Bazyliszek

868 34 2
                                    

Ginny:

Biegłam. Biegłam do brata i Harrego cała oblana łzami. Kiedy przyszłam do nich rzuciłam się kolanami na podłogę i zaczęłam płakać. Było pół minuty ciszy i mojego lamentu i nagle zrozumiałam, że już sami się dowiedzieli o co chodzi. To wszystko zdawało się być oczywiste.
- Nie martw się. Znajdziemy Lil i zaniesiemy Hermione do skrzydła. Tylko musisz nam powiedzieć gdzie może się znajdować to wejście do komnaty. - powiedział Ron ze smutkiem i niecierpliwością.
- To może być tam gdzie spotkaliście...Jęczącą...
- Martę! - krzyknęli równocześnie. Teraz sobie przypomniałam, że mam tą kartkę co trzymała Granger. Wzięłam ją, bo myślałam, że to może być jakaś wskazówka. Rozwinęłam i podałam Harremu. On wziął i zaczął czytać.
- ,, Bazyliszek - jeden z najgrożniejszych magicznych stworzeń w świecie czarodziejów. Zabija wzrokiem....przemieszcza się po rynnach...ma kły, które również zabijają... Zaraz, zaraz... - przestał czytać i spojżał na Rona, a on odwzajemnił to głupkowatym spojżeniem.
- To trzymała Hermiona w ręce...kiedy wracała z biblioteki. Pewnie wyrwała to z ksią...
- Ja już rozumiem! - wykrzyknął Harry. - Przecież ja słyszałem jakieś głosy których nikt nie słyszał. One były na prawdę, tylko w języku węży! To jest wąż. Łazi po rynnach, ma kły? I jeszcze ten wzrok... Tylko dlaczego wszyscy spetryfikowani nie są zabici? Wzrok bazyliszka ZABIJA. Chyba, że...
- On wcale nie musiał się na nich popatrzeć. Hermiona trzymała lusterko. Inni mają podobnie...kałuża, lustrzanka... - powiedziałam, ale przerwał mi Harry.
- Tak! Dokładnie! Dzięki, że na to wpadłaś! - wykrzyknął z taką radością jakby zaraz miał wybuchnąć.
- Co się z tobą dzieje?! - krzyknęliśmy.
- Co? Nic ja tylko się cieszę, że...że możemy już uwolnić...zaczy odpetryfikować wszystkich i uwolnić Lily. - powiedział i odwrócił się od nas. Co on wyczynia? Chyba już wiem...
- Ooo...chyba Harry się zakochał w naszej Lil. Albo może Hermiona hymn?
- Nie! - odwrócił się do nas i kontynułował. - Chodzi o to, że obie są moimi przyjaciółkami. I tak samo jak wy, chcę je uwolnić. Również jak i innych. - powiedział tym razem spokojnie.

Harry:

No więc poszliśmy w kierunku łazienki dziewcząt, gdzie mieszkała Marta. Byłem podekscytowany. Jestem szczęśliwy, że możemy uwolnić Lil i odpetryfikować naszą Hermionę. I tyle! Co oni sobie wymyślają? Chociaż sam już nie wiem. Nie ważne. Ważne jest to, że właśnie stoimy prawdopodobnie przed komnatą tajemnic. Gdu weszliśmy, przywitał nas duch.
- Cześć, Marta. - powiedziałem.
- O, hej Harry. Co was tu sprowadza?
- Chcemy wiedzieć jak się dostaniemy do komnaty tajemnic. Nie wiesz może jak? My tylko wiemy, że musimy dostać się przez umywalkę. - popatrzyłem się na nią, a ona popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
- Tutaj? Wiem co to komnata, ale nie wiem jak się do niej dostać. Została ostatnio otwarta paredziesiąt lat temu kiedy zmarłam. Otworzyłam drzwi od łazienki i nagle: pstryk! I nic nie ma.
- A wiesz kto to był? - po jej minie nie było widać, że wie. - To był bazyliszek on wygląda jak taki wąż. - rozglądnąłem się po wnętrzu i zobaczyłem na jednym z kranów obrazek. Przedstawiał najwyrażniej to zwierzę, które opisywałem. - No jasne! Muszę wypowiedzieć w języku węży! Tylko co?
- Harry. No wiesz ty co, żeby tego nie wiedzieć. - powiedział Ron z politowaniem. No poprostu ,,otwórz się''!
- No taak tak. Więc powiedziałem. I nagle symbol zabłyszczał i komnata otworzyła się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Harry już w komnacie! Jak się podoba?
J. Grangerrrrr

Tu Siostra Hermiony...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz