Rozdział Dwudziesty

4.1K 341 40
                                    

Jego ciało było całe obolałe a z ran sączyła się krew. Leżał skulony na podłodze w pokoju z którego dopiero co uciekał. Został ponownie zaciągnięty do mieszkania przez mafiozów a mimo to, przez cały czas odruchowo ochraniał brzuch przed jakimikolwiek uszkodzeniami. Ciągle dostawał kopniaki a na jego ciele formowały się coraz to nowsze siniaki. Stracił przytomność już ze cztery razy a torturom nie było końca. Z nogi którą mu postrzelił białowłosy leciała krew tworząc nie małą kałużę na szarych panelach.

Kiedy ponownie miał stracić przytomność od nadmiaru bólu, na rozkaz białowłosego mafiozi zaprzestali monotonnej czynności zadawania mu to nowych ciosów.

- I jak mała dziwko ? - Zapytał czerwonooki łapiąc Schuji'ego za czarne włosy i unosząc jego głowę tak, by niebieskie oczy uważnie widziały każdy milimetr swojego oprawcy. - Nadal masz ochotę kogoś pozabijać ?

Shuji nie wypowiedział ani jednego słowa jedynie splunął krwią w zadowoloną twarz Eizo. Młody chłopak natychmiastowo otrzymał w twarz z pięści od białowłosego i zaczął kasłać krwią. Był prawie pewny, że coś mu w środku uszkodzili i miał nie mały krwotok wewnętrzny jak i zewnętrzny.

- Szefie co z nim zrobić ? - Zapytał rosły mężczyzna o blond włosach, który od pewnego czasu nieustannie kopał niebieskookiego.

- Zabij. - Odpowiedział krótko uśmiechając się przy tym jak pierdolnięty.

Blondyn natychmiastowo wyciągnął czarny pistolet i wymierzył go w głowę chłopaka. Shuji wiedział, że to już koniec. Jeśli ten facet nie pociągnie za spust to i tak za kilka minut umrze po przez wykrwawienie. Jedyne czego w swoim życiu żałował to, to że nie urodzi swojego i Kuromochi'ego dziecka, i że przed śmiercią nie zobaczy twarzy swojej Alfy. Tylko i wyłącznie tego żałował.

- Ostatnie życzenie ? - Zapytał mężczyzna kładąc palec na spust. Shuji ostatkiem sił usiadł i przejechał wzrokiem po swoich oprawcach, zatrzymując się na białowłosym.

- Nigdy cię nie kochałem. - Wyszeptał posyłając czerwonookiemu złośliwy uśmiech. - Od samego początku kochałem Mutsohito Kuromochi'ego. Zawsze kochałem i należałem tylko i wyłącznie do niego.

Widząc wkurwienie na twarzy Eizo, Shuji mógł umrzeć szczęśliwy. Zamknął oczy i czekał na strzał, którego po nie długiej chwili się doczekał...

Zdziwiony brakiem bólu otworzył oczy i zauważył martwego blondyna leżącego na ziemi. W pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje dopóki jego oczy nie spoczęły na czarnowłosym, który stał w progu drzwi wejściowych z bronią w ręku. Przed nim wparowało kilkoro ludzi którzy natychmiast pozbawili życia wszystkich zdrajców. Jednak jednego nie byli w stanie zabić... A dokładniej białowłosego mężczyzny który stał przystawiając bezbronnemu Shuji'emu nuż do gardła. Kiedy Shuji spojrzał wprost w szare oczy Kuromochi'ego poczuł niewyobrażalną ulgę a łzy poleciały po jego polikach. Miał gdzieś nóż przy jego gardle. Był szczęśliwy bo jego ukochany żył.

- Każ wycofać się ludziom i odłóż broń skurwielu, albo zabije twoją Omegę. - Warknął białowłosy posyłając czarnowłosemu nienawistne spojrzenie.

- Nie masz się czego bać. - Zaczął szarooki z lekkim uśmiechem na twarzy, jednak jego oczy były zimne jak lód i wyrażały jeszcze większą nienawiść niż czerwone oczy Eizo. - Obiecuje ci, że twoja śmierć będzie dłuższa niż śmierć tych zdrajców.

- Chciał byś. - Odrzekł mocniej przyciskając nuż do szyi Omegi. - Jedyną osobą która zginie będzie twój kochanek.

Mówiąc to bez chwili wahania odciągnął nuż od szyi chłopaka i z całej siły wbił ostrze w brzuch Shuji'ego. Kuromochi widząc to posłał pięć strzałów w kierunku białowłosego, który natychmiast osunął się na podłogę martwy. Czarnowłosy upuścił pistolet na ziemię i bez chwili jakiego kol wiek wahania, podbiegł do swojego ukochanego łapiąc go w swoje ramiona gdy ten bezwiednie osuwał się na ziemię.

- Mika ! - Wrzasnął pełen bólu widząc jak z niebieskookiego ucieka życie. - Błagam... - Po jego polikach poleciały gorące łzy. - Nie umieraj... Błagam... Wytrzymaj jeszcze trochę...

- M-Mutsohito... - Wyszeptał Shuji czując ciepło bijące od mężczyzny. - Przepraszam...

- Z-Za co... N-nie masz za co przepraszać. - Z gardła Kuromochi'ego wydobył się cichy, desperacki śmiech.

- Nasze dziecko... - Z przymkniętych powiek chłopaka popłyneły łzy.

- T-to teraz nie ważne. Musisz być silny Mika...

- Mutsohito... - Ostatkiem sił Shuji położył swoją dłoń na poliku czarnowłosego i spojrzał w szare zapłakane oczy swojego ukochanego. - Kocham cię.

Wypowiedziawszy te dwa słowa, niebieskooki zamknął oczy a jego dłoń opadła bezwiednie na ziemie.

- Ja też cię kocham Mika... 

Kara Śmierci...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz