Rozdział Ósmy

6K 443 36
                                    

Srebrny pistolet błyszczał w dłoni czarnowłosego chłopaka. Wycelowany wprost w leżącego na ziemi w jednej z uliczek bruneta o brązowych oczach, który ewidentnie był po pięćdziesiątce. Zimne pozbawione jakichkolwiek uczuć spojrzenie Shuji'ego wywoływał nie mały strach u starszego mężczyzny. W chłopaku było coś nieludzkiego...

- Wiesz kim jestem ? - Odezwał się niebieskooki głosem zimniejszym od samego lodu. Lufa pistoletu była zaledwie kilka centymetrów od głowy mężczyzny nie dając mu żadnych szans na ucieczkę.

- Wybacz ale n-nie... - Odezwał się pełen skruchy brunet. - Jeśli chcesz pieniędzy to, to ja ci je da...

- Nie chce żadnych pieniędzy. - Powiedział ze stoickim spokojem czarnowłosy. - Przyjrzyj mi się uważnie.

Tak jak powiedział, tak mężczyzna zrobił. Wpatrując się w stojącego przed nim niebieskookiego chłopaka o wątłej posturze i dość niskim wzroście. Jego czarne włosy były w totalnym nieładzie, zresztą jak zawsze a ubrany był w czarny płaszcz, czarne spodnie i czarne lakierowane buty, które dostał od Kuromochi'ego. Brunet próbował doszukać się znajomej twarzy z przeszłości, jednak miał pustkę.

- Igarashi.. - Zaczął ponownie coraz bardziej naciskając za spust pistoletu. - Znajome ?

Mężczyzna wytrzeszczył na niego swoje brązowe oczy jak by nagle zrozumiał, ale tak się nie stało.

- I-Igarashi ? - Za jąkał się. - Tak znajome. I to bardzo. - Stwierdził. - Był jednym z pierdolonych dłużników którzy nie mieli zamiar spłacać tego co w pełni świadomie pożyczyli. A na domiar złego zaatakował szefa dla którego to było pierwsze zadanie po przejęciu władzy w grupie. - Podsumował w jakiś sposób zadowolony z tego, że pamiętał takie drobnostki.

- Więc za kare wybiliście ich wszystkich. - Stwierdził oschle chłopak.

- Dokładnie. Świadome atakowanie szefa jest karane śmiercią. Nie ma wyjątków.

- Ale widzisz... - Zaczął niebieskooki posyłając mężczyźnie lekki uśmiech. - Nie zabiliście wszystkich.

I po tych słowach chłopak wpakował brunetowi trzy kulki w łeb. Bez mrugnięcia okiem. Strzelił ani na chwilę się nie wahając.

Stojąc przez dłuższą chwilę nad ciałem mężczyzny, czarnowłosym owładnęły niepohamowane konwulsję i nagły napad psychopatycznego śmiechu. Pierwszy z listy odhaczony... Pomyślał a w jego podbrzuszu coś przyjemnie ścisnęło się wpędzając przy tym chłopaka w jeszcze lepszy humor. Nie spodziewał się że widok zabitego mężczyzny odpowiedzialnego za śmierć jego rodziny wprawi go w taki zajebisty nastrój. Był z siebie dumny.

Stojąc tak nad martwymi zwłokami Shuji wyciągnął czarny notes w którym miał zapisane imiona i nazwiska ludzi z tamtego zjebanego dnia. Sam był w szoku, że po zaledwie kilku dniach roboty w mafii udało mu się zdobyć wszystkie nazwiska. Ale jak widać, w mafii są same konfitury a dyskretne wypytywanie nawet nie zwróciło na chłopaka zbytniej uwagi.

Pochylił się nad trupem i bezceremonialnie zamoczył palec w jeszcze ciepłej krwi swojej ofiary a następnie przejechał nim po odpowiednim imieniu napisanym na kartce. Może było to dziwne, ale Shuji potrzebował jakiegoś, chociażby, małego trofeum potwierdzającego jego wyższość.

Ostatni raz spojrzał na zwłoki, schował notes w tylną kieszeni płaszcza i gdyby nigdy nic odszedł zostawiając ciało. 

Kara Śmierci...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz