Epilog

155 17 9
                                    

*Nathaniel*

Postanowiłem to zrobić. W końcu miałem odwagę, żeby to zrobić. Założyłem tylko bluzę i buty, bo za pasem już październik, i wyszedłem z zamiarem zrobienia tego.

Byłem wczoraj u Marinette i to ona dodała mi sił, aby to zrobić. Powiedziała, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Tylko jeden czyn i znów będziemy szczęśliwi, ale czy aby na pewno?

*Chloé*

Dzwoniłam do Nathaniela, ale on nie odbierał. Martwiłam się o niego jak nigdy dotąd. Wybrałam po raz kolejny jego numer, ale nadal nikt się nie odzywał.

— Gdzie ty jesteś, Nath?! — wykrzyknęłam w chwili, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

Zobaczyłam go, mój chłopak wyglądał okropnie, ale dla mnie nadal cudownie. Miał nieład na głowie i brudne ubrania, ale nadal świetnie pachniał prefumami, które dałam mu tydzień temu. Usiadł obok mnie i patrzył jakby chciał to wszystko zapamiętać.

— Muszę to zrobić — oświadczył.

Zdziwiłam się, o co mu chodziło?

— Ale...

— Nie przerywaj mi, proszę — powiedział i westchnął. — Od pół roku borykam się z pewnym problemem... Od zawsze byłem chorowity, w wieku sześciu lat wykryto u mnie białaczkę. —Otworzyłam usta ze zdziwienia, jednak postanowiłam mu nie przerywać. — Kilka miesięcy później byłem już zdrowy, bo moi rodzice dużo zapłacili za moje leczenie i znalezienie dawcy. Jednak później brakowało u nas pieniędzy, przeze mnie. Urodziła się moja siostra i znów było kiepsko. A teraz jak to wszystko się uspokoiło...

W jego oczach widać było łzy, starałam się być twarda.

Ale kiedy dokończył, rzuciłam mu się w ramiona i popłakałam.

— Okazało się, że mam nawrót choroby.

Oboje płakaliśmy w swoich ramionach, gdy do pokoju wszedł mój ojciec. Zobaczył nas i zapytał, co się stało. Nathaniel zgodził się, więc opowiedziałam mu jego historię. Wtedy wydarzyło się coś, czego nigdy nie zapomnę.

— Synu... — powiedział mój ojciec i zamknął go w mocnym uścisku.

Później wszystko działo się tak szybko. Zabraliśmy Natha do szpitala, ojciec opłacił całe leczenie i zapewnił, że jeżeli szpik będzie się zgadzał, zostanie dawcą. Potem widywałam Nathaniela tylko w szpitalu, nie chodził do szkoły ani nigdzie, ale mogę powiedzieć, że nigdy nie był tak szczęśliwy jak wtedy, kiedy dowiedział się, że nie umrze.

— Chloé, zmieniłaś moje życie na lepsze, już się z nim pożegnałem, gdy okazało się, że twój ojciec chce dać mi drugie życie. Czy mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? — mówił za każdym razem, gdy się spotykaliśmy.

— Tak, bądź moją gwiazdą. Już zawsze — odpowiadałam i całowałam go.

Śmiało mogę powiedzieć, że zwykły Nathaniel Kurtzberg zmienił mnie i moje życie. Na lepsze.


KONIEC.

Podobają wam się przygoda z Nathoe? Specjalnie tak zakończyłam, abyście mogli sami wymyślić sobie zakończenie. Czy Nathaniel umarł? Czy dalej byli razem?


Kto tu jest Gwiazdą?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz