#7 To zmieniło wszystko

12.9K 656 10
                                    

Dzisiaj wtorek, jutro już ten dzień. Dzień, którego boję się co roku, który wzbudza we nie mnóstwo wspomnień, zarówno tych dobrych jak i złych. Już od rana chodziłam cała poddenerwowana, moje dłonie się trzęsły, a w brzuchu czułam nieprzyjemny ucisk. Moja babcia widząc w jakim jestem już stanie pozwolił mi opuścić kolejny dzień szkoły. Poszłam dzisiaj do fryzjerki i pozbyłam się różowego koloru z moich włosów i teraz jestem blondynką, tak jak mam to w naturze. Będąc już w domu przebrałam się w wygodne leginsy i duży sweter. Zmyłam także cały makijaż i zdjęłam soczewki, które nosze na co dzień, przez co zmuszona byłam ubrać moje okulary. Zeszłam na dól, do salonu gdzie siedzieli moi dziadkowie, którzy oglądali coś w telewizji. Usiadłam obok nich na kanapie.

-Tak wyglądasz o wiele ładniej - skomentowała staruszka.

-Babciu... - jęknęłam przewracając oczami.

Kobieta westchnęła głośno.

-Wiesz dlaczego to wszytko robię, dlaczego tak się zachowuje i ubieram.

-Tak wiem, ale ty także znasz moje zdanie na ten temat.

-Tak, ale teraz ja już do tego przywykłam - wzruszyłam ramionami -To jest mój styl, taka się stałam.

-Nie prawda, ty jesteś inna, po prostu zakładasz maskę, żeby się przystosować. Znam swoją wnuczkę, wiem kiedy udaje, a kiedy jest sobą - spojrzał na mnie wymownie -A poza tym nie lubię tej całej Jessie.

-To moja przyjaciółka - westchnęłam.

-Też jej nie lubię - wtrącił się dziadek -Ale ją akceptuje.

-I bardzo jestem za to wdzięczna - uśmiechnęłam się do niego.

-Oj no ja przecież ją też akceptuje, ten stary piernik nie jest ode mnie wcale lepszy - powiedział lekko oburzona szturchając mężczyznę siedzącego obok.

-Ja jestem od ciebie o wiele lepszy - staruszek uśmiechnął się szeroko.

Zaśmiałam się cicho pod nosem z nich. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na nadal przekomarzających się staruszków i postanowiłam im nie przeszkadzać i pójść otworzyć. Wyszłam niezauważenie z salonu przechodząc od razu na korytarz i podchodząc do drzwi, które od razu otworzyłam. Moim oczom ukazał się Noah nonszalancko oparty o framugę. Już chciałam się spytać co on tu robi, ale on mnie wyprzedził.

-Ja do Beth - powiedział znudzonym głosem zaczynając przeglądać telefon.

Otworzyłam szerzej oczy nie rozumiejąc całej sytuacji, aż wreszcie dotarło do mnie jak wyglądam. Przecież ten idiota mnie nie poznał...

-Nie ma jej - odezwałam się dziwnym piskliwym głosem.

Chłopak skrzywił się i spojrzał na mnie obojętnie.

-Przekaż jej, że ścigam się z nią jutro i nie ma się od tego wymigać - odepchnął się od drzwi i już chciał odchodzić, ale zatrzymał go mój głos.

-Jej nie będzie, bo... wyjechała - wymyśliłam na poczekaniu.

-To niech lepiej szybko wróci - rzucił przez ramię i poszedł w stronę swojego motoru.

Weszłam do domu zamykając drzwi z trzaskiem. Westchnęłam głośno. Jak dobrze, że jest on takim idiotą i mnie nie poznał. Nie musiałam czekać długo jak usłyszałam ryk odjeżdżającego motoru. 

****
Leżałam znudzona na łóżku przeszukując internet w poszukiwaniu jakiś ciekawych rzeczy, ale nic mnie nie zainteresowało. Nagle do mojego pokoju wszedł mój kochany kuzyn (wyczujcie ten sarkazm). Chłopak w ręce trzymał jakieś pudełko.

-Wynoś się z mojego pokoju - powiedziałam ostrym głosem.

-Spokojnie... Przyniosłem ci tylko coś ciekawego -uśmiechnął się sztucznie, po czym rzucił pudełko na ziemię i wyszedł.

Ciekawiło mnie co ten debil mógł mi przynieść. Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do pudełka. Podniosłam je i razem z nim usiadłam na łóżku. Powoli otworzyłam pudełko od Alana i zerknęłam do środka. Chwyciłam jakąś białą kopertę i już miałam ją otwierać , gdy zobaczyłam, że pod nią był plik zdjęć. Koperta wypadła mi z ręki. Zakryłam usta dłoni, która drżała, tak jak i moje całe ciało. Jedna łza spłynęła po moim policzku, ale nie przejmowałam się teraz tym. Przejechałam delikatnie opuszkami palców po fotografii. Kilka kolejnych łez wypłynęło spod moich powiek. Zamknęłam szybko pudełko nie mogąc tego oglądać. Zacisnęłam mocno szczękę oraz oczy starając się nie wybuchnąć płaczem. Nie byłam w stanie powstrzymać łez wypływających spod moich powiek oraz cichego szlochania. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie chciałam otwierać, ale wiedziałam że muszę to ja zrobić, bo przecież Alan na pewno się nie ruszy, a moi dziadkowie poszli się przejść na spacer. Otarłam szybko policzki, poprawiłam moje okulary i zbiegłam na dół. Nie patrząc w wizjer otworzyłam drzwi. 

-Nie było cię w szkole, więc jestem - chłopak wzruszył ramionami.

Bez słowa otworzyłam szerzej drzwi pozwalając mu wejść do środka. Chłopak zdjął z siebie buty i wspólnie poszliśmy do mojej sypialni.

-Jak się trzymasz? - zapytał łagodnym głosem.

Wzruszyłam ramionami. Stanęłam przy oknie i wpatrywałam się bezsensownie w okolicę.

-Beth, odezwij się - poprosił podchodząc bliżej mnie.

-Co ja mam ci powiedzieć Andrew? - zapytałam przyjaciela załamanym głosem.

Odwróciłam się w jego stronę ze załzawionymi oczami, a on od razu przytulił mnie do siebie. Wybuchnęłam płaczem w jego ramionach.

-To powinno być coraz łatwiejsze - wyszlochałam -Dlaczego to nadal tak bardzo boli?

-Cii... Beth, spokojnie - masował mnie delikatnie po plecach.

-Ja ma już tego dość - wyszeptałam wciąż płacząc i mocząc przy tym jego koszulkę.

-Musisz to przetrwać, to tylko ten jeden dzień.

-Nie. To nie kończy się na tym jedynym dniu, ja codziennie o tym myślę, to nie daje mi żyć. Ja nie potrafię... 

-Wiem... To zmieniło wszystko.

Queen of Death ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz