#9 Nie można być dobrym

11.9K 629 14
                                    

Był czwartek, a ja ponownie przemierzałam korytarzami mojej szkoły obserwowana przez wszystkich uczniów. Dzisiaj byłam ubrana w czarne rurki z wysokim stanem i crop top tego samego koloru na długi rękaw, który miał na dole dwa jakby odcięte paseczki, które się ze sobą krzyżowały, do tego założyłam czarne botki na wysokim obcasie. Na ręce miałam jak zawsze moje bransoletki i dzisiaj dodatkowo miałam kolczyk w nosie. Na ręce przewieszoną miałam torebkę. Mój makijaż jak zawsze był mocny, ale dzisiaj jeszcze miałam mocno pomalowane usta czerwono-bordową szminką.

 Mój makijaż jak zawsze był mocny, ale dzisiaj jeszcze miałam mocno pomalowane usta czerwono-bordową szminką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przepraszam - podeszła do mnie jakaś dziewczyna, której kompletnie nie kojarzyłam.

Obdarzyłam ją znudzonym spojrzenie, ale nawet się nie zatrzymałam, szłam przed siebie, a ona tuż obok mnie.

-Chciałabyś może dołączyć do kółka teatralnego? - zapytała szybko.

-A wyglądam ci na kogoś kto chciałby to zrobić? - warknęłam, nawet na nią nie spoglądając.

-Nie, ale pomyślałam, że jakbyś ty dołączyła to może...

-Lepiej za dużo nie myśl, bo nie wychodzi ci to za dobrze, a teraz z łaski swojej się odwal - posłałam jej mordercze spojrzenie.

-Przepraszam - szepnęła i wreszcie zostawiła mnie w spokoju.

-Hej Be! Co ty dzisiaj taka wkurzona? - podeszła do mnie rozbawiona Jessica.

-Zły dzień - burknęłam.

-Czemu cię wczoraj nie było? - zapytała jeszcze bardziej podnosząc moje ciśnienie.

-Nie mogłam i zakończmy już ten temat - odpowiedziałam ostro.

-Spokojnie Be - przewróciła oczami -W piątek są kolejne wyścigi, mam nadzieję, że będziesz.

-Będę.

-Jak znowu się będziesz wymigiwać to już nie będziesz tą słynną Queen of Death, mistrzynią wyścigów.

-Nikt mi tego nie odbierze.

-No nie wiem, ten nowy Noah ma chrapkę na tytuł mistrza.

-Dupek może o tym tylko pomarzyć.

-To pokaż mu w piątek na co cię stać - puściła mi oczko -Idziemy zajarać? - zapytała.

-Jasne - odwiedzałam bez namysłu.

****
-Bethany Johnson jak zawsze spóźniona - odezwała się nauczycielka, gdy weszłam dziesięć minut po dzwonku do sali.

-Kim bym była jakbym przyszła na czas? - zaśmiałam się.

-Na pewno nie sobą - mruknęła pod nosem -Usiądź już.

Zajęłam swoje miejsce i jak zwykle zaczęłam gadać z Jessie.

-Johnson! - wydarła się nauczycielka.

-Ta? - zapytałam znudzona.

-Przestań gadać!

-Hmm... - udałam, że się zastanawiam -Nie - uśmiechnęłam się sztucznie.

-W takim razie odpowiesz na moje pytanie, albo znowu wylatujesz do dyrektora - zażądała, a ja się zgodziłam -Co to ewolucjonizm?

-To pogląd, zgodnie z którym organizmy żywe podlegają ciągłej ewolucji, jako taki będący przeciwieństwem kreacjonizmu- odpowiedziałam od razu.

-W takim razie co to kreacjonizm? - zapytała mając nadzieję, że mnie pogrąży.

-To pogląd, że człowiek i wszelkie życie na Ziemi zostały stworzone w swojej pierwotnej formie przez Boga lub bóstwa - uśmiechnęłam się z wyższością -Jeszcze coś? - zapytałam chamsko.

-Siedź cicho i uważaj - powiedziała nieźle wkurzona. 

Zaśmiałam się pod nosem, a później po prostu wróciłam do rozmowy z Jessicą.

****
Szłam z moją paczką, czyli Andrew, Jessicą i Max'em, na lunch. Weszliśmy na stołówkę. Jak jesteśmy wszyscy razem ludzie jeszcze bardziej się nas boją, co jest dosyć zabawne. Po tym jak każdy z nas wziął jedzenie usiedliśmy przy naszym stoliku. Zaczęłam grzebać widelczykiem w sałatce, którą dostałam. No powiem, że nie wyglądała zbyt świeżo i apetycznie.

-Beth - usłyszałam nieśmiały głos Charliego za sobą.

Odwróciłam się do niego i obdarzyłam znudzonym spojrzeniem.

-Może-my poga-dać? - zapytał jąkając się.

Usłyszałam jak niektórzy na stołówce zaczynają się śmiać, a inni biorą głęboki wdech jakby czekając jak go uderzę czy coś, ale ja zbyłam tych gapiów.

-Nie - odpowiadałam pewnie i już chciałam się odwracać, ale chłopak złapał mnie za ramię.

Spojrzałam na niego groźnie, a on od razu zabrał dłoń.

-Pro-szę po-rozma-wiaj ze mm-ną.

-Chłopczyku to, że raz ci pomogłam i kilka razy mijaliśmy się w kawiarni nie oznacza, że będę ci poświęcać swój cenny czas i będę z tobą rozmawiać - prychnęłam -Widoczne nie można być dobrym, bo ludzie już sobie za dużo wyobrażają - przewróciłam oczami -No co ty jeszcze tu robisz? - zapytałam chamsko.

Chłopak spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami, w których było widać smutek, po czym po prostu odszedł.

-Widzę, że wzięłaś sobie do serca moje ostatnie słowa - powiedziała zadowolona Jessie.

Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem i zaczęłam jeść tą niedobrą sałatę, ale w tej chwili nawet nie przejmowałam się jej smakiem, myślałam o Charliem. Ciężko było mi się do niego odzywać w ten sposób. Głupio mi było, że go tak potraktowałam, ale nie miałam innego wyjścia. Wolałam żeby mnie znienawidził niż żeby się do mnie zbliżył.

★★★
Hejka kochani! ❤
Piszcie w komentarzach co sądzicie o głównej bohaterce oraz o chlopakach, bo bardzo ciekawi mnie wasze zdanie 😊

Ostatnio dużo osób prosiło mnie, żebym przeczytała jakieś opowiadanie i wyraziła opinie na jego temat, niestety ale aktualnie nie mam na to czasu, gdyż niedługo mam egzaminy i muszę trochę czasu poświęcić na naukę. Obiecuje, że jak już będę miała więcej czasu przeczytam 😘

Jeżeli rozdział się wam podobał proszę o zostawienie gwiazdeczki 😘⭐
Kolejny rozdział pojawi się w sobotę 💋
Życzę wszystkim miłego dnia bądź nocy 😂😂😂

Queen of Death ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz