#8 Wynoś się z mojego domu!

13.1K 656 9
                                    

-Mamo wróciłam! - krzyknęłam wchodząc do domu, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi -Mamo?! -zawołała ponownie.

Nagle usłyszałam jakieś krzyki i dziwne dźwięki dobiegające z kuchni. Pobiegłam tam jak najszybciej. Moja mam leżała zakrwawiona na ziemi. 

-Mamusiu? - szepnęłam z przerażeniem.

Obie osoby będące w tym pomieszczeniu spojrzały na mnie. Moja mama z przerażeniem spojrzała w moje oczy i niemo wypowiedziała jedno słowo "uciekaj".  Przez chwile stałam osłupiała wpatrując się w nich naprzemiennie. Nagle ruszyłam biegiem z powrotem do drzwi wyjściowych. Wybiegłam z domu, ale nie zatrzymałam się, biegłam dalej. Aż dotarłam do osoby, która zawsze mi pomagała.

-Pomóż mi proszę, on ją zabiję - wyszlochałam.

Nagle obudziłam się od razu siadając w pozycji siedzącej. Moje policzki były mokre od łez, a oddech przyspieszony. Przed oczami nadal miałam obraz mojej kochanej mamusi leżącej na zimnych płytkach kuchenny. Wszędzie naokoło niej była krew. Ona całą poobijana także w czerwonej mazi. Po moich policzkach spływały nieustanie łzy, a ja szlochałam cicho kołysając się w przód i tył obejmując swoje nogi ramionami. Nagle do pokoju weszła moja babcia. Kobieta od razu podeszła do mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku i sadzając na swoich kolanach. Szeptała do mojego ucha uspokajające słowa i masowała delikatnie po plecach. Ona wiedziała jak mnie uspokoić, wiele razy budziłam się z płaczem w nocy, bądź dostawałam ataku paniki i właśnie ona mnie uspokajała.

Sen, który śnił mi się dzisiejszej nocy często mnie nawiedza, ale nie zawsze tak mocno na niego reaguje, jest on wzmożony dzisiejszym dniem. Na szczęście koszmary nie śnią mi się aż tak często jak kiedyś, ale nadal mi towarzyszą.

-Babciu... - wyszlochałam -Ja jej nie uratowałam.

-Kochanie, to nie twoja wina, nie mogłaś nic zrobić, miałaś czternaście lat, byłaś dzieckiem - odpowiedziała łagodnie.

****
-Beth, idziesz z nami? - zapytał mnie dziadek zaglądając do mojego pokoju, w którym się aktualnie znajdowałam.

-Nie - szepnęłam przykrywając się mocniej kołdrą.

-Kochana nie byłaś tam od pogrzebu, który był pięć lat temu- zauważył mężczyzna wchodząc do środka.

-Nie dam rady - przygryzłam wargę by powstrzymać płacz.

 Staruszek usiadł obok mnie na łóżku.

-Będziesz musiała wreszcie to przełamać, to grób twojej matki.

-Wiem dziadku, ale... ona nie żyje przeze mnie - na końcu mój głos się załamał, a ja zaczęłam płakać.

-Bethany to nie jest twoja wina - spojrzał na mnie troskliwie -To ten potwór jest temu winny - wypowiedział z odrazą.

-Ale mogłam jej pomóc - wyszlochałam.

-Jakbyś nie uciekła możliwe, że ciebie też by tu nie było. Twoja matka nie mogła na to pozwolić - powiedział pewnie, a w jego oczach widziałam łzy -Moja córeczka była silna i ty byłaś dla niej najważniejsza - szepnął.

-Dziadku, tak bardzo za nią tęsknię...

Podniosłam się do pozycji siedzącej i przytuliłam się do mężczyzny.

-Ja też, skarbie, ja też - wyznał.

Czułam, że dziadek też uronił kilka łez, ale na pewno nie aż tak dużo jak ja. Gdy wreszcie się trochę opanowałam odsunęłam się od mężczyzny i otarłam dłonią policzki.

Queen of Death ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz