16

2.8K 201 25
                                    

Dzień 2

Obudziłem się, niemal natychmiast wstając. Zapomniałem, że piwnica jest niska i z impetem uderzyłem się głową w sufit i opadłem na ziemie podkulając nogi. Złapałem się za głowę przeklinając pod nosem i sprawdziłem czy przypadkiem nie leci mi krew. Na moje szczęście nie zauważyłem czerwonych plam na mojej dłoni. Powoli podniosłem się na kolana i przeszedłem na nich do wiaderka do którego załatwiłem swoje potrzeby. Nie mogłem już dłużej tego trzymać. Zwłaszcza słysząc jak mój brzuch nieustannie wygrywa swe salwy głodu i niedoli. Te dźwięki i uczucie skrętów pęcherza doprowadzały mnie do szału. Nigdy nie bylem tak głodny. Nawet w sierocińcu....
Ciekawe co tam u nich... Jak ma się Alice? Czy nadal jest z Jacksonem i czy dostała się do tej szkoły projektowania? Mam do nich tak wiele pytań, których pewnie nigdy nie zadam. Joon zabronił mi z nimi kontaktu. Zabronił mi go z kimkolwiek. Nie chce, by inni wiedzieli o tym co mi zrobił, bo to chyba jest zakazane prawnie... Obiecałem im, że kontakt nam się nie urwie i że zawsze będziemy się widywać. Obiecałem, że będą mogli na mnie liczyć, a ja tak ich zawiodłem. Nie rozmawiałem z nimi od tak dawna. Można powiedzieć, że rzuciłem ich razem z fajkami, a teraz tego strasznie żałuję. Czuje się tutaj bez nich samotny i taki bezradny musząc rozmawiać tylko z Namjoonem. To on jest powodem mojego smutku, ale i zarazem jedyna osobą, z którą mogę się tym smutkiem podzielić. To chora sytuacja.
Moje rozmyślania przerwały kroki, a następnie skrzypnięcie ciężkich drzwi.
- Żyjesz? - zapytał mój największy koszmar patrząc na mnie zadowolony.
- Niestety - mruknąłem zwieszając uszka.
- Nie niestety, a na szczęście. Byłem trochę okrutny, ale nie wypuszczę Cię stąd wcześniej. Za to mam dla ciebie kanapkę. Jeżeli grzecznie usiądziesz mi na kolanach i dasz się nakarmić, to będziesz mógł zjeść. Dzięki twojemu brzuchowi słychać, że musisz być dość głodny. - kiedy tylko usiadł grzecznie wszedłem na jego kolana i mimo niechęci jadłem kęs po kęsie machając ogonem, który ocierał się o jego udo. - No i jak chcesz, umiesz być grzeczny - powiedział zadowolony dając mi picie. Przyssałem się do butelki wypijając całą jej zawartość.
- Dziękuję.
- No. A teraz na mnie czas. Życzę miłego nudzenia się - wyszedł zamykając drzwi, a ja znowu zostałem sam z żarówką. Po dłuższym czasie i kolejnym siku stwierdziłem, że będę udawać, iż będzie to świetlik Edward, a nie żarówka. Mówiłem do niego i udawałem, że mi odpowiada. Czułem się naprawdę źle będąc tutaj. Poza tym, co chwile przyłapywałem się na tym, że zapominałem co on mi zrobił. To było na prawdę okropne, ponieważ sam nie wiem jak on to robi. Może to przez te leki? Pochłonięty rozmyślaniami nawet nie zauważyłem kiedy usnąłem.
----------------&-&----
Drugi dzień maratonu ryże ^^
Jak się czujecie?
Ps.  Koffam was *hug*

Hybryda • NamJinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz