Rozdział Piętnasty

4.6K 375 52
                                    

- C-co... D-dlaczego ?! - Jego oczy zaszły łzami. Chwycił się czarnego podkoszulka Kuromochi'ego i wpatrywał się w niego próbując odczytać chociażby najmniejszy znak, że to jakiś głupi żart. Jednak poważna mina czarnowłosego nic nie zdradzała, tylko bardziej przygnębiła chłopaka.

- Muszę cię chronić. - Odpowiedział przyciągając chłopaka do siebie i zamykając go w swoich ramionach. - Nie pozwolę by stała ci się ponownie jakakolwiek krzywda z mojego powodu. Już za dużo wycierpiałeś....

- Bracie... - Przerwała mu dziewczyna z lekkim uśmiechem widząc ich głęboką relację. - Zostawię was samych. Będę czekać w samochodzie na młodego.

- Zgoda. - Odpowiedział nie racząc spojrzeć w stronę czarnowłosej.

Kiedy opuściła pomieszczenie a drzwi za nią zamknęły się, Kuromochi odsunął się kawałek od chłopaka by spojrzeć na jego zapłakaną twarz. Nienawidził widzieć go w takim stanie, ale nie miał innego wyboru. Wiedział że ten wyjazd może go ocalić a jego ludzie go nie znajdą. Zdawał sobie sprawę z faktu, iż wszyscy w grupie już o wszystkim wiedzą i to lada moment kiedy pojawią się pod drzwiami tego mieszkania rządni zemsty.

- Ja chce zostać z tobą. - Wyszeptał niebieskooki. - Nie pozbywaj się mnie. Proszę...

- Nie pozbywam się. - Stwierdził ciepłym głosem posyłając mu lekki uśmiech i ocierając jego zapłakane policzki swoją dłonią. - Nie mógł bym. Za bardzo mi na tobie zależy. Jednak nie pozwolę cię zabić Shuji.

- Ale ja nie chcę uciekać ! - Wrzasnął odtrącając dłoń czarnowłosego a jego niebieskie oczy wyrażały urazę, żal i niepohamowany smutek. - Dlaczego tylko ja mam uciekać ?! Dlaczego ty musisz zostać ?! Dlaczego mi to robisz ?! Przecież pewnym jest... że jak mnie nie dopadną to zabiją ciebie... nie... nie ważne że.... że jesteś ich szefem... O-oni cie zabiją... - Shuji zaczął się jąkać nie mogąc wydusić z siebie tych przerażających słów. Nie chciał dopuścić do myśli takiego obrotu sprawy. Nie mógł stracić tego czarnowłosego dupka którego tak kurewsko kochał.

- Mika. - Wyszeptał szarooki czym totalnie zszokował młodego chłopaka. - Nie zginę tak łatwo.

- S-skąd ty...

- Od początku znałem twoje imię. - Przerwał młodszemu posyłając mu lekki uśmiech. - Już wtedy, kiedy zabrałem cię z ulicy wiedziałem że jesteś moja Omegą. Że jesteś tym któremu wyrządziłem tak kurewską krzywdę... A mimo to nie mogłem cię zostawić. Za bardzo cię kocham by odpuścić. - Mówiąc to po jego policzku spłynęła jedna, samotna łza. - Dlatego muszę cię chronić. Nawet jeśli od tego zależy moje życie. Jeśli będę musiał zginąć za ciebie, bez chwili wahania przystanę na taki los.

- Mutsohito... - Wychrypiał niebieskooki i bez chwili wahania rzucił się w ramiona ukochanego mafioza. - Błagam. Przeżyj.

- Nie mogę ci tego obiecać. - Wyszeptał całując go w czubek czarnej czupryny. - Ale obiecuje, ze twoje cierpienie niedługo się skończy.

- Wrócisz po mnie ? - Zapytał unosząc głowę by spojrzeć w jego piękne, szare oczy.

- Wrócę.

Kara Śmierci...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz