19. Taniec

1K 110 9
                                    

Gdy wszyscy zjedli, tradycyjnie rozpoczęły się tańce. Rozbrzmiewała raz szybka muzyka lat 20, przy której wszyscy skakali i śmiali się, raz poważna melodia Chopina, która wymuszała tańce wolniejsze.
Matylda siedziała przy stole, gdyż nie przepadała za tańcami. Kiedyś uwielbiała przyjęcia, jendak z nadejściem wojny i to się w niej zmieniło. Obserwowała, jak prawie wszyscy tańczą i weselą się w małym salonie Heli i Michała. Gdy patrzyła na nich samych, wtulonych w siebie, zapomniała na chwilę o okupacji i przypominała dawne, piękne czasy wolnej Polski.
- Czy panienka ze mną zatańczy? - usłyszała za sobą męski głos.
Odwróciła się i zobaczyła blond czuprynę, która mogła należeć tylko do jednej osoby.
- Nie tańczę. - odpowiedziała krótko i znowu obrócił się do niego tyłem.
Tym razem chłopak podszedł do niej i sprawiał wrażenie bardzo rozbawionego tą sytuacją.
- Przecież każda dama umie tańczyć, nie daj się prosić.
- Chyba już podczas naszego pierwszego spotkania ustaliliśmy, że nie jestem damą, więc proszę mi dać spokój. - odpowiedziała lekko oburzona.
Grys, nie zważając na jej prośby, wziął ją za rękę i zaprowadził na parkiet. Matylda chwilę się z nim szarpała, ale w końcu dała za wygraną.
- Jesteś zadowolony z siebie? - spytała, patrząc mu wyzywająco w oczy.
- Nawet nie wiesz jak. - odpowiedział, a blade iskierki zaświeciły się w jego spojrzeniu.
Przetańczyli cała pioseknę, a później jeszcze jedną, śmiejąc się do siebie i zapominając o trudnościach. Mika tylko raz zauważyła Hansa, który akurat tańczył ze starszą od siebie blondynką.
- Czy teraz ja mógłbym zatańczyć z panienką Miką? - zwrócił się do Grysa Staszek.
- Jeżeli panienka nie ma nic przeciwko... - powiedział i spojrzał na dziewczynę, która pokiwała lekko głową.
Chłopak puścił ją i Matylda zaczęła tańczyć z dowódcą. Przez chwilę nie odzywali się do siebie, ale ona wiedziała, że ten stan rzeczy nie potrwa za długo.
- Dużo o pani słyszałem, panno Miko. - odezwał się w końcu. - Mówili mi, że jest pani pełną ambicji, lekkomyślną, niedojrzałą nastolatką.
Dziewczyna zdziwiła się, kto mógł takie rzeczy o niej wygadywać.
- Zapewniam, że to wszystko... - zaczęła, ale Staszek uciszył ją gestem ręki.
- Widząc wszystkie pani nieposłuszeństwa i brak dostosowania się do rozkazów, możnaby przypuszczać, że to wszystko prawda. - kontynuował. - Ale znam wiele osób takich, jak panienka i powiem jedno. Wy jesteście przyszłością tego narodu. Jeżeli ma się on odrodzić, to właśnie tacy ambitni i nieokrzesani ludzie przyczynią się do tego w największym stopniu.
Matylda była przygotowana na upomnienie ze strony dowódcy i to, co powiedział starszy mężczyzna mocno ją zdziwiło.
- Dziękuję bardzo za miłe słowa.

Tańczyli przez chwilę w milczeniu. Dziewczynie w końcu udało się dostrzec w tłumie po raz kolejny Hansa. Tak bardzo chciała z nim porozmawiać, albo chociaż zatańczyć. Tak, by znowu mogła go poczuć obok siebie. Nie wiedziała, co dokładnie do niego czuła. Z jednej strony nie chciała niczego więcej, niż przyjaźni i taki charakter na początku miała ich relacja. Jednak im bardziej dziewczyna w to brnęła, tym więcej chciała i pragnęła. Koniec końców pragnęła go całego tylko dla siebie. Pozostawała też kwestia, że nie była gotowa lub po prostu nie chciała się z nikim wiązać podczas wojny. Śmierć rodziców ją dobiła, więc nie przeżyłaby kolejnego wstrząsu. Nie wiedziała, czego oczekuje od chłopaka, ale i od siebie samej. Postanowiła nie robić nic na siłę, jeśli miałoby się udać, uda się i po wojnie.

Postanowiła skierować swoje myśli na inne tory i zaczęła myśleć o powstaniu. Bała się go, jednak jej marzenia o wolności nie mogły równać się ze strachem. Postanowiła wykorzystać obecną sytuację.
- Mogę o coś spytać?
- Proszę bardzo.
- Czy uważa pan, że możemy wygrać powstanie?
Staszek posmutniał. Zmarszczki nagle postarzyły go o dwadzieścia lat, a rysy twarzy wyostrzyły się. Z oczu zniknęły ostatki młodzieńczego blasku i zastąpiła go powaga.
- Ludzie tego potrzebują.
- Nie odpowiedział pan na moje pytanie.
- Nie. - zaczął przeciągając głoski i umiejętnie dobierając słowa. - Uważam że nie wygramy powstania.

Serce zakuło Matyldę. Myślała, że dowódctwo wie, co robi. Wiedziała, że nie będzie łatwo, jednak sądziła, że polska wiara i waleczność potrafią czynić cuda. Widząc jej minę, Staszek postanowił działać.
- Ale to jest taka sytuacja, o której mówiłem. - dodał. - Wy, młodzi ludzie jesteście naszą szansą i dzięki wam naprawdę możemy dużo zdziałać.
- Ale to nie będzie wystarczające, aby pokonać Niemieców. - powiedziała smutno.
- Po prostu postaraj się przeżyć. Polska cię będzie jeszcze potrzebować.

Muzyka się skończyła, więc oboje podziękowali sobie za taniec i dziewczyna usiadła przy stole. Dosiadła się do niej po chwili drobna, blondwłosa dziewczynka.
- Musisz przyjść na kurs sanitarny. - powiedziała Lala. - Jest tam dużo cudownych osób, ale naprawdę mi ciebie barkuje.
- Gdzie są te kursy?
- W szpitalu. Czasami w domu którejś z dziewczyn. Prowadzi je siostra oddziałowa, znajoma Heli.
- Będziesz sanitariuszką? - Matylda zdziwiła się, ponieważ nie wyobrażała sobie wrażliwej Lali, która opatruje rannych na polu bitwy.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Będę łączniczką. - odparła. - Ale robię też kurs sanitarny na wszelki wypadek.
Mika zatopiła się ponownie w swoich myślach. Wiedziała, że będzie musiała zostać sanitariuszką, ponieważ tych będzie najbardziej brakować. Równie dobrze mogła strzelać do Niemców, nie robiło jej to różnicy.
- Wiesz coś nowego w sprawie mojego ojca? - spytała Lala wyrywając dziewczynę ze swojego świata.
Mika słyszała, że ojciec Lali został skazany przez Sąd Podziemny na karę śmierci za kolaboranctwo i według niej był to wyrok słuszny, ale nie chciała nikogo tak szybko oceniać nie znając go.
- Niestety, nic nie słyszałam. - odpowiedziała, a Lala posmutniała. - Ale przyjdę na następny kurs. Kiedy jest?
- W środę o siedemnastej. - dziewczyna rozpromieniła się trochę, co było celem Matyldy.
Uśmiechnęła się, a Lala pobiegła teraz męczyć Helenę. Dziewczyna znowu chciała pomyśleć, ale przeszkodził jej w tym Hans.
- Zatańczysz?

Mika nie do końca wiedziała, jak to się stało, ale ani się nie obejrzała, a już tańczyła z Niemcem na parkiecie.
- Unikasz mnie. - powiedziała, co brzmiało bardziej jak stwierdzenie faktu, niż pytanie.
- Przecież to ja pierwszy podszedłem.
- Wiesz o czym mówię.
Chłopak wiedział. Pokiwał głową i spuscił ją na chwilę.
- Muszę to wszystko przemyśleć. - rzekł po chwili. - Nie chcę tego powstania. Nie chcę zabijać swoich rodaków. Naprawdę. Nie zgadzam się z tym, co robią, ale jestem Niemcem i tego nic nie zmieni.
- Nikt ci się nie karze zmieniać. - odparła Matylda. - Możesz wyjechać na wieś.
- A pojedziesz ze mną? - spytał z udawaną nadzieją, co wywołało uśmiech dziewczyny.
- Wiesz, że nie.
- No właśnie. - powiedział. - A ktoś musi cię pilnować.

Mika nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ ktoś zastukał w kieliszek. Tym kimś okazał się Michał, który stał na środku pod ścianą wraz z Heleną.
- Proszę o chwilę uwagi. - powiedział. - Wszyscy wiedzą, że wielkimi krokami zbliża się powstanie. Będzie to straszny i niebezpieczny okres w dziejach Polski, o którym będą mówić wszystkie następne pokolenia. Z racji, jak bardzo niepewny będzie to czas, chcieliśmy coś ogłosić.
Matylda spojrzała na uśmiechniętą Helenę i wiedziała, co się dzieje.

- Pobieramy się. Za tydzień. - dokończył Bąk. - Wszyscy jesteście zaproszeni.

Morowe PannyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz