Dzień Hansa Holenberga nie zaczął się zbyt dobrze. Chłopak, zaledwie dziewiętnastoletni, został wezwany przed oblicze szefa warszawskiego gestapo. Był przerażony, ponieważ gdy przyjechał tutaj kilka dni temu, szef Vogel wywarł na nim bardzo duże wrażenie. Tak naprawdę to nie miał czasu go przyjąć, krzyknął tylko swojego asystenta, że ma nowego oprowadzić po budynku przy alei Szucha. Wywarło to na nim nie lada wrażenie, ponieważ w wojsku był od niedawna. Każdy inny żołnierz z tak małym doświadczeniem od razu zostałby wezwany na front, ale nie on. Jego ojciec, jeden z ważniejszych generałów III Rzeszy, nie chciał by jego syn zaciągnął się do armii, lecz jego stanowisko nie pozwalało mu ukryć potomka, a wtedy poszukiwano jak najwięcej młodzieńców do walki. Wpadł więc na inny pomysł - załatwił swojemu dziecku w miarę bezpieczną posadę gestapowca w stolicy dawnej Polski.
Hans nie chciał wyjeżdzać z Niemiec, miał tam wszystko. Dopiero skończył szkołę, był w niej najbardziej popularnym uczniem. Miał mnóstwo przyjaciół i piękną dziewczynę Elisę. Kochał ją bardzo, a ona kochała jego. Byli ze sobą od trzech lat, lecz kiedy dziewczyna dowiedziała się o wyjeździe, postawiła Hansowi ultimatum. Albo ona albo Warszawa. Była bardzo naiwna myśląc, że chłopak ma jakiś wybór, ale nie dziwił jej się. Taka dziewczyna jak ona nie mogła odpędzić się od adoratorów. Jej piękne, długie, brązowe włosy i niebieskie oczy przyciągały uwagę każdego widzącego mężczyzny. Hans na początku był załamany, ale po dłuższym zastanowieniu sam w końcu postąpiłby podobnie.
Idąc do gabinetu oficera Vogela starał się nie okazywać żadnych uczuć, a że był przerażony samym spotkaniem, ciężko było mu zachować kamienną twarz. Korytarze, choć tej samej długości co zawsze Hansowi wydawało się, że są co najmniej dwa razy dłuższe. Brał udział we wczorajszej łapance, gdzie zginął porucznik Höltz. Widział ładną, brązowowłosą Polkę, ale nawet nie pomyślał, że taka drobna, może osiemnastoletnia dziewczyna, będzie potrafiła zrobić krzywdę niemieckiemu żołnierzowi. Nikt nie wie, co tak do końca wydarzyło się w bocznej uliczce, ale Hans miał swoją teorię, a jeśli jego przypuszczenia były słuszne, w ogóle nie było mu żal porucznika. Gdy tylko pomyślał o tym, że ktoś mógłby dotykać Elisę tak, jak niemieccy żołnierze dotykali Polki, od razu się wzdrygał. Obrzydzały go gwałty na młodych dziewczynach i był również przeciwny zabijaniem ludzi bez żadnego powodu. Niektórzy żołnierze mówili, że jest miękki i nie jest prawdziwym Niemcem. Mimo tego Hans czuł się jak Niemiec i kochał swoją ojczyznę.
Kiedy był już przed wielkimi drzwiami do gabinetu oficera Vogela, strach jakby go na chwilę opuścił, ale kiedy otworzył wrota i spojrzał na grymas szefa gestapo, reszta dobrego humoru nagle wyparowała. Mężczyzna był już na pewno po pięćdziesiątce, włosów nie miał a jego oczy były tak małe, że prawie nie było ich widać. Kiedy Hans wszedł, oficer akurat palił papierosa.
- Heil Hitler!
- Holenberg, wejdź i usiądź - powiedział zachrypniętym głosem.
Chłopak wykonał rozkaz bez słowa. Nie umiał odczytać żadnych emocji z twarzy mężczyzny.
- Teraz sobie porozmawiamy - rzekł - co się wczoraj stało?
- Nie wiem, o co chodzi - odpowiedział.
- Nie każ mi cię przesłuchiwać jak tych nędznych Polaczków. Mówisz, albo czekają cię przykre konsekwencje.
- Ja naprawdę nic nie wiem - odparł, a za chwilę poczuł na swoim policzku pięść oficera. Nie bolało go to mocno fizycznie, ponieważ mężczyzna przeżywał już swój wiek, kiedy siła była jego dużym atutem, lecz ucierpiała jego duma. W Niemczech wmawiano im, że Polacy są źli, nieprzewidywalni i brutalni, ale jednak pierwszy raz w twarz dostał od rodaka.
- A więc jeszcze raz - kontynuował Vogel - co się wczoraj stało?
- Wiem tylko, że porucznik Höltz zniknął w pewnym momencie, chwilę później usłyszeliśmy strzał, podbiegliśmy tam, ale zobaczyliśmy tylko ciało Höltza.
- Próbujesz mi wmówić, że nie widziałeś nikogo uciekającego?
- Nie.
- Oj Holenberg, zdradzę ci sekret. Od początku wiedziałem, że jesteś bezużyteczny. Znałem twojego ojca, generał - mężczyzna prychnął - nie wiem dlaczego ma taki tytuł. Starałem się o tą samą posadę w Berlinie, co on. Jak się domyślasz twój ojciec wygrał tę bitwę, ale nie wygrał wojny.
- Myślałem, że mamy wojnę z Polakami - powiedział Hans, a za chwilę poczuł ból na drugim policzku.
- Zamknij się! - krzyknął szef gestapo - Nie odzywaj się, dopóki ci nie pozwolę. Jak mówiłem, najlepszą zemstą byłaby śmierć jego pierworodnego syna. Oczywiście trzeba zrobić to tak, aby Berlin myślał, że to był wypadek. Że biednego Hansa Holenberga zabili bandyci. Tak więc będzie.
Oficer Vogel uśmiechał się tak, że chłopakowi głos uwiązł w gardle. Chciał coś powiedzieć, przeciwstawić się, ale nie potrafił.
- Golbe! - zawołał oficer - Zawieź naszego żołnierza do lasu za miastem dzisiaj w nocy. Wiesz co masz robić. Narazie zamknij go w izolatce.Kiedy Hans wychodził, odruchowo obrócił się do swojego szefa i pozdrowił go. Tym razem droga przez korytarze budynku przy alei Szucha wydawała mu się niezwykle krótka.
CZYTASZ
Morowe Panny
Historical FictionHistoria kilku odważnych, młodych ludzi, dla których ojczyzna i honor znaczyły więcej niż śmierć. Miała wszystko: rodzinę, przyjaciół, dobrą szkołę. Wojna zabrała to, co dało jej życie. Ale nie zabrało nadziei i marzeń o lepszym jutrze. W czasie o...