- Dlaczego?! - pisnąłem głośno, a on znów mnie poraził prądem. Zagryzłem mocno wargi zestresowany, a po brodzie pociekło mi trochę krwi.- Tak nie robią kotki. Jak robią kotki? - zapytał śmiejąc się, a jego barwa głosu była nienaturalnie niska.
- M-miałczą - szepnąłem cicho i zamknąłem oczy przerażony, ale na szczęście nie poczułem nic.
- Brawo, więc co musisz robić? - zapytał z uśmiechem, bawiąc się urządzeniem w powietrzu i sprawiając tym, że co chwilę było słychać delikatne wyładowania.
- Miałczeć?
- No jaki mądry kociak - uśmiechnął się i poraził mnie po raz już nie wiem który. - Miałcz.
- Miauuu - szepnąłem przerażony, a on ugryzł mnie w uszko, masując moje pośladki. Odłożył swoją zabawkę i nagle poczułem coś w sobie.
- Muszę cię wyczyścić, więc bądź grzeczny - mruknął i nagle poczułem jak zaczęła wypełniać mnie woda. Płakałem przez ból, który był spowodowany zbyt duża ilością cieczy we mnie, przez co też mój brzuch pęczniał.
- Boli! - krzyczałem głośno, ale on nie przestawał. Po chwili odpiął karabińczyk, który trzymał moje kajdanki przypięte do łóżka i wziął mnie do łazienki. Usadził mnie na toalecie. Miałem podkulone nogi i zasłaniałem krocze, ale jemu to nie przeszkadzało. Głaskał moje uda uśmiechając się szaleńczo.
- Wypuść to z siebie - powiedział, głaszcząc moje związane nogi, a ja po prostu pozwoliłem wodzie wypłynąć i oczyścić mnie za razem. W końcu poczułem dużą ulgę, bo ból minął. Kiedy skończyłem on wziął mnie ponownie na ręce i przypiął do łóżka w takiej samej pozycji jak wczesniej. Poczułem jak dotyka czymś śliskim mojego wejścia.
- Teraz moja kolej - powiedział i wepchnął we mnie coś dziwnego, fala nieprzyjemnego uczucia przeszła moje ciało. Usłyszałem jego sapnięcia przez co się domyśliłem, że to on jest we mnie... upokorzenie wymieszane z obrzydzeniem spowodowało cofnięcie się, śniadania. Mimo wszystko to nie bolało...woda musiała mnie rozciągnąć.
- Kotki miałczą - mruknął ostro, ruszając się we mnie. Płakałem i próbowałem się wyrywać, ale gdy wszedł cały, zastygłem. Nie mogłem wydusić z siebie nic, ponieważ strach był zbyt duży. Wepchnął mi do ust jakąś kuleczkę i zapiął jej pasek z tyłu mojej głowy poruszając się przy tym mocniej.
- Nie chcesz miauczeć? To nie będziesz nic mówić! - płakałem, a moja uda zaczęły drżeć ponieważ poruszał się coraz brytalniej. - Tak ciasny, tak idealny i tylko mój kotek - mruknął koło mojego ucha, po czym pogłaskał mój ogon całując przy tym też plecy. Płakałem i starałem się piszczeć, ale nie mogłem. Jego jęki i sapnięcia wypełniły cały pokój wraz z zapachem potu potęgując tym moje obrzydzenie i załamanie.
Męczarnie skończyły się po dość długim czasie, kiedy już ledwo utrzymywałem otwarte oczy, strach wykańczał mnie i powodował senność, błagałem w myślach by już to skończył. By mnie zostawił.
- Grzeczny kotek - wywarczał Nam w momencie, kiedy poczułem jak coś mnie wypełnia od środka. Doszedł, ten skurwysyny doszedł we mnie. Po policzkach pociekły mi kolejne łzy, a po brodzie nie przestawała ciec ślina. Kiedy w końcu wyjął tą kuleczkę, zamknąłem usta patrząc się tępo w ścianę. Nie czułem już woli walki takiej jak jak na początku. Moje nadgarstki były już zdrętwiałe, tak samo jak nogi. Poczułem jak ze mnie wychodzi, a następnie oswobadza. Opadłem załamany na łóżko, zamykając oczy z których wyciekły ostatnie łzy. To było okropne, ale nie mogłem nawet mu tego powiedzieć. Moje wargi nie chciały się poruszyć.
- Wiesz, że jakbyś był grzeczny, to by ci było lepiej - wymruczał biorąc mnie na ręce. Nie wiedziałem jakim cudem mogło by mi być przyjemnie. Nawet mi nie stanął. Poczułem jak znów zawiązuje mi oczy, więc nawet ich nie otwierałem. - Nie płacz - powiedział, głaszcząc mnie po plecach i posadził w wannie, która po chwili wypełniona została wodą. Czułem jak moje pośladki pulsują nieznośnym bólem jednak nawet nie próbowałem wstać. Mimo odrazy i strachu grzecznie pozwoliłem mu się myć płynem o zapachu ciasteczka. Czułem jak delikatnie masował moje ciało, co powinno być przyjemne, jednak takie nie było. Wręcz przeciwnie, przez jego dotyk zbierało mi się na wymioty.
CZYTASZ
Hybryda • NamJin
FantasyJin jest wychowankiem domu dziecka, jednak w końcu nadchodzi jego chwila szczęścia. Pomimo 17 lat został adoptowany przez samotnego lekarza. Co jednak zrobi chłopiec, kiedy jego nowy opiekun okaże się niespełnionym psychopatą zafascynowanym zabawą D...