W piekle VII

485 38 10
                                    


Usłyszałam wrzask.

- Kate!- krzyknęłam, odrzucając nóż, którym dłubałam na około zamka. Zaczęłam walić w drzwi. Po dwóch minutach, zaczęłam biegać po domu, w poszukiwaniu Waltera. Kolejna minuta zeszła.

Nie ma go w tym domu, nie trudź się.

- ZAMKNIJ SIĘ!- wrzasnęłam na całe gardło, wracając do drzwi. Uderzyłam z całej siły w drzwi, zaciśniętą pięścią, i poczułam w niej ból.

- Cholera!- krzyknęłam. Chyba właśnie uszkodziłam sobie kostki lewej reki. Jeszcze minuta ciszy, a potem chwyciłam nóż w prawą dłoń.

- OTWIERAJ TE DRZWI, DO CHOLERY!- kopnęłam je i... otworzyły się.

Wpadłam, dosłownie, do pokoju i rozejrzałam się. Na jednym końcu, dalej od drzwi stal Alucard, ocierając wierzchem dłoni usta i brodę. Na drugim leżało zakrwawione ciało. Przypadłam do Kate, upuszczając nóż.

- Kate!- krzyknęłam. Żadnej reakcji. Sprawdziłam puls, na szyi- wbrew pozorom nie była w takim złym stanie. Nawet najmniejszego drgnięcia (nie licząc całej drżącej mnie). Zacisnęłam powieki, ale łzy i tak poleciały. Powoli, z opuszczoną głową, wstałam.

- Naprawdę ja zabiłeś.- wycedziłam- Zabiję cię!

Po tych słowach podniosłam głowę i, wściekła, rzuciłam się na Alucarda z zamiarem uderzenia go zdrową ręką. Złapał mój nadgarstek, unieruchamiając moją rękę w jednym miejscu. Nie zważając na ból, zamachnęłam się lewą. Wykręcił mi prawy nadgarstek tak mocno, że krzyknęłam z bólu.

- Puszczaj!- syknęłam, a ten, ku mojemu zaskoczeniu, wykonał „prośbę", jednocześnie odpychając mnie od siebie. Przypadłam z powrotem do martwej dziewczyny, ale teraz tylko po to, by wziąć swój nóż. Nie zdążyłam, bo broń zniknęła. Obróciłam się, wściekła, do Alucarda. Trzymał go.

Choć zrozpaczona i wkurzona (mało powiedziane!), nie miałam szans wygrać z Wampirem. Z żalem, że zostawiłam Katie, opuściłam pokój i budynek, biegnąc na oślep.

Po minucie intensywnego biegu usiadłam pod drzewem i siedziałam tam, dopóki zapas łez mi się nie skończył, a trochę to trwało.

„ Jak on mógł?! Prawie na moich oczach?!"

Myślałam, a po chwili w jakiś dziwny sposób uwierzyłam, że od niego ucieknę, więc znów się podniosłam i zaczęłam biec.

Ściemniało się powoli, więc przyspieszyłam. Nagle wypadłam an wolną przestrzeń- chyba koniec lasu.

A tam, kilkadziesiąt metrów dalej, stał on. Alucard.

„ Cholera!"

Zaczął iść w moją stronę. Zerknęłam na jego twarz. Ledwie było coś widać, ale z tego co było, wywnioskowałam, że znów nie okazuje uczuć. Nagle osłabłam. Zachwiałam się, ale przemogłam czar wampira, obróciłam się na pięcie i znów uciekłam w las.

Po chwili potknęłam się o wystający korzeń i wpadłam na krzaki jeżyn które miałam przeskoczyć. Syknęłam, kiedy roślina powbijała kolce w moje ciało. Dzięki obecnym uczuciom, nie czułam bólu tak mocno jaki jest, toteż bez dalszych skrupułów podniosłam się i dalej zaczęłam biec.

Po chwili uderzyłam w Wampira, odbiłam się i upadłam.

- Musiałem.- klęknął przy mnie.

- Zostaw mnie!- wrzasnęłam, wstałam jak najszybciej i odwróciłam się od Alucarda. Zaczęłam uciekać, ale zatrzymało mnie nagłe szarpniecie prawej ręki. Wampir chwycił mnie za nadgarstek.

HellfikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz