-10-

216 26 5
                                    

Wstałem wcześnie, przeciągając się. Dzisiaj była sobota, a to oznaczało, że możemy się spotykać publicznie. Wziąłem telefon do ręki, zegar wskazywał godzinę dziesiątą, i postanowiłem napisać do mojej dziewczyny.

Cześć, Chloé! Jak ci się spało? Może pójdziemy na spacer? xoxo Nath

Już prawie kliknąłem wyślij, gdy przypomniałem sobie, że nie mam jej numeru. Ale jestem głupi, mam dziewczynę, a jej numeru nie.

Jednak coś mnie pokusiło, aby sprawdzić, czy aby na pewno nie ma jej w moich kontaktach. Nie znalazłem jej pod "C", jednak szukając dalej znalazłem "Dziewczyna". Zatkało mnie, nie przypominam sobie, żebym pisał takiego kogoś. Jednak, czy to była Chloé? Wpisała mi swój numer? Aby się dowiedzieć postanowiłem zadzwonić. Nacisnąłem "zadzwoń" i czekałem. Już po pierwszym sygnale usłyszałem :

— Dzień dobry! Już myślałam, że nie zadzwonisz — zaśmiała się dziewczyna.

— Ch-Chloé? — zapytałem, jąkając się.

— A kto inny mógłby się kryć pod pseudonimem "dziewczyna"? — zaśmiała się po raz kolejny — Dzwonisz, bo...

— Chciałem zaprosić Cię na spacer — powiedziałem, na szczęście bez jąkania się i szybko dodałem — jeśli masz czas, oczywiście.

— No pewnie! O której? — zapytała, a ja wyobraziłem sobie jak się uśmiecha.

— O dwunastej? Pasuje Ci? — Czekałem na odpowiedź niepewny.

— Jasne, do zobaczenia w parku, Rudzielcu — powiedziała, po czym było słychać jej śmiech i w końcu rozłączyła się.

Od razu po zakończeniu rozmowy zacząłem rysować. Szkicowałem Chloé, która siedziała na ławce. Chciałbym kiedyś mieć modela do rysowania. Upłynęło trochę czasu, gdy kolejny raz zerknąłem na zegarek i spostrzegłem, że jest już za piętnaście minut dwunasta. Szybko przerwałem szkicowanie i przebrałem się w czarne jeansy i białą podkoszulkę. Szybko poprawiłem włosy i zgarnąłem jeszcze portfel, telefon i rysunek, i wyszedłem z domu.

Pędziłem na złamanie karku i zatrzymałem się dopiero niedaleko parku. Rozejrzałem się za jakąś kwiaciarnią i, na szczęście, była ona kilka kroków stąd. Szybko wstąpiłem do sklepu i przywitałem się krótkim "dzień dobry".

— Witaj, jakich kwiatów potrzebujesz? — zapytała miła pani ekspedientka, wskazując na tryliard roślin.

— Eee... dziewięć —przeciągnąłem głoskę, zastanawiając się.

— Może inaczej, z jakim kolorem kojarzy ci się dana osoba? — Pani o imieniu Clarissa, o którym dowiedziałem się z naklejki na jej ubraniu, bardzo starała się mi pomóc i w duchu jej za to  podziękowałem.

Chloé. Jest piękna, w mojej obecności promieniuje uśmiechem, jednak dla innych jest chłodna. Jej blond włosy, takie śliczne...

— Żółty — odpowiedziałem, a sprzedawczyni pokazała mi kwiaty w kolorze żółtym.

Były tam przeróżne rodzaje od tulipanów przez orchidee aż po...
Róże?

— Żółte róże? Nie wiedziałem, że takie istnieją — powiedziałem, o dziwo na głos i po chwili dodałem — Poproszę pięć.

Pani ekspedientka złożyła pięć róż w mały bukiet i obwiązała wstążką. Gdy powiedziała cenę, oczy wypadły mi z orbit. Przepraszam bardzo, ale piętnaście euro za taki bukiet, to chyba przesada! Na szczęście miałem przy sobie taką sumę pieniędzy i mogłem już iść do parku. Truchtając do miejsca spotkania, zauważyłem ją. Ubrana była w żółtą sukienkę z czarnymi butami. Włosy miała rozpuszczone. Nie mogłem oderwać wzroku. Szybko sprawdziłem godzinę na telefonie i, gdy okazało się, że jestem spóźniony o kilka minut, przyspieszyłem. Gdy w końcu dobiegły do niej, podszedłem do niej od tyłu i powiedziałam :

— Wszystkiego najlepszego!

Wręczyłem Chloe kwiaty, ta zaś wyglądała na szczęśliwą.

— Bardzo dziękuję, a z jakiej to okazji? — zapytała, wąchając rośliny.

— Mamy pierwszą randkę i pomyślałem, że miło by było, gdybym dał ci jakieś kwiaty —wytłumaczyłem się i szybko dodałem — Jeśli jednak myślisz, że to głupie albo, że nie powinienem, czy są brzydkie, to ja je zabiorę sprzed twych pięknych oczu.

Złapała mnie za rękę i zaczęliśmy iść powoli ścieżką.

— Czyli mówisz, że mam piękne oczy? — zaśmiała się — A kwiaty są śliczne, dziękuję. Wybaczam Ci twoje spóźnienie, a teraz chodźmy gdzieś.

— Może na lody? — zaproponowałem, mając na uwadze to, że nie zostało mi zbyt wiele pieniędzy.

Chloé zatwierdziła mój pomysł i razem wybraliśmy się na lody. Bardzo dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Jest inna niż w szkole, bardzo ją lubię. Gdy, już po zjedzeniu lodów, wróciliśmy do parku, nadszedł czas na pożegnanie.

— Chloé, mam coś jeszcze dla ciebie — powiedziałem, wyjmując rysunek z kieszeni. — Mój ostatni rysunek doprowadził do tego, że jesteśmy razem, więc pomyślałem, że ten też Ci się spodoba.

Chloé wzięła kartkę i starannie ją obejrzała, a następnie przytuliła mnie.

— Jest przepiękny! Może kolejnym razem zapozowałabym ci, jak myślisz?

— Eee... — kolejny raz tego dnia przeciągnąłem głoskę, zastanawiają się, czy nie ma tutaj jakiegoś podtekstu.

— W ubraniach oczywiście! O czym ty myślisz, Nath! — broniła się Chloé i oboje poczerwienieliśmy ze wstydu.

Na pożegnanie dałem jej całusa i obiecałem, że napiszę potem. Szedłem w kierunku domu, gdy 

Kto tu jest Gwiazdą?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz