9.

3.9K 234 3
                                    

Na początek krótkie wyjaśnienie, dlaczego spóźniłam się z rozdziałem, za co bardzo przepraszam. Niestety straciłam troszeczkę wene. Nie jestem w 100% zadowolona z tego rozdziału, ale dodałam go. Więc nie umarłam, nic mi nie jest, po prostu wena mi gdzieś uciekła. Liczę, że może teraz przez majówkę ją odzyskam. Na pewno nie zakończę tej książki teraz. Dokończę ją. Kolejny rozdział może pojawić się dopiero za tydzień, dwa tygodnie. Zależy kiedy wróci mi wena. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten, mam nadzieję chwilowy, brak weny. A narazie to tyle.

- O Alice. - powiedział Steve, który akurat wszedł do salonu, który wyglądał jak pobojowisko.
- Co tu się stało? - zapytałam zdezorientowana.
- Eh... szczerze? Sami nie wiemy. - powiedział i podrapał się nerwowo po karku.
- Jak to? - zdziwiłam się.
Sądziłam, że znowu się pokłócili, tylko tym razem dodali jeszcze kilka broni i rozwalili cały salon.
- W nocy wybuchły korki i wystrzeliły wszystkie żarówki na piętrze. Później weszli tu jacyś ludzie i zrobili to co widzisz. - opowiedział i wskazał ręką na salon.
- Nie broniliście się? - spytałam.
- Oczywiście, że się broniliśmy, ale... eh... trudno to przyznać, ale oni byli po prostu silniejsi i mieli jakieś dziwne moce, więc przypuszczamy, że to byli ludzie Hydry. Ta grupa, o której mówił ostatnio Fury. - odpowiedział, a we mnie jakby coś się zagotowało.
Poczułam się.. zdradzona? To chyba było dobre stwierdzenie. Własni przyjaciele, własna grupa tak po prostu poszła na misje beze mnie. Nawet mi o niej nie powiedzieli.
- Jak to nie dacie rady w tym tygodniu! Ale mnie to nie obchodzi, że macie za dużo roboty! Nie! To niech pan posłucha! Tak?! No to świetnie! Zwalniam Was! - krzyczał do telefonu Tony, który wszedł do tego co zostało po salonie.
- Co się stało? - zapytałam.
- Ci kretyni smieli mi odmówić! Rozumiesz? Odmówić MI. Powiedzieli, że w tym tygodniu nie dadzą rady przyjść i zrobić naszego salonu jak i kilku pięter niżej rozumiesz?! Zwolniłem ich. Już nigdy więcej ich nie zatrudnię. - odpowiedział.
- To kto teraz niby wyremontuje nasz salon geniuszu? - zapytał zirytowany Steve.
- Nie obchodzi mnie to. Znajdzie się kogoś. - odpowiedział i spojrzał w moją stronę. - Alice znajdź kogoś, kto to zrobi.
- Jasne. - odpowiedziałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni kurtki.
Weszłam w przeglądarkę i zaczęłam szukać jakiejś firmy budowalanej.
- Świetnie. To ja lecę poszukać Bruce'a. - powiedział Tony i wsiadł do windy.
- Chwila... co? Jak to poszukać Bruce'a? - zapytałam i wsiadłam za nim do windy.
- Podczas ataku zmienił się w zielonego i gdzieś sobie pobiegł. - odpowiedział spokojnie Stark.
- I Ty tak spokojnie to tym mówisz? Przecież mogło mu się coś stać! Albo mógł zniszczyć pół miasta! - podniosłam zdenerwowana głos.
- Przecież gdybym wtedy od razu za nim poleciał zniszczył by całe miasto, a tak dałem mu czas na uspokojenie się i wrócenie do normalnej postaci. - odpowiedział i wysiadł z windy.
- Gdzie masz zamiar go szukać? - zapytałam.
- To już moja sprawa, Ty lepiej zajmij się tym, żeby znaleźć kogoś, kto zrobi nam nasz salon. - odpowiedział i ruszył w głąb korytarza.
Wróciłam do szukania firm budowlanych.
Po około godzinnych poszukiwaniach znalazłam firmę, która zgodziła się podjąć pracę nad Avengers Tower już od jutra. Wjechałam na piętro, na którym był salon, licząc, że ktoś tam będzie. Obeszłam wszystkie pokoje w poszukiwaniu kogo kolwiek. Niestety ku mojemu zdziwiniu nikogo nie znalazłam. Ruszyłam w stronę windy, kiedy ktoś mi to uniemożliwił. Odwróciłam się szybko w stronę osoby, która mnie zatrzymała i odetchnęłam z ulgą.
- Hej Pietro. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Cześć. Szukasz kogoś? - zapytał i odwzajemnił uśmiech.
- W sumie kogokolwiek. Trochę się nudzę. - odpowiedziałam.
- Nie tylko Ty. - powiedział.
- A nie wiesz może czy Tony już wrócił? - spytałam.
- A w ogóle wychodził? - zdziwił się chłopak.
- Tak. Poleciał szukać Bruce'a. - odpowiedziałam.
- Przecież Bruce siedzi w labolatorium. Byłem u niego przed chwilą. - powiedział.
- Okej, to sprawdzę co u niego i zapytam czy wie, gdzie jest Stark. - powiedziałam i ruszyłam do windy.
Pietro ruszył za mną.
- Dotrzymam Ci towarzystwa. - powiedział i się uśmiechnął.
Kiwnęłam lekko głową i również się uśmiechnęłam.
Po 3 minutach bylismy już na upragnionym piętrze z labolatorium.
- Cześć Bruce. Jak się czujesz? - zapytałam, kiedy weszłam do labolatorium.
- Hej. Bywało lepiej, ale nie jest najgorzej. - odpowiedział i lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłam.
- Nie wiesz może, gdzie jest Tony? - zapytałam.
- Nie. Dzisiaj go jeszcze nie widziałem. - odpowiedział, a ja się zdziwiłam.
- Ale jak to? Przecież poleciał Cię szukać. - powiedziałam.
- Najwidoczniej słabo mu to poszło. Pietro mnie znalazł i dzięki niemu tu jestem. - odpowiedział i wrócił do swoich papierów.
- Okej, dzięki. - powiedziałam i wyszłam z labolatorium.
Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Starka. Dzwoniłam chyba z 20 razy ale nikt nie odbierał.
- Zajebiście. - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia z Avengers Tower.

Agentka Hydry / Avengers [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz