Nie zostawiaj mnie proszę...

10 4 3
                                    

Perspektywa Nadii

Byłam przerażona i sama nie wiedziałam co mam zrobić. Błądze już trzeci dzień po dżungli szukając czegokolwiek co pomoże Paulowi, ale nadal nic nie znalazłam.Nie chce go stracić, nie chce zostać tu sama. Ale nie będę mogła mu pomóc jeżeli nie będę przy nim. Postanowiłam wrócić do jaskini.

Narrator

Gdy dziewczyna była zaledwie przed wejściem do groty potknęła się o coś. Tym czymś okazała się być stara, poniszczona szkatułka, którą przyniósł im Władek na początku wiosny. Dziewczyna bardzo się wystraszyła, bo mogło to oznaczać,że na któregoś z nich przyszła pora. Wcale się nie myliła. Zaniepokojona przysypała ją ziemią i uciekła.

Nie miała ona pojęcia,że  przez te wszystkie dni Paul strasznie cierpiał. Rana na dłoni niemiłosiernie go piekła i ropiała, a on na nic nie miejąc sił leżał bezczynnie na kamieniach nie móc zasnąć. Drażnił go każdy najmniejszy odgłos dochodzący z puszczy. Gdyby tylko Nadia o tym wiedziała na pewno niespóściłaby z niego oka przez te dni.

Perspektywa Paula

Te wszyskie głosy w mojej głowie są nie do wytrzymania. Śpiew ptaków wcale nie jest przyjemny jak odbija się cały czas po twojej głowie. Wszystkie szumy, wiatr, woda...

-Czy możecie się wszyscy przymknąć?!- Już nie wytrzymuje proszę Nadia wracaj szybciej.

Jakby na moje zawołanie pojawiła się przede mną. Tylko nie była ubrana tak jak zwykle w sukienkę zrobioną z liści palmy i traw, ale w swoje normalne cywilizowane ubrania dziwki. Zdążyłem się już od nich odzwyczaić. Kiedyś wyglądała w nich jak jakaś prostytutka, a teraz jest po prostu sexi.

- Wróciłaś już? - zilustrowałem jej twarz zatrzymując się na jej ustach,które tak bardzo chciałbym poczuć na swoich.

- Tak i nic niestety nie znalazłam. Tak mi przykro.- powiedziała łamiącym się głosem.

-No ej nie masz co płakać to tylko moje nic nie warte życie, nie masz się czym przejmować. Podejdź tu.- wykonała moje polecenie.

-Jest dużo warte dla mnie.- Czy ona właśnie powiedziała,że jestem dla niej ważny?

-Ej Nadia schyl się proszę i popatrz mi prosto w oczy.- Tak jak powiedziałem, tak zrobiła.Czyżby postępowała tak jak sobie zażyczę? Zapatrzyłem się w jej przepiękne szafirowe oczy koloru morza, w których odbijały się iskierki. Nie mogłem się powstrzymać, gdy przygryzła swoją dolną wargę w geście zawstydzenia.

- Pocałuj mnie.-  Rzuciła się na mnie namiętnie i długo całując moje usta. Pieściła je lekko raz po raz przygryzając, aż do momentu kiedy nie mogliśmy złapać oddechu. To był najlepszy pocałunek jaki kiedykolwiek przeżyłem. Dlaczego miałbym nie wykorzystać władzy nad nią?

- Kocham cię.

-Ja ciebie też kocham Paul.

-To zrób to ze mną.- Chyba ją zamurowało. Nie dziwię się, bo kto prosto z mostu o tym mówić. No cóż przecież ja jestem prostoliniowy.

-Co?

-Zrób ze mną to co ci rozkazałem.- Nie zwlekała kiedy to usłyszała.

Usiadła na moim brzuchu okrakiem ponownie mnie całując i powoli zdejmując ze mnie koszulkę. Ja nie pozostawałem  jej dłużny rozpozpinając i ściągając z niej miniówkę jednocześnie nie przerywając pocałunku. Siedziała przede mną w czarnej bieliźnie z oczami pełnymi pożądania i już miała ją ściągać, gdy nagle zniknęła, a obok mnie pojawiła się ubrana w wyspiarskie ciuchy Nadia? Jak ona się tak szybko ubrała?

Perspektywa Nadii

Co to za dźwięki jęków dobiegają z jaskini? Paul chyba naprawdę musi cierpieć. O nie jestem straszną przyjaciółką jak mogłam go w takim stanie zostawić samego. Czym prędzej weszłam do jaskini zastając tam chłopaka w połowie gołego. Co on tu kurcze robił?

- Hej wróciłam. Coś ty tu robił, że tak w połowie goły leżysz na kamieniu? Striptiz czy co?

-Nie Nadia nie wygłupiaj się przecież dobrze wiesz co mieliśmy zrobić. No dawaj rozbieraj się i wskakuj do mnie skarbie.- Co on do mnie mówi?

-Co ty ku*wa pie*dzielisz!? Ja z tobą?! Chyba coś ci się we łbie pomieszało?!- Na starość chyba zwariował.

-Czyli już nie wykonujesz moich zachcianek?

- Ty swoje zachcianki to sobie najlepiej w d*pe wsadź.- popatrzył się na mnie jakby to mi coś odbiło po czym ubrał swoją koszule, położył się i się nie odzywał. No dobrze.

Narrator

Paul nie chcąc znowu denerwować Nadii leżał cicho, mimo, że coraz gorzej się czuł, robił się z każdą chwilą coraz bardziej senny. Dziewczyna w końcu sama postanowiła do niego podejść.

Perspektywa Nadii

Nalałam wody do kawałka kory i poszłam zanieść Paulowi. Zbliżyłam się to niego i lekko szturchnęłam, by się obudził. Gdy tylko na mnie spojrzał podałam mu napój. On jednak nie wziął go ode mnie tylko ze strachem się na mnie popatrzył.

- Zabierz to. -zająkał się.

- Ale Paul przecież musisz pić.- podsunęłam mu "szklankę" pod nos.

-Odsuń się! - Szturchnął mnie tym samym wylewając wodę.
No dobra jak nie chce pić to nie ja tylko chciałam dobrze.

Zmęczona położyłam się spać obudził mnie dopiero głos Paula, który widocznie z kimś rozmawiał. Postanowiłam do niego podejść:

-Nadia nie zostawiaj mnie ja nie chcę umierać.

-Ciii nie umrzesz. Wszystko bd dobrze. Wyzdrowienesz, wydostaniemy się stąd , poznasz piękną dziewczynę i założysz z nią rodzinę, a później się razem zestarzejecie. Obiecuje ci to.

-A obiecujesz mi że tą dziewczyną będziesz ty?

- Nie tego niestety nie mogę ci obiecać.

-Dlaczego?

-Bo to brzmi jak pożegnanie.- cisza.
-O nie Paul nie mów mi ,że ty się właśnie ze mną żegnasz.

-Na to wygląda Nadia.- lekko się uśmiechnął tracąc swój blask w oczach.

-Nie Paul ty nie możesz mnie zostawić. - jego oczy zaczęły opadać,a dłoń za którą go trzymałam traciła swój ucisk.

-Słyszysz nie zostawiaj mnie!- krzyczałam i trząsłam jego ciałem żeby się obudził. Wstrząsnęła mną histeria.

-Nie zostawiaj mnie tu samej proszę...- usiadłam gorzko płacząc nad jego martwym stygnącym z ciepła ciałem.

Parę minut potem usłyszałam ten straszny, mrożący krew w żyłach głos i wtedy wiedziałam, że to był już koniec dla Paula :

-No, no, no miło mi was znowu widzieć.- Klasnął zadowolony Władek.

-Czyżby się komuś zmarło?- dodał z ironią.

-Weź już się przymknij.- Zdenerwował mnie.

- Co tak nie miło? Przecież przyniosłem ci prezent.- wyjął zza pleców tą przeklętą szkatułkę.

- Dlaczego mi ją dajesz jak i tak jej nie otworzę?-spytałam.

-Oj moja głupiutka Nadio ta szkatułka otwiera się dopiero wtedy,gdy umrze bardzo bliska ci osoba. Czyżbym wcześniej o tym nie wspominał?

-Chyba zapomniałeś.

-No więc proszę.- podał mi ,a ja wzięłam.

Otworzyłam ją i ujrzałam w środku małą fiolkę z czerwoną substancją.

Wzięłam ją do ręki, odkręciłam i wypiłam nie chcąc zostać sama na tej przeklętej wyspie. Władek jakby wiedząc co zrobię zaśmiał się, a ja połknęłam tą substancję o gorzkim smaku...

C.D.N

~Oni są wśród Nas...~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz