W mediach Andrew!
-Co o nim wiesz? -zapytałam Andrew, gdy wszyscy razem siedzieliśmy na stołówce.
-Noah Simmons, dwadzieścia jeden lat, przeprowadził się kilka dni temu z Kalifornii. Mieszka z trzema przyjaciółmi w apartamencie na... -zaciął się.
-Dobra, nie ważne gdzie. Wiesz czy zostaje na stałe i będzie regularnie pojawiał się na wyścigach?
-Z tego co mi wiadomo to na oba pytania odpowiedź brzmi, tak.
-Dobra, dzięki. Ludzie, ja się zbieram. - uśmiechnęłam się do nich i wstałam ze swojego miejsca.
-Gdzie znowu się wybierasz? - zapytała lekko poirytowana Jessica.
-Nieważne. - mruknęłam i uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Andrew.
****
Po drodze do miejsca, w którym jestem trzy razy w tygodniu o tej samej porze, zatrzymałam się w pobliskiej kawiarni i postanowiłam zamówić moją ulubioną kawę.-Dzień dobry, co podać? -zapytał chłopak o zielonych oczach i z burzą idealnie ułożonych do góry, brązowych włosów. Jego usta były pełne w delikatnym odcieniu różu, a policzki pokryte małym rumieńcem. Jego uroda ukazywała, iż ma pochodzenie włoskie, bądź Hiszpańskie. Był dość wysoki, ale nie jakoś bardzo umięśniony, lecz nie myślcie sobie, że był to jakiś spaślak, wręcz przeciwnie. Był on szczupły, a kości obojczykowe lekko mu odstawały.
-Poproszę mocne espresso. - uśmiechnęłam się miło i od razu położyłam na ladę odliczoną ilość pieniędzy.
-Widzę, że jesteś już obeznana nawet ile kosztuje, zgaduje że często je u nas kupujesz. - zagadał ze słodkim uśmiechem, a w jego głosie dało się słyszeć charakterystyczny akcent.
-No tu masz racje. - puściłam mu oczko.
Zabrał się za przygotowywanie mojego napoju, a ja obserwowałam każdy jego ruch.
-Nie przyglądaj się tak, bo przez to zrobię najgorszą kawę w moim życiu. - zaśmiał się cicho.
-A co, peszę cię? - tym razem to ja zachichotałam.
-Oj tak, zaraz się zarumienię - ponownie ten słodki chichot.
-Dobrze, już nie patrzę. -zakryłam oczy dłonią, lecz nadal zerkałam na niego przez szpary między palcami.
-Wiesz, że nie ładnie tak kłamać? - spojrzał na mnie z uniesioną brwią, na co wybuchnęłam śmiechem, gdyż wyglądał komicznie.
-Nie mogłam się oprzeć.
-Proszę twoja kawa- puścił mi oczko.
Zauważyłam na jego policzkach delikatne rumieńce przez co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Dziękuję...
-Charlie - dokończył za mnie
-Beth - podałam mu dłoń, a on ją uścisnął -Do zobaczenia, Charlesie - powiedziałam kierując się do wyjścia.
-Do zobaczenia, Bethany.
****
Z torbą przewieszoną przez ramię wkroczyłam do wielkiej sali z lustrami, gdzie odbywały się zajęcia baletowe. Nie mówcie tylko, że nie mogę tańczyć baletu z powodu mojego wyglądu, czy tego jak się zachowuje w szkole czy może dlatego, że biorę udział w nielegalnych wyścigach. Tu jestem kompletnie kimś innym, odkrywam swoją drugą naturę. Na te dwie godziny pozbywam się wszelkich kolczyków, moich ciemnych ubrań i złego charakteru. Przez chwile jestem kimś innym i lubię tą osobę, ale wiem także, że nie mogłabym pokazać ludziom tej wrażliwości i spokoju, które się we mnie ukrywają, bo by mnie zniszczyli. Jedyną osobą, która wie o mojej pasji to Andrew. On także ukrywa w sobie talent, o którym tylko i wyłącznie ja wiem.
Ubrałam się w czarne body, jasne rajstopy, a na nogi założyłam pointy (są to baletki z usztywnieniami na końcach). Włosy związałam w koka. Zdjęłam wszystkie kolczyki, które miałam założone i zmyłam mocny makijaż.
CZYTASZ
Queen of Death ✔
Fiksi RemajaBethany, dziewiętnastoletnia dziewczyna o ostrym charakterze, przez większość nazywana szkolną bad girl, do której trzeba się zwracać z szacunkiem. Znana również pod ksywką "Queen of Death", pod tą właśnie nazwą jest rozpoznawana na wyścigach motocy...