//Pół roku później//
- Masz piękne włosy - zaśmiał się mój opiekun,widząc, że zmieniłem kolor na różowy. - W jakim kierunku chciałbyś się kształcić? Jak widzisz mogę ci zapewnić wszystko, czego pragniesz - mówił przyjaznym tonem, podwijając rękawy koszuli. Mimo, że sprawiał wrażenie sztywnego to był bardzo miły i wyluzowany, co dało się zobaczyć przez tatuaże na jego ręce zwłaszcza, że były to różne wzory związane z anime. Zobaczyłem je już w pierwszym tygodniu naszej znajomości jednak do dziś mnie fascynują.
- Ja kocham projektować i tworzyć, chciałbym pracować jako robotyk - powiedziałem z uśmiechem, a on kiwnął głową. Już mu to wcześniej z raz czy dwa powiedziałem jednak po tylu miesiącach rozmów z nim dobrze wiem, że ma pamięć złotej rybki.
- Masz jakieś prace? Lubię przeglądać czyjeś pomysły. Mogę ci w tym pomóc, jednak nauka też jest ważna. Ja będę cię uczył i jak będzie ci źle iść, to skupimy się głównie na nauce, a jak będzie wszystko dobrze, to razem możemy pracować nad twoją robotyką, wtedy i ja się coś nowego dowiem.
- Naprawdę, pomożesz mi?! Będę się uczył, będę najmądrzejszy, obiecuję! - mówiłem podniecony patrząc na niego.
- Większości będziemy się uczyć na zasadzie eksperymentów, mam laboratorium, więc o chemię, fizykę i biologię się nie martwię - rozmawialiśmy tak przy stole jeszcze kilka godzin, po czym ruszyłem za nim do mojego pokoju. - Nie byłem pewny jaki styl pokoju z byś chciał, więc masz po trochę wszystkiego, jakby co, zawsze możemy przerobić ten pokój... - mówił drapiąc się po karku, a mnie wryło. Patrzyłem na białe ściany i już planowałem jak je sam zamaluję, białe ściany to przecież najlepsza inspiracja!
Popatrzyłem na ziemię, a tam przy ścianach była folia. - A no tak, widziałem, że ściany w twoim pokoju były tworzone przez ciebie, więc pomyślałem, że to dobry pomysł.
- To jest idealne miejsce dla mnie - powiedziałem, przejeżdżając dłonią po przechylonym biurku, które było wręcz stworzone do rysowania i projektowania. Moje mangi były ułożone na półce tak samo, jak wszystkie moje rzeczy. - Tu jest jak w niebie - uśmiechnąłem się przytulając go.
- Mogę o coś zapytać?
- Oczywiście - uśmiechnął się siadając na moim łóżku.
- Masz kogoś? - usiadłem na krześle przy biurku patrząc na niego. Długo powstrzynywalem się w tym pytaniem jednak...miałem z nim teraz zamieszkać, wolałem wiedzieć.
- Nie, kobiety to utrapienie, a ja mam dopiero 36 lat, niedawno rodzice się ode mnie odessali i wyprowadzili się do domu, który im kupiłem, więc na razie nie planuję się wiązać.
- A-ale to wtedy jakim cudem mogłeś mnie adoptować? Dlaczego akurat mnie? Przecież jestem już stary i no... - szepnąłem zagubiony.
- Przeszedłem pomyślnie wszystkie ich testy, a to, że nie mam drugiej połówki wytłumaczyłem im, poza tym mówiłem ci już, że nikogo młodszego nikogo nie chciałem, pytałem o najbardziej uzdolnione dziecko i powiedzieli, że to ty. Obserwowali mnie prawie przez rok, żebym mógł cię adoptować, chcę ci dać szansę na lepsze życie. I tak mamy farta że cała sprawa trwała tylko półtora roku. Gdybym nie miał pieniędzy obserwowali by mnie pewnie dłużej, nie wspominając już nawet o tym ile by zajęło załatwienie wszystkiego byś tu mieszkał.
- No okej, myślę, że rozumiem - wyszczerzyłem się patrząc na niego.
- Tylko wiesz... u mnie się nie pali, nie ma takiej możliwości, a zwłaszcza w wieku szesnastu lat - powiedział stanowczo i dał mi pudełko, w którym były tabletki oraz jakieś plastry. Prawdopodobnie to miało mi pomóc rzucić nałóg. - Wyleczymy cię z tego świństwa - wstał i wziął plaster naklejając mi go na ramię. Widząc to westchnąłem wiedząc, że nie będzie to łatwe, jednak dla takiej życiowej szansy dam radę.
- Papierosy - powiedział poważnie, wyciągając w moją stronę swoją dłoń. Jego palce co chwilę uginały się wskazując na to, abym podał mu to, czego rządał. Węstchnąłem, po czym przeklinając w myślach otworzyłem mój plecak, a w nim rozpiąłem ukrytą kieszeń, gdzie zawsze były ukryte. Kilka było rzuconych luzem, więc zostawiłem je tam. Chcę to rzucić, ale... ale nie dam rady mu oddać wszystkich. Wyjąłem paczkę i podałem mu ją wzdychając ciężko. - To wszystkie? - zapytał patrząc na mnie podejrzliwie. - Daj plecak- polecił, a ja załamany patrzyłem na podłogę. Moje myśli znów wypełniły salwy przekleństw, które starałem się tam zatrzymać, aby jeszcze bardziej nie zrazić do siebie mojego nowego opiekuna. On wyjął wszystkie papierosy i schował je do kieszeni.
- Będziesz chciał palić to bierz to - uśmiechnął się i podał mi najzwyklejszą na świecie paczkę gum. - Będziesz zdrowszy - poklepał moje ramie - fajki wyrzucam, a ty poczytaj ulotki, bo musisz wiedzieć, jak to zażywać. Masz szesnaście lat, nie będę takich rzeczy pilnować, jednak masz mi mówić kiedy je bierzesz i w jakiej ilości, dobrze? Czytałem i wiem, kiedy będziesz przesadzać - wyszczerzył się szerzej, zachowywał się trochę sztucznie. Starał się być stanowczy, ale i przyjazny jak kolega. Widać było, że nie tylko ja stresuję się tą sytuacją. - Przez następny rok będziemy mieć co miesiąc wizyty ludzi pilnujących sytuacji w domu, aby byli pewni, że jest ci tu dobrze. Rozumiesz, że ważne jest twoje dobro.
- Rozumiem i nie przeszkadza mi to, poza tym mam nadzieję, że nie będę musiał narzekać - zaśmiałem się, chcąc rozluźnić atmosferę.
- Szczerze, to też mam taką nadzieję, może... seans jakiegoś serialu na dobry początek? - zapytał, a ja pokiwałem z entuzjazmem głową.
------------------------*-*----
Jak się ogarnąć i wrócić do pisania?
CZYTASZ
Hybryda • NamJin
FantasyJin jest wychowankiem domu dziecka, jednak w końcu nadchodzi jego chwila szczęścia. Pomimo 17 lat został adoptowany przez samotnego lekarza. Co jednak zrobi chłopiec, kiedy jego nowy opiekun okaże się niespełnionym psychopatą zafascynowanym zabawą D...