15

2.8K 188 8
                                    

Dzień 1

Siedziałem bezczynnie w ciemnościach. Jedyne światło na jakie mogłem tu liczyć to ledwo żarząca się żarówka zwisająca na kablu z sufitu. Zawsze mogło być gorzej. Poszedłem na czworakach do rogu pokoju, bo sufit piwnicy znajdował się niecałe 170 cm nad ziemią. Wiedziałem, że szybko mnie stąd nie wypuści, bo naprawdę był na mnie wściekły, więc po prostu położyłem się na ziemi załamany patrząc na żarówkę z nadzieja, że szybko nie zgaśnie. Minuty zamieniały się w godziny, a godziny w wieczność. Czułem się coraz gorzej więc wyjąłem mój ogon ze spodni, które i tak zdjąłem i zwinąłem wraz z czapka tak, abym miał z nich poduszkę. Na szczęście przed wyjściem wziąłem też bluzę, bo w samej koszulce i bokserkach bym zmarzł. Nie było tu straszliwie zimno, ale dawało odczuć się chłód bijący od betonowych ścian. Ślina powoli przestawała ze mną współpracować potęgując moje pragnienie. Brzuch grał salwy głodu skręcając się na różne strony, przez co czułem się jeszcze gorzej. Pocieszające było to, że w takich warunkach raczej mnie nie zgwałci prawda? W końcu mógł to robić tak jak ostatnio gdy zobaczyłem swoje odbicie. To byłoby chyba gorsze niż nocowanie w piwnicy. Żarówka powoli zaczęła blednąć, a gdy w pokoju nastał mrok zacząłem krzyczeć. Nie boje się ciemności, ale nic nie widziałem, co kompletnie mnie przerażało. Darłem się coraz głośniej płacząc i kopiąc w ścianę, aż usłyszałem otwieranie zamków, a następnie oślepiło mnie wdzierające się do pomieszczenia światło
- Czemu się tak drzesz?! - zapytał wściekły a ja się skuliłem jeszcze bardziej.
- Ś... Światło zgasło – wychlipałem.
- Jest już późno. I tak zaraz miałem je zgasić – prychnął.
- Ja... Strasznie tu ciemno - szepnąłem przerażony patrząc na niego.
- Ehhh dam ci nową, ale jak ładnie to wypijesz i weźmiesz leki - powiedział podając mi szklankę, przez co od razu do niego na podszedłem czworaka. Stał przed pokojem tak, by nie musiał się schylać. Wziąłem leki i niemal na raz wypiłem całą butelkę wody. Byłem naprawdę spragniony. - Grzeczny maluch - pogłaskał mnie po głowie gdy oddałem mu pustą butelkę. Nie wiem co to były za leki, ale wolałem nie dopytać pogarszając jeszcze bardziej moją sytuację. Mógłby zdenerwować się jeszcze bardziej i przedłużyć moją odsiadkę, a tego nie chciałem.
- Która godzina?
- Nie powinno Cię to interesować.
- Ale... Proszę, powiedz - jęknąłem niezadowolony.
- Trzydziesta piata osiemdziesiąt trzy - wymyślił godzinę a ja westchnąłem wiedząc, że mi nie poda prawdziwej odpowiedzi. Wyszedł tym razem nie zamykając drzwi i po krótkiej chwili wrócił wymieniając mi od razu żarówkę. Przez smycz na szyi nie mogłem się zbytnio poruszać, przez co mój ogon latał na wszystkie strony niezadowolony zamiatając kurz. – Dobranoc. Śpij – powiedział, po czym trzasnął drzwiami i zamknął je na wszystkie spusty. Słyszałem powolne kroki, które ustały, kiedy trzasnęły kolejne drzwi. Moje oczy powoli zamknęły się a ja odpłynąłem do krainy snów wiedząc, że lampka pali się bez przerwy, przez co mogę spać spokojnie.

--------------------------
Pierwszy dzien maratonu!

Hybryda • NamJinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz