Witam i o zdrowie pytam xD
Chcecie. to macie. Tak, jak obiecałam, jest dzień, jest rozdział, hehe. (Kończone na szybko na przerwie w szkole xDD)PS: Raz, dwa, trzy, Adrian patrzy xD
......................................~ Adrian ~
Udało mi się niepostrzeżenie minąć główną bramę Biblioteki. Niestety dalej zostawiam po sobie ślady. Mianowicie błoto, a obecnie bardziej piach, wciąż sypie się z moich butów, które najbardziej ucierpiały w całym zajściu.
Cisza. O tej porze po całym budynku nie przemieszcza się nikt, prócz nielicznych strażników, a przynajmniej nie powinien. Słychać jedynie stukot obcasów moich butów, roznoszący się głuchym echem po bezkresach przestrzeni. Niezliczone korytarze oświetlają niewielkie lampy, przyczepione do ścian, oddalone od siebie na tyle, by dawać jedynie lekką poświatę dla zagubionych, nocnych wędrowców. To swego rodzaju kara bądź nauczka, ponieważ w takim świetle łatwo się zgubić, a odnaleźć wręcz przeciwnie. Jest to nielada sztuką, którą ćwiczy się latami, a czasem i setkami lat.
Wszystko szło dosko, dopóki nie usłyszałem za sobą dobrze znanego mi głosu:
-Crevan? Co robisz na tym piętrze o tak późnej porze? - zabrzmiał głos starego Spears’a.
Kogo, jak kogo, ale jego najmniej miałem ochotę spotkać w tym momencie.
-Czyżbyś dopiero wracał? -spytał.
-Owszem - rzekłem z uśmiechem, odwracając się w jego stronę.
-A coś takiego zatrzymało cię na Ziemi przez tak długi okres czasu? - Po minie wnioskuję, że domaga się wyjaśnień.
Należy on bowiem do osób, które nigdy nie odmawiają wysłuchania choćby najgłupszej wymówki lub wytłumaczenia. To najbardziej szczegółowy i dokładny Żniwiarz, jakiego znam. Niektórzy twierdzą, iż to jedynie skutki uboczne stażu ojcowskiego. Ja natomiast znam go i wiem, że to jedynie lata praktyki. To właśnie dzięki nim pełni tak ważną funkcję. Nie każdy nadaje się na głównego zarządcę. Mimo, iż nie darzę go sympatią, nie mogę powiedzieć źle o posiadanej przez niego wiedzy i autorytecie jaki posiada. Mógłby być jednak bardziej przystępny na argumentu innych Żniwiarzy równych mu wiedzą i doświadczeniem. I nie mam tu na myśli jedynie siebie.
-Raczy mi pan wybaczyć, panie Spears, lecz zatrzymały mnie komplikacje związane z likwidacją jednego człowieka - wyjaśniłem.
-Komplikacje… - zaczął patrzeć na mnie podejrzanym wzrokiem. Zapewne chciał wysłuchać bardziej szczegółowego wyjaśnienia.
-W rzeczy samej. - Przestałem się sztucznie szczerzyć.
-Biorąc pod uwagę poziom trudności zadania, jakie ci poleciłem, nie wątpię, iż nawet tak zdolny Żniwiarz, jak ty mógł napotkać po drodze pewne “komplikacje”. - Podszedł do mnie bliżej.
-Czyżby wątpił pan w moje możliwość? - spytałem, wychodząc mu na spotkanie.
- Żeby w nie wątpić, musiałbym mieć do tego powód. Jak dotychczas nie dzieje się nic, co mogłoby stać się przyczyną do tego, bym mógł zwątpić w ciebie i twoje zdolności. Chyba, że się myle? - Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. W jego spojrzeniu czuć było pogardę i nieufność. Niewielu spośród Żniwiarzy ma możliwość zobaczenie tego spojrzenia. Ja natomiast, znam tylko ten wzrok.
-Pan nigdy się nie myli, Mistrzu. - Ukłoniłem się lekko.
Już od lat nie zwróciłem się do niego w ten sposób. Nie miałem powodu do tego, by darzyć go aż takim szacunkiem lub też wrodzona duma mi na to nie pozwała. W tym momencie jednak muszę znaleźć sposób podważenia możliwość, jakobym mógł naruszyć choćby najmniej ważny akt Kodeksu Shinigami. Pokorne zachowanie jest do tego najlepszym przykładem.
-Jak raz, mogę się z tobą w pełni zgodzić, Crevan - odrzekł, po czym odwrócił się w stronę 33-ciego korytarza prowadzącego do jego komnaty sypialnej. - Lepiej wracaj już do siebie i nie włócz się po korytarzach. Żegnam! - Odszedł w swoją stronę.
-Oczywiście, cokolwiek pan rozkaże, panie Spears. Żegnam! - odrzekłem i udałem się w swoją stronę.
Wiedziałem, że moje “wycieczki” nie ujdą bez śladu. Czujne oko starego Spears’a widzi wszystko. A przynajmniej tyle, ile zdoła zauważyć jego synek lub któryś strażnik. Wątpię jednak, by wiedział wszystko na temat tego, co robię kiedy znikam. Sądzę, że to jedynie domysły. To i tak zbyt wiele. Muszę zacząć bardziej uważać na to, z kim, o czym i gdzie rozmawiam oraz na to, kogo mijam.
To jedna sprawa. Drugą jest fakt, iż to koniec tego typu podróży i schadzek. Moja znajomość z ową kobietą dobiegła końca. Muszę o tym jedynie zapomnieć. Jedynie zapomnieć… Zamierzam się teraz zająć tylko i wyłącznie moją pracą i mną samym. Czas pomyśleć o sobie i o tym, czego mi potrzeba. Aktualnie najbardziej przydałaby mi się kąpiel…
~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem za rogiem 33-ciego korytarza…
Stary Spears idąc w stronę swojej komnaty sypialnej, napotkał po drodzę syna.
-Williamie - zaczął. - Dlaczego błąkasz się po korytarzach o tej porze?
-Wybacz ojcze. Wracam z Archiwów. Do tej pory uzupełniałem dokumentację związana z częstotliwością zgonów na przestrzeni ostatniego roku - wyjaśnił z pełnym spokojem na twarzy.
-Nie wydaje ci się, że za ciężko pracujesz? - Na twarzy jego ojca przez chwilę dało się zauważyć lekki wyraz troski.
-Praca jest tym, co jako jedyne daje mi w życiu satysfakcję oraz energię do życia.
-Nie zapominaj, że do życia potrzebny jest ci także odpoczynek. Radzę ci jak najprędzej udać się do komnaty sypialnej.
-Tak jest, ojcze. Właśnie tam zmierzam. Dobranoc.
Minął ojca i zaczął iść w kierunku 21-ego korytarza, gdzie posiadał swój kąt. Nim minął róg, stary Spears znów go zatrzymał.
-Zaczekaj Williamie - rzekł, idąc w jego kierunku.
-Coś się stało, ojcze?- zdziwił się Will, odwracając w stronę ojca.
- Mam do ciebie prośbę. Miej na oku Crevan’a.
-Cóż takiego uczynił, by zostać obserwowanym?
-Mam wrażenie, że nie jest ze mną całkiem szczery. Mogę na ciebie liczyć?
-Oczywiście. Jak zawsze. Przyjrzę mu się przy najbliższej podróży na Ziemię. Teraz wybacz ojcze, ale udam się do snu. Dobranoc.
- Dobranoc.
Stary Spears przez chwilę jeszcze wpatrywał się tęsknym wzrokiem w księżyc przez okno w swej komnacie sypialnej.
-Nie całkiem szczery… - rzekł, po czym zasłonił okno, pogrążając swoją komnatę w całkowitej ciemności.
....................................
Fajnie? Nie fajnie? Oceńcie. Papa ;-)
CZYTASZ
Zbuntowany Shinigami
FanficAdrian Crevan to wysoce doświadczony Żniwiarz, który sądził, że w swoim życiu widział już wszystko i wie wszystko, aż do pewnej rozprawy sądowej, która stała się puntkem zwrotnym w jego pozbawionym " tego czegoś" życiu. Czy odnajdzie odpowiedzi...