Nie nawidzę go...

574 22 8
                                    

Lekcje, lekcje i lekcje. Co ja mam z tym zrobić? Nie chodzić na lekcje numerologii i mugoloznactwa? No coś ty. Przecież z tych dodatkowych nie źle mi idzie. Muszę pożyczyć zmieniacz czasu od Hery. (Jej nowa ksywka). Kiedy tak idę sobie korytarzem z czarodziejami, którzy gadają tylko o jednym. Turniej to, turniej tamto. Szału można dostać od tego. No, ale się nie dziwię. Przecież to tylko dwa dni dzielą nas od uzyskania wyników w losowaniu. Podobno siostra nie ma zamiaru tam iść. Mówi, że to krwiożercza gra i nigdy nie pozwoli mi się zgłosić, aczkolwiek ja nie mogę, ponieważ klasy trzecie nie dopuszczają do udziału. Poza tym ja i tak nie chcę. Wolę już się uczyć 10 przedmiotów na raz niż tam iść i tak właśnie zrobię.
Zobaczyłam zbliżającą się Hermione na korytarzu i krzyknęłam do niej :
- Heruś weź mi daj ten twój zmieniacz. Mam dużo lekcji i nie nadążam. - zrobiłam słodką minę, a ona się uśmiechnęła.
- Widzę, że ktoś tutaj dokładnie na tym samym roku co ja ma za dużo obowiązków... :-) . - i się zaśmiała podając zmieniacz.
- Dzięki. Ja lecę w stronę pani trrriiilllooowwwwneeeeeyyyyy. Najlepszej nauczycielki pod słońcem! - i buchnęłyśmy obie głośnym śmiechem rozchodząc się w dwie strony.
Najlepsza lekcja świata poszła całkiem nie źle, a Ginny nawet dostała wybitny (co mnie trocnę wkurzyło) . Ja też bym chciała! Przecież to potrafiłam...co to za sztuka wyczytać poszczególne wzory z fusów kawy?! No nie ważne...teraz mugoloznactwo. Muszę użyć swojego sprzęciku, by zdążyć w tym czasie na eliksiry.

Dwa dni później :

O kurcze, to dzisiaj! Wstaje z łóżka jak poparzona. Byłam strasznie spocona i poddenerwowana. W sumie nie wiem dlaczego, ponieważ siostra nie idzie, Ron też. Ale Harry...nie wiem czy to prawda, ale śnił mi się sen... :

Szłam przez Wielką Salę. Ciemność ogarniała mnie ze wszystkich stron oprócz przodu. Wielka poświata księżycowa kierowała się przez duże witrarzowe okna na czarę ognia (tam wrzucano kartki ze swoim imieniem do wylosowania na turniej). Nagle pojawił się Harry. Może nie do końca on. Był mało widoczny, jak duch. Szedł z kartką w stronę płonącej czary i się na mnie popatrzył. W jego oczach tryskała radość lecz momentalnie, zaczął maleć. W jego oczach pojawiło się współczucie. Zawachał się. Nie wiedział co zrobić. Potem zniknął, ale ''losownica'' się powiększyła, a jakaś kartka spadała na nią i się przy mnie lekko zatrzymała jakby chciała żebym ją przeczytała. Na lewitującym przedmiocie ujżałam drukowane litery : HARRY POTTER. To wywołało na mnie takie do nie wytrzymania uczucie, że się obudziłam.

Co prawda ja go nie widziałam jak to wrzucał, ale czułam, że to się jakby wydażyło. Mam nadzieję, że nie. Chociaż co ja tak dramatyzuje. Może być spoko. On tam przecież nie umrze. Dumbledor chyba nie zaprosił Voldzia na finał turnieju. Więc nic mu nie grozi.

Schodzę po schodach z Ginny zamyślona. Patrzę na Pottera, który właśnie gadał z pewną krukonką. Zaraz zaraz...czy to nie jest ta Cho? Widziałam ją ostatnio z moją najlepszą przyjaciólką, z którą właśnie idę. Jest o rok starsza od nas i coś myślę, że bardzo mnie nie lubi. Zawsze odrzuca mnie obojętnie. Kiedy mówię coś do niej, zawsze robi minę w stylu : ''co mnie to obchodzi'' lub ''no okej, możesz już iść''. Przeszłam z Ginny koło nich. Harry pomachał mi i Ginny mówiąc:

- Hej! Co tam? Zajmijcie miejsce na stole! Zaraz przyjdę! - i powrócił rozmowy z tą dziwną dziewczyną. Ginny jakby się uśmiechnęła kiedy obie wymieniły ze sobą spojżenia. Potem puściła oczko i powiedziała do mnie:
- Dobra, idż już do stołu i zajmij miajsce, a ja już idę do Ciebie. - popatrzyłam na nią pytająco i oskarrzycielsko. Ona tylko się uśmiechnęła i dodała: Proszę.....moja kochana Lily....
- Ahhhh. Niech Ci będzie, ale wracaj zaraz! - co oni sobie myślą?
- Dobrze dobrze! Dzięks! - i poszła w stronę stołu ślizgonów. Co ona wyprawia?! Idzie właśnie drogą śmierci, no, ale cóż. Oni je nie nawidzą, no może poza Nickiem. Ale...Draco...on coś z nią snuje, ja to wiem. Dziwnie, że ostatnio z sobą gadają i nawet widziałam ich na błoniach. No trudno. Jakoś to przeżyję. Poza tym on mnie lubi....raczej.

Pierwsze co wzięłam na talerz to grzanki z czosnkiem i serem....najlepsza rzecz na świecie! Kiedy tak sobie już jadłam trzecią grzankę, dosiadł się do mnie Harry i Hermiona.
- Co tam? - spytał chłopak z blizną z naprzeciwka. Cały szczęśliwy i uśmiechnięty od ucha do ucha. Gadał sobie z krukonką pięć godzin, a teraz pyta się mnie jak się mam? Nawet wczoraj mnie nie zauważył i nie podszedł do mnie. Przed wczoraj też i jeszcze wcześniej...
- Halo słyszysz? - zapytał się, a ja odpowiedziałam:
- Wiesz, bardzo mi dobrze! - zrobiłam udawany uśmiech. Nie wiem wogóle po co się tak przejmuję Potterem i jego dziewczynami. - Wogóle się do mnie ostatnio nie odzywasz, Ginny ciągle łazi z Cho i Draconem, a ja jak jakaś służba latam trzeci dzień zajmować wam miejsca do jedzenia! - skończyłam swoją wypowiedź wgryzając swoje zęby w grzankę. Zobaczyłam że na moje ostatnie prawie wykrzyknięte słowa obruciła się Hermiona z Ronem. Dziwnie się poczułam. Obruciłam się w stronę grona nauczycielskiego. Dumbledor szykował czarę do losowania. Dziś przed zachodem słońca jest rozpoczęcie uroczystości. Już inne szkoły się usadowiły na miejscach, jedzą i czekają na wyniki. Dziwne, że w swoim śnie bałam się o tego Portfela. Mogłam już wcześniej zauważyć, że od jakiegoś czasu mnie ,,unika''. Chyba mozna to tak nazwać. Teraz mi obojętne czy go wylosują czy nie. - Mam tego dosyć! - powiedziałam pod nosem. Czułam się obserwowana więc odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry się zastanawia.

- Wiesz, mi się wydaje, że nic złego nie zrobiłem dotychczas. To ty ciągle gdzieś sobie łazisz i dobrze wiem gdzie! To ty nie zwracasz na mnie uwagi, a nie ja! A to wszystko przez...przez...
- No kogo? Powiedz mi kogo?! - Powiedziałam już przez łzy. - Ja mogę Ci jeszcze tylko powiedzieć żebyś się zastanowił gdzie ty łazisz!

- Ja?! - powiedział z nutką niewinności przez co się jeszcze bardziej zezłościłam.

- Tak ty!!! I wiesz, nie chcę Cię znać Potter! Po co wogóle mnie z nim zapoznałaś?! - popatrzyłam na siostrę z wściekłością. Ona wystraszona i zdziwiona nic nie odpowiedziała.
- Poprostu udaje, że nic nie wie! Zawiodłam się na tobie. - spojżałam na niego. Oczy mu się dziwnie błyszczały.

- Ja na tobie również! Ty za to chodzisz sobie ze swoim psiapsiólem Nickiem! Bo jak inaczej! A wogóle po co się wami tak przejmuję. Głupia banda trzeciorocznych. - po tych słowach zrobiło mi się bardzo smutno. To był ten problem. Aha. Myślałam, że mu to nie przeszkada. A jednak. Nie rozumiem. Było wszystko normalnie. On lubił Nicka. Razem całą paczką zawsze się bawiliśmy u nas w pokoju wspólnym zabierając ślizgona do środka. Było tak cudownie. Teraz WSZYSTKO runęło wraz z końcem mojej rozmowy z zdrajcą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozpisałam się dzisiaj...1100 słów! Jak się podoba? Zaskoczeni? Mam nadzieję. Zobaczycie niedługo kto został wybrany. Jeszcze dzisiaj zatrzymuję was w napięciu!
Dear... J. Granger

Tu Siostra Hermiony...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz