Rozdział 36: Błagam, nie zostawiaj mnie

967 40 14
                                    

"Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu."

***

Smutek opętał mnie całkowicie, a to przez to, że zwlekałam z rozmową z Jorge, ale bałam się ją odbyć. Teraz jednak było za późno, bo szatyn odleciał do Meksyku. Tyle kilometrów ode mnie. Powinni mnie zamknąć, że pozwoliłam, żeby ta miłość przepadła. Zabiłam tą miłość, a to tylko, że byłam głupia. Ale to też wina Jorge, bo to on zawinił, ale czy ja zrobiłam źle, że nie chciałam mu wybaczyć wcześniej. Czuję się taka zagubiona, że nawet nie wiem co robić. Przecież mówił, że jedzie dopiero jutro, to gdzie on teraz jest? Może poleciał wcześniej?

– Już go nie zobaczę – wyszeptałam, a po chwili do mojej głowy wleciał głupi pomysł. Jak najszybciej złapałam taksówkę, którą pojechałam na lotnisko. Mam nadzieję, że go jeszcze załapię, bo inaczej się załamię.

– Szybciej – co pięć minut pośpieszałam kierowcę, a kiedy byliśmy już na lotnisku od razu mu zapłaciłam i pobiegłam szukać Blanco. Nigdzie go nie widziałam co mnie coraz bardziej martwiło, że go nigdy więcej nie zobaczę. Podeszłam do recepcji, żeby się czegoś dowiedzieć.

– O której był ostatni samolot do Meksyku? – zapytałam się kobiety, która stała za ladą.

– Piętnaście minut temu – odpowiedziała.

Podziękowałam za informację, a następnie postanowiłam powoli iść do domu. Straciłam go na zawsze. Ależ ja głupia jestem. Będę musiała nauczyć się żyć bez niego. Ze spuszczoną głową chodziłam po mieście oraz smutnymi oczami patrzyłam się na wszystko. Jak to ma dalej wyglądać? Ja bez niego? To niech od razu wyrwą mi serce. Po chwili poczułam jak wpadam na kogoś, a jak podniosłam głowę to zawału prawie nie dostałam. Ja mam chyba omamy,

– To naprawdę ty? – zapytałam się obserwując być może kogoś podobnego do Jorge. Może ma brata bliźniaka?

– A niby kto? – podniósł jedną brew pytająco.

– Przecież odleciałeś – odparłam i rękami pokazałam jak samolot lata, a on się zaśmiał z tego. – Twoja sąsiadka mówiła, że się wyprowadziłeś – dodałam.

– Wyprowadziłem się do mamy na jedną noc – wyjaśnił. – Dopiero jutro mam samolot.

– Błagam, nie zostawiaj mnie – wyszeptałam i rzuciłam się mu na szyję chcąc go w jakiś sposób zatrzymać. – Nie potrafię bez ciebie żyć – wyznałam, a po chwili dodałam. – Bardzo mocno cię kocham. Bez ciebie się załamię.

– Ale mówiłaś, że nasz związek się nie uda – zauważył.

– Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że nie chcę cię stracić – odparłam. – Ludzie mówią, że jeśli się kogoś kocha to powinno dać się mu wolność, ale ja nie potrafię żyć bez ciebie. Proszę, nie zostawiaj mnie – wyszeptałam patrząc mu prosto w oczy, a on mnie nagle pocałował. Przez chwilę zapomnieliśmy, że możemy zostać przyłapani i ponieśliśmy się chwili. Właśnie teraz przeżywaliśmy swoją magiczną chwilę. Liczył się dla mnie tylko on i nikt inny. Nie mogłam go stracić, inaczej będę się obwiniać do końca życia, a nawet dłużej. Kocham go bez opamiętania. Chyba jestem w stanie zrobić dla niego wszystko. Jestem w nim zakochana jak głupia.

– Trochę mnie zlewałaś – Jorge prysnął mnie palcem w nos. – Coś długo kazałaś na siebie czekać, malutka.

– I tak chciałeś się poddać – odparłam. – Chciałeś mnie zostawić.

– Kto powiedział, że jadę do Meksyku na zawsze? – zapytał się. – Miałem tylko jechać na tydzień, ale jak tak ładnie prosisz to zostanę – dodał.

Listen to your heart | JortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz