Było gorące, lipcowe popołudnie, kiedy Matylda siedziała sama w salonie swojego małego, skromnego mieszkania. Minęły dwa miesiące od brawurowej akcji na Pawiaku i od tamtego czasu w życiu dziewczyny zmieniło się naprawdę dużo.
Helena doszła do siebie i po miesiącu znowu zaczęła pracować w szpitalu. Zmieniła nazwisko, ale Michał nadal bał się o nią i modlił się, żeby kontrole szpitalne omijały placówkę ukochanej. Kobieta natomiast nie bała się w ogóle. Chodziła po ulicach Warszawy jak gdyby nigdy nic, mimo nacisków ze strony narzeczonego na wyjazd na wieś. Nie mogła zostawić chorych w potrzebie i nawet nie przyjmowała do siebie myśli o ucieczce. Wiedziała jeszcze jedną rzecz. Zbliżało się powstanie i jeżeli ona by wyjechała, za nic nie namówiłaby Michała na przyjazd do niej. Jeżeliby została, szanse na wspólny wyjazd z Warszawy wzrastały, chociaż jej nadzieja i tak była mała.
Hela wprowadziła się do Michała, chociaż na początku była temu zupełnie przeciwna, ponieważ nie chciała zostawiać siostry. Matylda była jak najbardziej za tym pomysłem, gdyż od dawna chciała mieć własne mieszkanie. Wspólnie z dowódcą namówili Helenę na wyprowadzkę, jednak ona dalej martwiła się o Mikę. Tak właśnie Matylda zamieszkała z Grysem.
Oburzyła się niezmiernie na ten jakże idiotyczny pomysł, ale Hela nie odpuściła. Stało się tak, więc dziewczyna od dwóch miesięcy mieszkała z przystojnym, blondwłosym skoczkiem. Na początku było niezręcznie, jednak oboje przyzwyczaili się do nowej sytuacji szybciej, niż myśleli. Przedstawiali się wszystkim jako narzeczeni i musieli się tak zachowywać wśród sąsiadów. Matylda również nie mogła nie zauważyć rosnącego zainteresowania Grysa swoją osobą. Chłopak często niechcący dotykał jej i przyglądał w dziwny sposób, a miał na to i czas, i możliwości. Nigdy jednak nie poruszył tej kwestii, z czego dziewczyna była bardzo zadowolona. Łączyła ich tylko przyjaźń, a przynajmniej Mika miała taką nadzieję.
Sąd podziemny ułaskawił Hansa po tym, jak Bąk złożył oficjalną prośbę o dołączenie go do oddziału. Chłopak miał duże wątpliwości, co do tego pomysłu, jednak po namowach Miki, w końcu się zgodził. Nadal czuł się niepewnie i obco, ale obecność dziewczyny pokrzepiała go. Byli nawet pare razy na spacerze i w kawiarni, ale Mika nie widziała w tym większego sensu. Czuła coś do Niemca, jednak uczucie to ją bardziej przerażało, niż pchało do dalszego działania. Nie umiała jednak odmówić Hansowi, mimo że bardzo chciała. Coś ją do niego ciągnęło. Coś, co chciała ukryć za wszelką cenę. Czuła się dobrze w jego obecności, ale nie wyobrażała sobie wspólnej przyszłości. W chwili, kiedy ich usta się spotykały, łączyły się ze sobą dwa światy, które nigdy nie powinny zostać połączone.
Siedziała teraz sama w salonie, kiedy wszyscy poszli na akcję. Mika została zawieszona za niesubordynację w trakcie odbierania zrzutu. Chodziło oczywiście o uratowanie Niemca. Nie żałowała tego oczywiście, ale była zła, że nie może iść na akcję. Była tym bardziej zła, że nawet Hans mógł iść. Cały jej oddział poszedł napaść na niemiecki magazyn, aby zdobyć broń potrzebną do powstania. Rzecz jasna, oprócz Heleny, która była na dyżurze w szpitalu.
Siedziała na fotelu i rozmyślała o przeszłości. Ostatnio robiła to coraz częściej, ale nie za bardzo zdawała sobie z tego sprawę. Powoli chęć wolności niszczyła ją od środka, ale nie zauważyła tego w trakcie wojny. Była zbyt przejęta walką aby dostrzegać zmiany w sobie.
Przede wszystkim schudła dziesięć kilogramów. Była chuda, ale nie wyglądała tak tragicznie, jak reszta dziewcząt tamtego okresu. Jej kiedyś piękne i lśniące włosy straciły swój blask i osłabły pod wpływem nie dostarczania odpowiedniej ilości potrzebnych witamin. Pojawiły się nawet drobne zmarszczki na jej młodej twarzy. Sińce pod oczami przypominały nieprzespane noce, a ramiona i palce składały się tylko i wyłącznie ze skóry i kości. Oczy straciły figlarny blask, który zawsze towarzyszył jej przed wojną. Zastąpiła go powaga i dojrzałość, co niekoniecznie pasowało do niegdyś nieokrzesanej dziewczyny.
Zmieniła się również wewnętrznie. Przede wszystkim wydoroślała i zaczęła myśleć przyszłościowo, jeśli o takim myśleniu można mówić podczas okupacji. Obsesyjnie jej myśli zajmowały kwestie konspiracji, a teraz także powstania. Jak większość młodych ludzi, chciała chwycić za broń i w końcu doświadczyć smaku wolności.Usłyszała przekręcanie się zamka w drzwiach i poczuła ulgę. Grys wrócił z akcji. Żyje.
Wstała z fotela i poszła go przywitać w drzwiach. Jego blond włosy były w nieładzie, ale błękitne oczy śmiały się do niej. Mika przytuliła chłopaka, a kamień spadł jej z serca.
- Wszyscy żyją? - spytała.
- Tak. - odpowiedział zmęczonym głosem. - Bąk dostał lekko w prawe biodro, ale Hela już się nim zajęła. Nic mu nie będzie.
Odetchnęła z ulgą i dopiero teraz, kiedy napięcie zeszło, zobaczyła dwa wielkie worki, które Grys wziął ze sobą.
- Mam nadzieję, że nikt cię nie śledził. Musiałeś zwracać na siebie uwagę z tymi torbami.
Matylda podeszła bliżej, a chłopak otworzył pierwszy worek. Dziewczyna ujrzała co najmniej dziesięć karabinów i kilka sztuk rewolwerów. Nie mogła w to uwierzyć i z otwartymi ustami spojrzała na współlokatora.
- Aż tyle udało wam się zdobyć?
- Mamy jeszcze więcej. - odpowiedział. - Bąk zabrał do siebie dwa karabiny maszynowe, a Lala dziesięć granatów. Hansowi daliśmy tylko dwa rewolwery. To nie jest jeszcze pewny człowiek.
Matylda spojrzała karcąco na Grysa.
- Nie rozumiem, dlaczego go nie lubisz. - powiedziała. - Zawsze był dla ciebie miły. Z resztą, jak dla każdego.
- Szkop zawsze pozostanie szkopem. - odpowiedział i od razu humor mu się zmienił na wzmiankę o Hansie.
Nie lubił tego Niemca i nie ufał mu. Zarówno w stosunkach dotyczących Podziemia, jak i Miki. Wiedział, że ci dwoje mają się ku sobie i nie umiał tego zaakceptować. Podobała mu się ta dziewczyna bardzo, szczególnie jej charyzma i ambicja, ale nie rozumiał, jak może się spotykać z tym Hansem.- Mam coś dla ciebie. - powiedział zmieniając temat.
Wyciągnął z drugiego worka czarne, wysokie buty, granatowe spodnie i moro kurtkę. Wręczył cały ubiór roześmianej dziewczynie.
- To na powstanie.
Matylda od razu przebrała się w ten strój i zaplotła warkoczyki. Spojrzała na siebie w lustro i zobaczyła zupełnie inną osobę. Była poważną kobietą, gotową oddać życie za swój kraj. Nie mogła już się doczekać, aż po raz kolejny będzie mogła włożyć te ubrania. Rzuciła się na szyję Grysa i podziękowaniami, że i o niej nie zapomnieli. Chłopak już także się przebrał i wyglądał bardzo dostojnie w mundurze, prawie jak sprzed wojny. Aż trudno było uwierzyć, że to mundury niemieckie.
- Wyglądasz pięknie moja morowa panno. - powiedział, chwytając ją i przytulając dziewczynę przez dłuższy czas.Matylda czuła się dobrze w ramionach chłopaka, ale w głębi serca żałowała, że nie jest on Hansem.
- Tylko kilka dni i będziemy wolni. - powiedziała głęboko wierząc w swoje słowa. Wtedy każdy w nie wierzył.
- Jeszcze jedno. - rzekł nagle Grys. - Nasz oddział jest dzisiaj zaproszony na uroczystą kolację z dowództwem w domu Heli i Bąka. Mamy się tam zjawić o siedemnastej.Matylda od tego czasu była bardzo przejęta. Pamiętała każde słowa, które Michał mówił, kiedy opowiadał o uroczystych kolacjach z dowództwem, ale nigdy nie brała w takiej udziału. Była bardzo podekscytowana i wiedziała, że tego wieczoru musi wyglądać pięknie. Przekroiła buraka i wklepała siebie w policzki, czyniąc je bardziej różowymi. Na usta nałożyła dawno nieużywaną, czerwoną szminkę, którą kiedyś ukradła Heli. Ubrała długą, czerwoną sukienkę z wyciętymi plecami, która jeszcze przed wojną również należała do jej siostry. Długie włosy upięła w modne loki.
Wyszła ze swojego pokoju, gdzie czekał na nią ubrany w garnitur skoczek z Anglii. Wyglądał bardzo przystojnie i nawet Matylda nie mogła tego nie zauważyć.
- Wyglądasz pięknie. - powiedział, za co otrzymał olśniewający uśmiech dziewczyny, a następnie podał jej swoje ramię do wsparcia. - Gotowa?
Nie czekając na odpowiedź poszli na wyjątkowe spotkanie.
CZYTASZ
Morowe Panny
Historical FictionHistoria kilku odważnych, młodych ludzi, dla których ojczyzna i honor znaczyły więcej niż śmierć. Miała wszystko: rodzinę, przyjaciół, dobrą szkołę. Wojna zabrała to, co dało jej życie. Ale nie zabrało nadziei i marzeń o lepszym jutrze. W czasie o...