Ogień, wszędzie był ogień. Ocknąłem się zaraz po tym jak wyszli. Wszystko plunęło, meble, zdjęcia, ściany i moja rodzina. Mój tata moja mama i mój brat. Wszystko. Byłem skatowany, zmęczony i jedyne o czym myślałem to o śmierci. Patrzałem na to wszystko i zacząłem płakać. Łzy które spływały po moich policzkach były jedną z najgorszych możliwych rzeczy. Nienawidziłem płakać. Zawsze uważałem że płaczą tylko słabi, niegodni życia mężczyźni i kobiety. A teraz ? Teraz ja okazałem się tym niegodnym życia, pozbawiony rodziny i wszystkiego co kochałem bachorem. Mogłem tam leżeć i czekać aż strawią mnie płomienie, a mimo to wstałem i pobiegłem do tylnego wyjścia tym samym potykając się o martwe, skatowane ciała. Krwawiłem. Krwawiłem i to nie tylko na twarzy, brzuchu, rękach czy tez nogach. Krwawiłem z miejsca z którego nie powinienem krwawić. Każdy mój krok sprawiał mi niewyobrażalny ból, ale miałem na tyle silnej woli by w końcu wyjść z tego przeklętego domu. Opadłem całym ciałem na zimną trawę a wokół mnie panował mrok. Bałem się. Bałem się tego co może się ze mną teraz stać. Więc bez chwili zastanowienia pobiegłem w stronę lasu który był zaledwie parę kroków od mojego ogródka. Nie mieliśmy płotu więc wydostanie się z piekła było łatwe mimo tego przeklętego bólu i łez bezustannie spływających po moich policzkach. Pamiętałem ze przyszli ludzi, tata coś zrobił a potem tylko krew, ból i utrata przytomności. Widziałem ich twarze. Wszystkich. Jednak tylko jedna przykuła moją uwagę. Mężczyzna w czarnym płaszczu, czarnych spodniach i lakierowanych butach z fajką w ustach. Był piękny. Gdy jego szare oczy na moment spoczęły na mojej drobnej osobie, od razu poczułem że chcę być jego. Miał czarne idealne włosy, był wysoki. Pragnąłem należeć do niego. A potem tata coś zrobił i wszyscy wpadli w szał. Jednak on stał. Stał w progu drzwi i patrzył co się dzieje trzymając się tym samym za brzuch. Jego oczy były dziwne gdy patrzył to na mamę którą bili, to na tatę którego też bili i to na braciszka którego również bili. Kiedy dopadli mnie, ani na chwilę nie spuszczałem z niego wzroku. Chciałem by mi pomógł, by pomógł mojej rodzinie, ale on tylko stał z papierosem. Płakałem czując ten ból który sprawiali mi od środka, jednak on na mnie nie spojrzał. Nie pomógł. Wydawało się że ma mnie gdzieś, kiedy nagle poczułem ból na szyi. Gdy byłem już w lesie straciłem przytomność a następnie ocknąłem się w białym pomieszczeniu. Myślałem że umarłem, że jestem w niebie, ale byłem w szpitalu pod kroplówką i faszerowano mnie lekami. Pytali mnie co się stało, jednak ja milczałem. Nie powinno ich to obchodzić. Podejrzewałem że pracują z tymi złymi ludźmi, a gdy ujrzałem ponownie czarnowłosego mężczyznę w płaszczu gadającego z lekarzem który mnie badał, zrozumiałem że to wszystko jego wina i natychmiast ulotniłem się ze szpitala. I tak przez kolejne lata tułałem się po ulicach, zabijałem i unikałem dotyku ponieważ ten piękny mężczyzna zrujnował mi życie... A tym samym skradł mi serce gdy tylko go ujrzałem.
. . .
Shuji gwałtowni podniósł się na miękkim łóżku. Nienawidził swoich snów z przeszłości. Nie chciał w ogóle o tym myśleć. Jedyne czego pragnął to mieć trzeźwy umysł. Nie. On musiał trzeźwo myśleć, ale kiedy tylko zabijał a potem szedł spać od razu nawiedzały go te przeklęte koszmary. Łapczywie wciągał powietrze do płuc próbując wyrównać rytm swojego serca które teraz dudniło jak pierdolnięte. Nienawidził myśli o Kuromochim, jednak po tamtej pierdolonej wpadce z rują ten czarnowłosy, podły jak skurwysyn mężczyzna nawiedzał go w każdym śnie. Shuji go kochał i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale mimo to nienawidził go najbardziej na świecie. Pragnął jego śmierci za to co mu zrobił, chociaż zdawał sobie sprawę że to nie była do końca jego wina, tylko jego ludzi. Ale do kurwy jak można kochać mężczyznę przez którego wymordowano mu rodzinę ? Po policzkach niebieskookiego zaczęły spływać strużki gorących łez. Bolał go fakt że kocha tego mężczyznę. A już tym bardziej, że to wszystko wina ich połączonych dusz z czego zdawał sobie sprawę, bo doskonale wiedział że Kuromochi wie kim on tak naprawdę jest i co gorsza pozwalał mu zabijać jego podwładnych...
CZYTASZ
Kara Śmierci...
Short StoryShuji jest szesnastoletnim chłopakiem, którego rodzinę wymordowano gdy miał cztery lata a on sam jako jedyny przeżył. Ludziom odpowiedzialnym za ten brutalny czyn, obiecał krwawą zemstę. Jednak wszystko się zmienia, gdy wkracza w świat mafii i sta...