładne( choć potargane) włosy.Przynajmniej nie weszłam w ciało jakiegoś spasionego oblecha z trądzikiem. Uśmiechnęłam się. Chłopak odpowiedział mi tym samym, ukazując rząd białych zębów. Zaczęłam robić różne miny, które on powtarzał. Przechyliłam lusterko i odsunęłam materiał szpitalnej koszuli. Jego ciało było ładnie wyrzeźbione. Może to była jakaś szansa na to, żeby Calum się nim zainteresował? Bzdura! Calum nigdy nie pokocha mężczyzny!
Odłożyłam lusterko i schowałam twarz w dużych dłoniach. Już sama nie wiedziałam co było gorsze. To, że umarłam czy to, że wróciłam jako facet. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie? Ja tylko chciałam wrócić do ukochanego.
Do pokoju weszła starsza pielęgniarka. Zmierzyła mi temperaturę i ciśnienie.
-Jak się dziś czujesz przystojniaku?-zapytała.
-Ee...dobrze-zająknęłam się, skrępowana jej komplementem. Dziewczyna zapisała coś w karcie.
-Miałeś dużo szczęścia.
-Co się właściwie stało?-zapytałam.
-Nie pamiętasz?
-Nie bardzo.
-Taksówka, którą jechałeś przejechała na czerwonym świetle i zderzyła się z ciężarówką. Ty ucierpiałeś najbardziej. Na chwilę cię straciliśmy.
Spojrzałam na nią i coś sobie uświadomiłam.
-To pani do mnie mówiła. Na sali. Powiedziała pani, że wszystko zależy ode mnie.
Kobieta wybałuszyła na mnie oczy i posłała mi miły uśmiech.
-Słyszałeś to?
-Tak. Dziękuję pani.
Złapałam ją za dłoń i uśmiechnęłam się.
-Jak długo tu zostanę?
-Lekarz przyjdzie do ciebie niedługo. On zadecyduje.
Pielęgniarka była już przy drzwiach, kiedy ją zawołałam.
-Jak ma pani na imię?
-Helen.
Zapamiętać: Wysłać kwiaty z podziękowaniem, dla Helen.
-Jestem Iz....Ashton- wypowiedziałam swoje nowe imię z bólem i obrzydzeniem. Helen uśmiechnęła się łagodnie u wyszła z pokoju.
Wypisałam się na własne życzenie. Nie zniosłabym ani chwili dłużej w tym cholernym szpitalu. Z całego tego wypadku Ashtonowi została jedynie złamana ręka. Mam się zgłosić za miesiąc na zdjęcie gipsu i prześwietlenie. Stałam na parkingu przed szpitalem, nie wiedząc co mam ze sobą począć. Przejrzałam portfel Ashtona, żeby zorientować się gdzie mieszka. Jednak nie chciałam jechać do niego. Bałam się. Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres mieszkania mojego przyjaciela. Serafina mówiła, że nie mogę zdradzić Calumowi kim jestem, jednak musiałam powiedzieć komukolwiek co się ze mną stało. Inaczej chyba bym zwariowała.
CZYTASZ
Perfect Two|| Cashton [Zakończone]
FanfictionKiedy miłość jest tak wielka, że pokona nawet śmierć.