13. Czemu, aż tak ci na tym zależy?

1K 115 5
                                    

Niall POV

- Ziemia do Nialla. - Liam pomachał ręką przed moją twarzą.

- Co jest? - potrząsnąłem głową.

- Jesteś kompletnie w innym świecie, tak mniej więcej od miesiąca od kiedy wróciliście z Chrisem z Bradford. - odparł mój przyjaciel, a ja aż się wzdrygnąłem na wspomnienie tego miasta - Martwię się o ciebie. - dodał.

- Za dużo na głowie. - westchnąłem - Przygotowania do ślubu i jeszcze Chris naciska na mnie z tą księgarnią. - zaczął mi się załamywać głos.

- Może powinniście ten ślub odłożyć na później? - zasugerował Liam.

- Ledwo udało mi się przekonać Chrisa i jego rodzinę, żeby ceremonia odbyła się w Atlancie. - odparłem.

- Czemu, aż tak ci na tym zależy? - spytał.

- Nie przepadam za rodziną Chrisa i czułbym się niekomfortowo na ich terenie. - skrzywiłem się.

- Nie wiem czemu mam wrażenie, że to nie wszystko. - spojrzał na mnie Liam.

Na szczęście ktoś wszedł i musieliśmy porzucić temat, mój przyjaciel poszedł do kasy i zaczął obsługiwać klienta. Na szczęście mój czas pracy minął szybko i o siedemnastej zostawiłem Liama samego, żegnając się krótko. W domu gdy tylko otworzyłem drzwi przywitała mnie Mercy siedząca na szafce, zdjąłem buty i od razu nakarmiłem kotkę bo wiem że tylko na to czekała. Usiadłem w salonie i westchnąłem, spojrzałem na stolik do kawy gdzie porozkładane były wzory zaproszeń na ślub, który ma odbyć się za jakiś miesiąc. Chris chciał jak najszybszy termin, a ja zgodziłem się pod warunkiem, że odbędzie się on tu w Atlancie, na co po dłuższych zastanowieniach się zgodził. Dalej nalegał abym sprzedał księgarnie, do tego stopnia że byli w stanie dopłacić jeszcze większe pieniądze za lokal, wiedzą że jak ja się nie zgodzę to cały biznes padnie. Przetarłem twarz dłońmi i spojrzałem w miejsce na ścianie, które za każdym razem aż krzyczy "patrz na mnie!", to był mój portret który wyszedł spod ręki Zayna, oprawiłem go i powiesiłem ponieważ, cholera był naprawdę dobry. Z zadumy wyrwał mnie dzwoniący telefon, sięgnąłem po niego i odebrałem jak tylko zobaczyłem "Chris" na ekranie.

- Hej. - rzuciłem.

- Hej skarbie, jak Ci minął dzień? - spytał.

- Dzień jak co dzień. - westchnąłem - A Twój?

- Jeszcze się nie skończył, jadę na spotkanie właśnie. - odparł - Skręć teraz w lewo Harry to ominiemy korki, przepraszam Ni muszę kończyć, podjadę do ciebie jak skończę spotkanie, jeśli chcesz oczywiście. - odparł.

- Jasne o której będziesz? - przeciągnąłem się.

- Koło dwudziestej pierwszej, tak myślę. - odpowiedział.

- Będziesz głodny? - podniosłem się czując głód jak na zawołanie.

- Raczej nie, będziemy pewnie coś jeść na spotkaniu, serio już muszę kończyć, do zobaczenia. Kocham Cię. - rzucił i się rozłączył.

Odgrzałem sobie wczorajszą zapiekankę, a do tego zrobiłem herbatę i usiadłem przed telewizorem, tak spędziłem całą resztę popołudnia i początek wieczoru, tylko talerz na moich kolanach zamieniła zwinięta w kulkę Mercy. Kilka minut po dwudziestej pierwszej zadzwonił dzwonek do drzwi, ciekawska kotka oczywiście pobiegła w ich stronę, ale jak tylko otworzyłem i zobaczyła Chrisa, jeszcze szybciej jej nie było. Narzeczony przywitał się ze mną krótkim pocałunkiem i wszedł do środka, zostawił w przedpokoju swoją teczkę i zdjął buty, miał wyjątkowo dobry humor więc obstawiam, że spotkanie poszło dobrze.

- Mam wino. - pokazał butelkę, której wcześniej nie zauważyłem.

- Przyniosę kieliszki. - stwierdziłem i wróciłem się do kuchni.

- Ten kot wygląda jakby chciał mnie zabić. - stwierdził na co się zaśmiałem.

- Mercy nie jest niebezpieczna, sam mi ją kupiłeś Chris. - pokręciłem głową.

- I tak sierściuchowi źle z oczy patrzy. - skrzywił się na co przewróciłem oczami.

Chris otworzył butelkę i nalał odpowiednią ilość wina do kieliszków, nie znałem się na nich, to on zawsze je kupował, ale dla mnie wino to wino.

- Zaczynamy współpracę z kolejną porządną firmą. - odparł.

- To świetnie. - skomentowałem.

- Organizujemy coś ala bankiet, żeby przedstawić wspólny projekt i trochę się poznać, mam zaproszenie dla dwóch osób i byłbym bardziej niż szczęśliwy jeśli będziesz mi towarzyszył. - uścisnął moją dłoń.

- Bardzo formalne przyjęcie? - skrzywiłem się.

- Bardziej formalnie niż nie. - wyjął z marynarki kartonik z zaproszeniem, który od niego przejąłem.

- Pójdę tylko dlatego, że powinienem jako twój narzeczony. - odparłem - Nie lubię takich sztywnych "imprez" .

- Dziękuję. - objął mnie.

Resztę wieczoru spędziliśmy popijając wino i oglądając jakąś kiepską komedię, która nawet do końca nie była śmieszna.

******************************************************

"Mały" przeskok w czasie :P

To ff będzie krótkie, myślę że koło 20 rozdziałów będzie.

Zapraszam >>>

♥Holiday madness || Ziall

♥Sweet lies || Ziall

♥Prompty || 1D&5SOS

ziallxziall

Mistake || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz