W piekle IV

659 57 9
                                    



Przez prawie dwa tygodnie funkcjonowałam jak robot. Śniadanie, biblioteka, obiad, biblioteka, kolacja, łóżko. Czasami spotykałam Alucarda- rzucałam gniewnie spojrzenie i ignorowałam. Z Walterem czasami rozmawiałam, generalnie o niczym.

Czytałam dużo książek. Nie od deski do deski, ale szukałam różnych wersji istoty wampira. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że Ian nie mógł mnie ugryźć, bo miałam krzyżyk. Wciąż go miałam, jakąś ochroną musiał być... chociaż Alucard ewidentnie był silniejszy od Iana. Mimo tego podejrzenia nie spotkałam go na słońcu ani razu, zawsze przychodził gdy miałam zasłonięte okna.

Sądząc z tego, że opatrunki zmieniły się na plastry z gazą, musiałam już prawie wyzdrowieć. No i czułam się lepiej. O wiele lepiej. Nie byłam blada i oprócz bólu, który czasami mnie dopadał, nie było fizycznych i psychicznych śladów po postrzeleniach.

W końcu postanowiłam uciec.

Rano Alucard oznajmił Walterowi, że został wezwany- nie zastanawiałam się nad tymi słowami- i wyszedł z domu. Zostawiłam Waltera w bibliotece i poszłam do pokoju. Przypięłam do paska nóż, założyłam adidasy i po cichu również opuściłam budynek. Walter nie zauważył, a Alucard gdzieś zniknął...

Byłam wolna.

***

Alucard opowiedział Integrze o Alicii. Była zła. Właściwie zła to mało powiedziane.

- Jestem wściekła!- krzyknęła, rzucając mu mordercze spojrzenia i miotając się po pokoju.- Nie dość, że Anderson tu jest, to jeszcze...- warknęła, a wampir przerwał jej ostro:

- Anderson?

- Tak, przyszedł do mnie bez powodu i stwierdził, że chce z tobą walczyć... musieliście się minąć, bo planował iść do ciebie...- urwała, zauważając minę swojego podwładnego.- Co się stało?

- Jeśli idzie do mnie...- zaczął, ale zamiast dokończyć, odezwał się- Wybacz mi, Integro, ale musze natychmiast wrócić do siebie.

Sir Hellsing kiwnęła głową, domyślając o co mu chodzi, a zanim wampir zniknął, dodała:

- Wróć jak skończysz.

Alucard wpadł do swojego mieszkania gwałtownie i równie gwałtownie do biblioteki.

- Walter! Gdzie Alicia?!- zobaczył siedzącego na fotelu starszego mężczyznę.

- Widziałem, że szła do swojego pokoju.- odparł, zaniepokojony i zaskoczony zachowaniem czarnowłosego. Ten błyskawicznie sprawdził wskazane pomieszczenie, ale wiedział, że jej tam nie znajdzie.

Postanowiła uciec.

***

Biegłam i zaczynałam oddychać ciężko. Miałam wrażenie, że biegnę już wieki, że Alucard już wie i mnie obserwuje, chociaż podejrzewałam, że minęło zaledwie kilka minut...

Nagle potknęłam się i przebiegłam kilka kroków chwiejnie. Wpadłam na kogoś i krzyknęłam, myśląc, że to Alucard. Cofnęłam się chwiejnie i spojrzałam na mężczyznę.

Stał przede mną potężnie zbudowany blondyn.

- Cóż to za zbłąkaną duszyczkę spotykam na swej drodze?- jego głos był zaciekawiony.

- Uciekam. Po prostu uciekam, księże.- zobaczyłam na jego szyi koloratkę- Co ksiądz tu robi?

- Szukam pewnej osoby, podobno gdzieś tutaj mieszka.- odparł, patrząc na mnie uważnie- Pozwól, że spytam raczej, co ty tutaj robisz? Wyglądałaś, jakbyś panicznie przed kimś uciekała.

HellfikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz