12. Ja mogę pomóc

1.2K 136 13
                                    

- Musisz się przenieść, takie są procedury Mika!
- W dupie mam procedury! Helena to moja siostra. Nie wyda mnie.
Matylda była na tyle uparta, że nikt, ani nic nie potrafiło zmienić jej zdania. Niedługo miał się o tym przekonać i Michał.
- Nie rozumiesz, że to dla twojego bezpieczeństwa? - oboje cały czas krzyczeli. - Ona może być nawet w tym momencie przesłuchiwana, nie wiesz, co ludzie mogą zrobić, czy powiedzieć kiedy są bici i straszeni.
- To jest moja decyzja i nie zmienię jej. - powiedziała. - Zostaję tutaj.
Po policzkach dziewczyny spływały już łzy. Helena była jej jedną rodziną. Nie chciała stracić i swojej siostry.

Ich kłótnię przerwało pukanie do drzwi. Oboje spojrzeli sobie przerażeni w oczy. Przez głowę Matyldy przeszło tysiące najczarniejszych myśli. Nie dość, że ukrywała skazanego na śmierć Niemca, to jeszcze w tej chwili dowódcę Armii Krajowej.
- Ja otworzę. - powiedziała, a tym razem Michał nie podważał jej zdania i poszedł do drugiego pokoju. Dziewczyna odetchnęła trzy razy i wyszła naprzeciw niebezpieczeństwu. Po otwarciu drzwi, ujrzała około trzydziestoletniego mężczyznę, który ubrany był w długi płaszcz i kapelusz.
- U pani nie działa kran w kuchnii? - spytał, a jego głos bardzo przypominał jej głos Michała.
Na początku nastolatka nie wiedziała o co chodzi i chciała odesłać nieznajomego tam, skąd przyszedł, jednak po chwili z pokoju wyszedł jej dowódca.
- Tak, już od tygodnia. - powiedział.
Matylda otworzyła szerzej drzwi tak, aby spokojnie można było wejść.
- Lipa.
- Bąk.
Podali sobie ręce, a później mężczyzna pocałował dłoń dziewczyny. Nie podobało jej się to, jednak czując, że to ktoś ważny, postanowiła nie protestować.
- Mika. - powiedziała tylko. - Zapraszam.
Lipa zdjął kapelusz oraz płaszcz i odwiesił na wieszak. Ubrany był w czarne spodnie i białą koszulę. Był bardzo chudy, jak każdy w czasach okupacji. Miał czarne, gęste włosy i lekki zarost. Zrobił na Matyldzie bardzo dobre wrażenie i musiała przyznać, że był bardzo przystojny.
- Jestem asystentem komendanta głównego. - rzekł. - Słyszałem że panienka postanowiła przetrzymać gestapowca. Gratuluję odwagi.
- To nie wymagało odwagi, tylko ludzkiego odruchu.
Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas, jednak szybko doszedł do siebie i kontynuował.
- Zostałem przysłany by porozmawiać z zakładnikiem.
- On nie jest zakładnikiem. - odezwała się dziewczyna.
- Mika. - upominał ją Bąk.
- Tak, czy inaczej, muszę z nim pomówić.

Matylda wiedziała, że ten dzień nadejdzie, jednak chciała to opóźnić. Wyobrażała sobie, co mogą zrobić z Niemcem, którego, trzeba przyznać, polubiła przez te parę dni. Był on nowy w Polsce, nie widział dużo rzeczy, które zrobili jego rodacy, więc nie chciał rozmawiać cały czas o okupacji i fikcyjnej wolności. Rozmawiali głównie o literaturze. Mika uwielbiała dzieła Goethego, ale nie przyznałaby się do tego nikomu. Nienawidziła, że jej ulubiony poeta podchodził z Niemiec, ale los tak chciał. Do tej pory czytała jego książki w ukryciu, ale w końcu mogła się podzielić z kimś swoimi uczuciami. Tak narodziła się pewnego rodzaju więź pomiędzy Polką i Niemcem. Rozmawiali codziennie, od kiedy Helena została aresztowana. Chłopak pocieszał ją, ale też pozwalał jej zapomnieć o ciężkiej sytuacji. Matylda zdecydowanie nie była gotowa, by nagle całkowicie zerwać relację z Hansem poprzez jego śmierć. Już kilka dni temu postanowiła, że ponownie stanie w obronie byłego gestapowca.

Mika weszła do pokoju i zastała chlopaka, kiedy akurat się przebierał. Zakładał białą koszulę jej ojca na swoje niesamowicie wyrzeźbione ciało. Brązowe włosy miał zmierzwione, jakby dopiero co wstał z łóżka. Dziewczyna starała się zapamiętać każdy centymetr jego twarzy na wypadek, gdyby nie mieli się już zobaczyć.
- Masz gościa. - powiedziała po niemiecku.
Chłopak kiwnął głową na znak, że jest gotowy i uśmiechnął się do Matyldy pokrzepiająco. Polka bardzo chciała zostać przy swoim nowym przyjacielu, ale wiedziała, że Lipa by jej nie pozwolił. Takie przesłuchania odbywają się bez żadnych świadków. Wyszła więc i usiadła się przy stole w salonie. Po chwili dołączył do niej Michał, wciąż zdenerwowany sprawą swojej narzeczonej. Matylda wiedziała, że liczył on na jakieś wiadomości i sama też była zawiedziona, że takowych nie uzyskali. Siedzieli oboje z głową spuszczoną i próbowali usłyszeć coś zza drzwi, jendak cisza była tak ogłuszająca, że w końcu przestali.
- Masz papierosa? - spytała dziewczyna, która chociaż nigdy nie paliła, a nawet trochę ją to obrzydzało, uznała, że najwyższy czas spróbować.
- Nawet gdybym miał i tak bym ci nie dał. - odpowiedział, a jego rozmówczyni westchnęła. - Hela by mnie zabiła, gdybym zaraził cię miłością do papierosów.
Mika zaśmiała się, wyobrażając sobie minę siostry. Bardzo brakowało jej w domu, było w nim za cicho. Nawet teraz, kiedy były w nim cztery osoby, czuć było niedosyt, jak po przeczytaniu tylko jednego rozdziału książki.

Niecałą godzinę później drzwi do pokoju otworzyły się. Wyszedł jednak przez nie tylko Polak. Matylda i Michał wstali w tym samym czasie i starali się dowiedzieć czegokolwiek o dalszym losie Hansa.
- Pan Holenberg jest gestapowcem, a oni mordują naszych. - powiedział, uprzedzając ich pytania. - Nie rób sobie dużych nadziei. Najprawdopodobniej i tak zostanie skazany na śmierć.
- Ale on ma tylko dziewiętnaście lat! - oburzyła się dziewczyna. - Nie zrobił nic złego!
- A wiesz to na pewno? Niektórzy z nas też byli niewinni, a jednak zostali zakatowani i rozstrzelani. Czy Helena coś zrobiła? - spytał Lipa.
- A czy my musimy być tacy, jak oni?
- Mika. - upomniał ją po raz kolejny Bąk. - Wiadomo coś o Heli?
Mina asystenta komendanta zmieniła się odrobinę. Przez chwilę można było zauważyć grymas przechodzący przez jego twarz, ale już za chwilę po raz kolejny nic się nie dało z niej wyczytać.
- Było z nią lepiej, ale później wzięli ją na kolejne przesłuchanie. - powiedział, a pozostała dwójka usiadła na krzesła.
- Jak to możliwe? - spytał Michał.
- Gestapo ma na nią bardzo mocne dowody. Nie wypuszczą jej tak łatwo.
Mika była załamana. Wiedziała, że Niemcy byli bezwzględni i nie mieli serca, ale nadal nie umiała sobie wyobrazić delikatnej Heleny w ich rękach.
- Musimy ją odbić. - powiedziała w ogóle bez zastanowienia. Dopiero po chwili to do niej dotarło.
Obaj panowie spojrzeli na nią zaskoczeni, że te słowa wyszły z ust siedemnastolatki. Chociaż po dłuższym zastanowieniu nie ma się co dziwić. Helena była dla niej ostatnią rodziną, a dziewczyna była na tyle młoda, że potrzebowała bliskiej osoby.
- Dowódctwo nie wyrazi zgody - odparł Lipa. - Helena nie jest nikim ważnym w organizacji i nie wie o żadnych planach. Nie ma potrzeby jej odbijania.
- Ona jest dla mnie ważna! - krzyknęła Mika. - I dla Bąka też. Proszę.
Nastała długa, niezręczna cisza. Lipa nie umiał odmówić skrzywdzonej przez życie, młodej dziewczynie, ale nie chciał też dawać jej złudnych nadziei. Wolał więc pozostać cicho i rozwiać jej wszelkie wątpliwości co do powodzenia takiego zamiaru.
- Myślę, że zarówno ja, jak i oddział staniemy do akcji odbicia konspirantki i sanitariuszki Heleny Opolskiej. - niespodziewanie przerwał ciszę Michał. - Jesteśmy gotowi ponieść straty. Prosimy tylko o zgodę.
- Komendant główny nie pozwoli na to. - odpowiedział. - Pamiętajcie, że każde nieposłuszeństwo i samowolka grozi sądem.
- Ja mogę pomóc.

Cała trójka obróciła się równo, jak na komendę. W drzwiach do pokoju stał wysoki, ciemnowłosy Niemiec, w którym prawie wszyscy widzieli już śmierć. Matylda uśmiechnęła się, zobaczywszy w tym szansę zarówno dla Heli, jak i dla Hansa.
- Co możesz zrobić? - spytał Bąk. - Przecież zostałeś tam skazany na śmierć.
- Chociaż jestem krótko w Warszawie, mam tam kilku przyjaciół. - powiedział, a później widząc niedowierzanie w oczach zebranych, dodał - Mój ojciec jest jakby szychą w całej organizacji niemieckiej.
- Nie mów mi, że to co robisz jest z twojego dobrego serca. - dwa ostatnie słowa Lipa wypowiedział z sarkazmem w głosie.
- I tak mam zginąć. Czemu nie miałbym się jeszcze do czegoś przydać?
Matylda była zaskoczona śmiałością Niemca. Zrobiło to na niej duże wrażenie, ale jednocześnie wzruszyła się, że mimo niechęci do niego, on i tak jest gotowy pomóc jej siostrze. Widziała miny mężczyzn i w myślach aż się uśmiechnęła.
- Co możesz zrobić? - odezwał się po krótkiej chwili Michał.
- Znam cały plan Pawiaka. - powiedział. - Poza tym wiem, gdzie jest warta, którędy chodzą, kiedy się zmieniają i o których godzinach nie ma nikogo.
- Skąd to wszystko wiesz? Mówiłeś że dopiero kilka dni temu przyjechałeś do Warszawy.
- Przez te kilka dni byłem odpowiedzialny za papierkową robotę. - odpowiedział Hans. - Oprócz tego mam fotograficzną pamięć. Pamiętam wszystko, co kiedykolwiek w życiu zobaczyłem.
Wszyscy po raz kolejny zamilkli. Nikt nie miał wątpliwości, że dobro Heleny jest w tym wypadku najważniejsze, nie ważne czy pomagałby im Niemiec, Polak czy Sowiet.
Po słowach Hansa, Matylda na nowo odzyskała utraconą nadzieję na odzyskanie siostry.

I coś za ironia, że skazany przez Polaków na śmierć Niemiec miał uratować skazaną na śmierć przez Niemców Polkę.

Morowe PannyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz