Wieczór był wyjątkowo ciepły. Beata siedziała już w czarnym aucie ubrana w czarną sukienkę i czarne futro. Grys wyszedł parę minut wcześniej by kupić papierosy. Nadal była na niego zła za dzień złożenia meldunku, jednak nie było to już tak silne uczucie, jak wtedy. Chciała mu powiedzieć, że wyjeżdża na czas powstania i w pewnym sensie już się z nim pożegnać. Było nerwowo u niej w domu ostatnimi czasy. Ojciec bardzo denerwował się spadkiem wpływów jego firmy na wypadek wybuchu powstania. Cały czas chodził naburmuszony i nie chciał z nikim rozmawiać, nawet z własną żoną. Mama Beaty była przez to bardzo smutna i wychodziła z pokoju tylko wtedy, kiedy było to konieczne. Dziewczyna nie pamiętała już, kiedy ostatnio zjedli rodzinnie obiad, jak to miało miejsce jeszcze niedawno. Jej ojciec nie chciał nawet słyszeć o zostaniu w Warszawie podczas zrywu, nawet kiedy Beata powiedziała mu o konspiracji. Wreszcie się odważyła i wyznała prawdę. Rodzice nie byli zdziwieni, gdyż podejrzewali to już od dłuższego czasu, jak dziewczyna nie wracała na noc do domu. Nie zmieniło to jednak ich zdania odnośnie powstania. Nie i koniec.
- O czym tak myślisz? - spytał Lipa siedzący za kierownicą samochodu.
- O tym, jak to było lepiej bez Niemców w Warszawie.
- Nie martw się. - odparł. - Niedługo ich już tutaj nie będzie. Wygonimy tych szkopów tam, gdzie ich miejsce.
Beata tylko westchnęła. Nie powiedziała jeszcze nikomu o wyjeździe na wieś. Nie wiedziała jak. Chciała złapać Bąka gdzieś po zbiórce aby mu powiedzieć, ale on zawsze gdzieś znikał tłumacząc, że śpieszy się na spotkanie dotyczące powstania.Beata aż podskoczyła, kiedy ktoś zapukał w szybę samochodu. Ulżyło jej, gdy zobaczyła, że tą osobą jest tylko Grys, niemniej była zła na niego, że ją przestraszył.
- Guten Tag Frau Henrisch, jak pani mija wieczór? - powiedział podczas wchodzenia do środka.
- Kiedyś cię zabiję, przyrzekam. - odpowiedziała.
- Będziesz musiała mnie dorwać przed Niemcami. - chłopak zaśmiał się, ale Beata nie była w nastroju. - Coś się stało?
- Wyjeżdżam.
- Kiedy?
- Za dwa dni.
Przez chwilę oboje milczeli. Siedzieli ramię w ramię i patrzeli nawzajem sobie w oczy. Powietrze stało się gęste, a czas bezwładnie posuwał się do przodu, nie zważając na marzenia młodych ludzi w tym samochodzie. Silnik został uruchomiony i czar nagle prysł.
- Nie wyjdziesz ze mną, prawda?
Grys tylko pokręcił ze smutkiem głową. Dziewczyna uśmiechnęła się, lecz nie był to szczęśliwy uśmiech. Taki, jaki Grys lubił najbardziej. Dalej jechali już tylko w milczeniu.Droga nie była długa, jednak brak jakichkolwiek interakcji sprawił, że trwała ona dla nich dwa razy dłużej niż faktycznie wskazywał zegarek. Beata próbowała znaleźć odpowiednie słowa na pożegnanie, lecz nic nie przychodziło jej do głowy. Postanowiła po prostu cieszyć się spektaklem na tyle, na ile pozwolą jej okoliczności.
Gdy już w końcu dojechali, oboje chcieli już w końcu zaczerpnąć świeżego powietrza. Beata pierwsza wyszła z samochodu. Grys poczekał chwilę, a następnie sam opuścił pojazd. Myślał wtedy głównie o tym, że może już nie zobaczyć Beaty. Może nie przeżyć, może jej wcale nie odnaleźć po powstaniu, może się tak zmienić, że Beata nie będzie już go znać. I chociaż już teraz był pewien, że kochał tą spontaniczną i nieprzewidywalną istotę, jaką była Mika, wiedział, że Beata odgrywa dużą rolę w jego krótkim życiu. Chwycił dziewczynę za rękę, a ona, zaskoczona, odwróciła się. Stali naprzeciwko siebie, zaledwie kilka centymetrów twarz od twarzy. Trwało to kilka sekund. Nawet Lipa, który już dawno powinien odjechać aby nie wzbudzać podejrzeń, został i przyglądał się dwóm młodym osobom.
- Schowałś dyktafon? - spytał Grys szeptem.
Beata tylko pokiwała głową, co następnie powtórzył chłopak.
- Zobaczymy się jeszcze?
Dziewczyna opuściła wzrok. Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie, chociaż bardzo chciała dać pozytywną odpowiedź.
- Cieszę się, że będziesz bezpieczna.
Kolejny raz tylko pokiwała głową.
- Powinniśmy już iść. - powiedziała, a następnie odwróciła się, lecz nie zrobiła ani jednego kroku.
Grys westchnął tylko i wziął dziewczynę za rękę.
- Gotowa Frau Henrisch?
- Ja, Herr Henrisch.
CZYTASZ
Morowe Panny
Historical FictionHistoria kilku odważnych, młodych ludzi, dla których ojczyzna i honor znaczyły więcej niż śmierć. Miała wszystko: rodzinę, przyjaciół, dobrą szkołę. Wojna zabrała to, co dało jej życie. Ale nie zabrało nadziei i marzeń o lepszym jutrze. W czasie o...