Mały bonusik. Rozdział napisany z perspektywy Caluma.
Calum.
Od siedemnastego roku życia byłem sam. Ojciec wykopał mnie z domu, bo nie chciałem oddawać mu zarobionych przez siebie pieniędzy na wódę. Matka choć się go bała, została przy nim. Nie stanęła po mojej stronie. Powiedziała, że jeśli będę się go słuchał wszystko będzie dobrze.Jak po czymś takim miałem zostać w tamtym domu? Radziłem sobie sam. Pracowałem gdzie się dało. Zarywałem noce i ściubiłem każdy grosz. Czasami jadłem resztki z knajp, w których pracowałem, ale dałem radę. Po skończeniu szkoły wstąpiłem do straży. Dzięki tej pracy mogłem być spokojniejszy , bo stać mnie było na wynajęcie małego mieszkanka i w miarę spokojne życie.
Brakowało mi jednak kogoś z kim mógłbym porozmawiać i zaufać mu. Miałem Luke'a i Michaela, których poznałem jeszcze w szkole, ale mimo tego, że byli dobrymi kumplami, nie o taki rodzaj zaufania mi chodziło. Chciałem mieć kogoś kto będzie mnie kochał i odda mi całego siebie, sprawiając tym samym, że poczuję się bezpiecznie.
Zaliczałem każdą dziewczynę, która była chętna. Potem nie dzwoniłem. Nie chciałem związku z dziewczyną, która nic o mnie nie wiedziała, a z ochotą pakowała mi się do łóżka. Sądziłem, że Izzy też taka będzie. Grzeczna córeczka tatusia, która spotkała bad boy'a. To zawsze kończy się tak samo. Ale Izzy była inna. Już na pierwszej randce pokazała mi, że pozory mylą. Chciałem ją oczarować, żeby dobrać jej się do majtek, ale to ona oczarowała mnie. Zamiast do wystawnej knajpy wolała iść do KFC. Podobało mi się to, że nie była jak inne dziewczyny, które udają takie eleganckie, skubiąc liść od sałaty. Izzy dosłownie wpierdalała kurczaka jak facet. Uwaliła sobie całą bluzkę sosem, ale miała to totalnie gdzieś. Chwilami bałem się, ze pożre także mnie. Śmiała się przy tym tak szczerze. Wiedziałem, że wpadłem po uczy. Nawet nie próbowałem zaciągnąć jej do łóżka.
-Nigdy nie poznałem tak wyjątkowej dziewczyny jak ty-powiedziałem jej, kiedy odprowadziłem ją do domu. Izzy uśmiechnęła się, założyła ręce na biodra i powiedziała kpiącym głosem.
-A ja poznałam już trzech takich, którzy mówili to samo co ty-podniosła brew, śmiejąc się z mojej zdezorientowanej miny. Zupełnie zbiła mnie z tropu tymi słowami. Jedyne co mogłem zrobić to ją pocałować. Nie opierała się, tylko oddała pocałunek.
Kiedy dotarłem do szpitala, Izzy była na stole operacyjnym. Siedziałem pod salą starając się zachować spokój, ale w środku krzyczałem ze strachu. Czekałem i czekałem. Jej rodzice przyjechali kilka minut po mnie. Ben rzucił się na mnie, krzycząc, że to wszystko moja wina. Kiedy policjant powiedział mu,że Izzy brała udział w wypadku komunikacyjnym, od razu założył, że rozpieprzyliśmy się na motocyklu. Ten facet mnie nienawidził. Od pierwszego dnia, kiedy pojawiłem się w progu jego domu. Nie pasowało mu we mnie absolutnie nic. Ani moja praca, ani to gdzie mieszkam. Ale najbardziej nie podobało mu się to, że zawróciłem w głowie jego córce.
Izzy odeszła.
Nawet nie wiem, jak znalazłem się w domu. Pewnie Luke i Michael mnie tam zawieźli. Byłem w takim szoku, że przez pierwsze dwadzieściacztery godziny nie było ze mną kontaktu. Razem z Izzy, odeszło całe szczęście. Poczułem jakby ktoś wyrwał mi serce i zdeptał je na moich oczach. Byłem pusty w środku.
Pojechałem do rodziców Izzy. Chciałem wiedzieć czy zaplanowali pogrzeb. Gabriella powiedziała, że wybrała do wieńca kalie. Czy ona nie znała swojej córki? Izzy nienawidziła kali. Nie lubiła ich zapachu, kształtu. Mówiła, że są zamknięte, jakby patrzyły tylko w jednym kierunku, nie zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła. Kochała storczyki. Zawsze je ode mnie dostawała. Były piękne, jak ona. Moja wizyta u rodziców Izzy, jak zwykle zakończyła się kłótnią. Oskarżyli mnie o to, że odebrałem im córkę. Posądzili o to, że ją zdradzałem kiedy tylko miałem okazję. Tego było za wiele. Mogli mówić o mnie co chcieli, że jestem nędzarzem, że nie dorastam Izzy do pięt, ale nigdy jej nie zdradziłem. Nigdy bym tego nie zrobił. Kochałem ją najbardziej na świecie. Była wszystkim czego potrzebowałem. Tylko idiota naraziłby się na utratę takiej dziewczyny, dla jednorazowej przygody.
Izzy i ja byliśmy dla siebie stworzeni. Jasne, że byliśmy jak każda inna para. Kłóciliśmy się, mieliśmy ciche dni, a raczej ciche godziny, bo nie potrafiliśmy bez siebie wytrzymać. Czułem się przy niej bezpieczny. Z nią czułem, że jestem we właściwym miejscu. Izzy nigdy nie wywyższała się, choć miała ku temu powody. Jej rodzice są współwłaścicielami Nike, więc mają szmalu jak lodu, ale Izzy nie brała od nich więcej niż to co sami jej dawali. Nie pracowała,bo rodzice kazali jej się skupić na nauce, dlatego wypłacali jej kieszonkowe. Ja nie brałem od niej pieniędzy. Koszty utrzymania mieszkania dzieliliśmy na pół, ale kiedy chciałem sprawić sobie jakąś przyjemność lub wyremontować motocykl, odkładałem. Izzy wiele razy proponowała, że zapłaci za nasz wspólny wyjazd, albo wyjście do teatru, jednak nie mogłem na to pozwolić. Jestem facetem. Jej facetem,więc musiałem o nią dbać i spełniać jej zachcianki. Chciałem pokazać Izzy i jej rodzicom, że potrafię nas utrzymać. Najgorsze były święta czy urodziny. Izzy zawsze dawała mi jakiś wypasiony prezent, jak markowy zegarek czy nowa gitara. Wiedziałem, że nie robiła tego specjalnie, żeby pokazać mi, że ma kasę, ale nie chciałem też, żeby było jej przykro więc kupowałem to na co nie było mnie stać. Pożyczałem kasę od kumpli i nie kumpli, żeby tylko podarować jej piękny naszyjnik czy bransoletkę. Teraz mam przez to kłopoty.
Ashton chyba spadł mi z nieba. Kiedy Izzy odeszła wiedziałem, że nie będzie mnie stać na utrzymanie mieszkania, ale nie chciałem opuszczać miejsca, w którym byłem tak szczęśliwy. To był nasz dom. Nasze małe miejsce na ziemi,gdzie byłem ja i dziewczyna, której nigdy nie przestanę kochać. Może dzięki temu chłopakowi, jeszcze trochę tu zostanę.
Ashton jest dziwny. Nie dlatego, że jest gejem, choć może to ma jakiś wpływ na jego zachowanie. Nawet go lubię, chociaż dziwnie na mnie patrzy, jakby mnie znał, a przecież nigdy wcześniej nie miałem z nim kontaktu. Czasami słyszę jak płacze w swoim pokoju, ale chyba nie chcę znać powodu. Może jest nieszczęśliwie zakochany czy coś. Jeśli tak jest, to w sumie cierpimy z tego samego powodu. Jednak zaczynam dostrzegać plusy tej znajomości. Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że poznam All Time Low, a teraz mam przeprowadzić z nimi wywiad. Chyba, że Ashton mnie wkręca, a wtedy źle się to dla niego skończy. Jednak on nie wygląda na takiego. Mam nadzieję, że nie pomylę się co do niego i może nawet się zaprzyjaźnimy. Izzy od razu by go wyczuła, miała talent do takich spraw. Ale teraz zostałem sam. Izzy już nie wróci i muszę się z tym pogodzić. Może kiedyś mi się to uda.
Dziękuję, że jesteście i czytacie. Love Ya all!!
With all my love. Aleksa.
CZYTASZ
Perfect Two|| Cashton [Zakończone]
Fiksi PenggemarKiedy miłość jest tak wielka, że pokona nawet śmierć.