Rozdział Pierwszy

8.9K 546 204
                                    

Dzień był taki sam, nie zmienny już od dwunastu lat. Taki sam syf, brud i bezsensowna tułaczka po mieście w nadziei, że może napatoczy się ktoś z rodziny Kuromochi by z zimną krwią Shuji mógł go zabić. Ale niestety, jedyne co stanęło na drodze czarnowłosemu szesnastolatkowi, był kolejny mężczyzna próbujący zaciągnąć biednego chłopaka do pobliskiego hotelu. Dłonie już podstarzałego mężczyzny niebezpiecznie przybliżały się ku chłopakowi, by wymacać go od tyłka po sutki. Shuji widząc co planuje mężczyzna szybkim ruchem wyciągnął z tylnej kieszeni mały nóż i wbił go wprost w tętnice znajdującą się na szyi zboczeńca, który natychmiastowo się wykrwawił i opadł na brudną ścieżkę w jednej z ciemnych alejek. 

Niebieskooki chłopak splunął na ciało martwego mężczyzny i przeczesał dłonią swoje przydługie już włosy. Oni nigdy się nie nauczą. Pomyślał a na jego twarzy pojawił się grymas obrzydzenia jakim darzył każdego człowieka napataczającego się na jego drodze. Żałosne... 

Słysząc powolne brawa i lekkie podgwizdywanie z początku alejki, Shuji odwrócił się w stronę niechcianego gościa, który wpatrywał się spod czarnych przeciwsłonecznych okularów z nieukrywanym podziwem w niebieskookiego, opierając się o jedną z szarych ścian.

- Kim jesteś ? - Zapytał zirytowany chłopak, leniwie wyciągając czarny nożyk z szyi swojej nowej ofiary. 

- O to powinienem zapytać ja, nie uważasz ? - Zakpił czarnowłosy mężczyzna posyłając chłopakowi rozbawione spojrzenie znad szkieł. - Jesteś na moim terenie dzieciaku. 

Shuji mimowolnie wzdrygnął się na te słowa i poczuł jak powietrze ulatuje z jego płuc. Doskonale wiedział do kogo należą te tereny. Zdawał sobie z tego doskonale sprawę a mimo to, tu przylazł. Wiedział, że przednim stoi sam lider słynnej mafii Kuromochi, do których żywił nienawiść płynącą prosto z serca, ale nie miał pojęcia co szef takiej ogromnej organizacji robi sam w tak niebezpiecznym miejscu. Pewnym było że mężczyzna który stał zaledwie kilka metrów przed nim, ma wrogów więcej niż włosów na głowie, ale również poddanych którzy byli na każde jego życzenie. A może to dar od losu, że mężczyzna jest sam ? Może w końcu Bóg spojrzał przychylnie na Shuji-ego i dał mu szansę do zemsty ? Taka okazja już nigdy się nie powtórzy... 

Niebieskooki chłopak podszedł leniwie w stronę wyższego od niego mężczyzny i szybkim płynnym ruchem wycelował zakrwawionym nożem prosto do szyi mężczyzny. Jednak czarnowłosy był szybszy i jedną dłonią chwycił za ostrze noża a drugą unieruchomił ciało Shuji-ego tak, by nie mógł się poruszyć. 

- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego co właśnie chciałeś zrobić. - Szarooki mężczyzna wyszeptał wprost do ucha chłopaka a nóż który trzymał, wyszarpnął z jego ręki i rzucił w stronę worków ze śmieciami. 

- Łapy precz ty chory zboku ! - Shuji warknął próbując wyrwać się ze strasznie silnego uścisku, a po jego chuderlawym lecz umięśnionym ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze, które pokazywały się za każdym razem gdy ktoś go dotknął. W głowie od razu miał obraz sprzed dwunastu lat a ten obleśny akt wykonany gdy był jeszcze zaledwie czterolatkiem, pozostawił na nim skazę do końca życia. 

- A co zrobisz jeśli nie posłucham ? 

Shuji uniósł głowę patrząc przestraszonym wzrokiem wprost w śliczne oczy kryjące się za czarnymi szkłami. Jego ciało całe drżało ze strachu i obrzydzenia jakie czuł. Lecz im bardziej starał się wyrwać tym bardziej czarnowłosy nasilał swój uścisk. 

- B-błagam p-puść mnie... - Wychrypiał gdy po jego białych policzkach zaczęły spływać strugi gorących łez. Tracił czucie w nogach a wspomnienia wracające do jego myśli wprawiały go wręcz w panikę. Bał się i tego nie ukrywał, jednak widział że to tylko coraz bardziej nakręcało i rozbawiało mężczyznę. - P-panie Mutsohito bła...

Nie zdążył skończyć gdyż nagle stracił przytomność. Czarnowłosy mężczyzna chwycił jego drobne ciało w swoje ramiona i zaniósł go do swojego czarnego Bentleya, stojącego tuż za rogiem alejki i ułożył go na swoich kolanach na tylnych siedzeniach. 

- Gdzie Kuromochi-sama ? - Zapytał brązowo włosy mężczyzna siedzący za kierownicą samochodu. 

- Do mojego apartamentu. - Odrzekł beznamiętnym głosem, zdejmując czarne okulary i delikatnie głaskając Shuji-ego po czarnych włosach. 

Kara Śmierci...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz