Rozdział 2

311 32 59
                                    

W stołówce było głośno, można było ją porównać do klatki pełnej dzikich zwierząt. Spokojnie przeszłam przez tłum i stanęłam obok Ally w kolejce. Byłyśmy blisko tac z jedzeniem, więc mogłyśmy już wyczuć zapach starej i zepsutej pizzy. Za nami stała grupa chłopaków, którzy narzekali na to, że wcisnęłam się do kolejki. Szybko odwróciłam się w ich stronę patrząc na nich śmiało. Reakcja była bezcenna; nie spodziewali się tego ode mnie.

- Macie jakiś kłopot chłopcy? - w tym samym momencie potrząsnęli głowami w przerażeniu. Uśmiechnęłam się z satysfakcją.

Polubiłam tą moją zmianę. Nie zmieniłam osobowości, bądź wyglądu, jedynie sposób postrzegania i radzenia sobie z pewnymi sprawami. Już nic więcej mnie nie dotknie i zamierzam się tego trzymać. Nigdy więcej nie będę miała złamanego serca, dopóki nie ukończę szkoły.

Przesunęłam po ladzie białą tacę, spoglądając na nieapetyczne jedzenie. Na szczęście zauważyłam świeżą sałatkę w czystym pojemniku. Nałożyłam sobie porcję, a dodatkowo wzięłam butelkę wody i postawiłam wszystko na tacy.

- Wreszcie coś jadalnego.

Zaśmiałam się na komentarz Ally i poszłam za nią w stronę naszego stolika, który był z dala od tego całego hałasu. Usiadłam na krześle i prześledziłam oczami całą salę. Szukałam tego, którego najbardziej unikałam – mojego ex. Zmusiłam się do skończenia tego, patrząc na sałatkę, biorąc kęs.

Musisz odpuścić Sasha.

Jeśli ciągle starałabym się go szukać, złamałabym moje nowe zasady. To co sobie założyłam, byłoby po prostu kłamstwem, a ja stałabym się taka jak wcześniej. Utkwiłabym w ciągle pogrążającym mnie smutku, od jednego do mnóstwa porażek sercowych.

- Wszystko w porządku? - spytała Ally, wyrywając mnie z zamyślenia. Kiwnęłam głową, dając jej znać, że nic mi nie jest. Lecz nie byłam pewna, czy w rzeczywistości tak było.

Nic ci nie jest Sasha; tylko nie pozwól, aby problemy cię przerosły.

Nagle cień pojawił się na stole, sytuacja się powtarza.

- Czego chcesz? - spytałam stanowczym głosem, nie musząc się zastanawiać dwa razy nad tym, kto to był.

- Chciałabyś się czasami razem pouczyć?

Wyśmiałam go. Niby dlaczego Justin chciałby spędzać ze mną czas? Nigdy ze mną nie rozmawiał, ani nie spytał czy chce gdzieś razem wyjść. Dopiero wtedy kiedy go obraziłam, on nagle mnie polubił? W porę przypomniałam sobie o nowej zasadzie 'chłopcom wstęp wzbroniony'.

Spojrzałam na jego grymas i oczy pełne nadziei, które czekały aż mu odpowiem. Westchnęłam i pokręciłam głową. Zmarszczył brwi na moją odmowę.

- Dlaczego nie? Jestem gorący, popularny i naprawdę nie widzisz mojego lansu?! - wyrzucił z siebie, będąc wściekły. Zaśmiałam się na jego reakcję, opierając się o stół by być bliżej niego.

- Powiedziałam. Nie.

Wypadł ze stołówki, ja usiadłam na krześle, a w tym momencie około 50 osób patrzyło się na mnie. Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam kolejny kęs sałatki.

- Co to było? - zapytała Ally, a jej usta minimalnie otworzyły się z niedowierzania.

- To? - zadrwiłam. - To nic i niczym nie będzie.

Oparła się o krzesło i próbowała zrozumieć co właśnie jej przez to przekazałam.

Justin's POV

Dlaczego ona mnie nie cierpi? Nawet po tym jak mnie obraziła, to nadal mnie do niej ciągnęło. To była zupełnie inna osoba niż stara Sasha. Stara Sasha zawsze siedziała cicho i unikała mnie, bojąc się, że na nią krzyknę lub coś w tym stylu. Była tą, która trzymała się na uboczu. Lecz zmieniła się i podobał mi się sposób, w jaki teraz się zachowywała.

Muszę ją mieć.

Nienawidziłem tego, że nie chciała ze mną spędzić czasu. Jeśli jest taka uparta, to w jaki sposób ją zdobędę? Ona robi z tego coś nie do osiągnięcia.

W drodze do wyjścia ze stołówki, wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę. Właśnie zostałem odrzucony przez osobę, która powinna mnie pragnąć. Każda w tej szkole mnie chciała, przynajmniej tak sądziłem.

Sasha's POV

Ostatni dzwonek wypełnił ciszę w sali. Jako ostatnia opuściłam klasę matematyczną i ruszyłam za tłumem do wyjścia. Nauczyciel poprosił mnie na chwilę. Zatrzymałam się i odwróciłam do niego. Delikatny uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy był w rzeczywistości fałszywy. Powiedział żebym usiadła na krześle naprzeciw jego biurka, co oczywiście zrobiłam.

- Gdzie poszłaś wczoraj w nocy? Szukaliśmy cię. - westchnęłam, wciąż utrzymując na twarzy fałszywy uśmiech.

- Wróciłam wcześniej do domu proszę pana, przepraszam, że nie powiedziałam wcześniej. - kiwnął głową.

- W porządku, w takim razie dobrej nocy panno Skies.

Również odpowiedziałam „dobranoc" zanim wyszłam na niemal całkowicie pusty korytarz. Szkoła skończyła się jakieś trzy minuty temu, jak to możliwe, że jest już prawie pusta? Usłyszałam za sobą czyjeś kroki, w chwili kiedy schowałam do szafki książki od matematyki.

- Co tu jeszcze robisz Sasha?

Trzasnęłam drzwiczkami od szafki, mając nadzieję, że go tym wystraszę. Odwróciłam się w jego stronę z uniesionymi brwiami.

- A co cię to obchodzi Bieber?

Zaśmiał się, opierając o szafki obok.

- Bieber, tak?

Westchnęłam; nie miałam najmniejszego zamiaru dać mu tego co chciał. Odsunęłam się i szybkim tempem ruszyłam w kierunku wyjścia ze szkoły. Justin złapał mnie, kiedy wychodziłam z budynku na ścieżkę.

- Sasha poczekaj chwilę, chciałbym tylko z tobą porozmawiać.

- Poważnie Justin? O co ci chodzi? Wcześniej jakoś nie chciałeś ze mną gadać! - potarł ramię i spojrzał na swoje stopy.

- Wydajesz się inna... Chciałbym cię po prostu poznać. Co jeśli nie będę niczego próbował? Nie możemy po prostu... się spotkać?

Westchnęłam krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

- Justin bez urazy, ale nie gadam z graczami.

Spojrzał na mnie zraniony po tych słowach, więc na tym skończyłam rozmowę. Zostawiłam go w pobliżu wejścia do szkoły, gdzie zostawiłam swój samochód. Weszłam do środka. Oparłam głowę o kierownicę, moje serce szalało.

Po prostu chcę zapomnieć o chłopakach.

W momencie, w którym nie chce żadnego, najgorętszy chłopak w szkole mnie pragnie? Chwila, ja nie mówiłam, że jest przystojny. Był seksowny dla większości dziewczyn w szkole. Nie dla mnie, był okropny. Prawda?

Patrząc w lusterko wsteczne nałożyłam szybko truskawkową pomadkę zanim ruszyłam w drogę do domu. Przejeżdżałam przez te same domy, te same drzewa i te same zwierzęta błąkające się po ulicach. Czułam, że moje życie stało się mdłe, nudne i puste, więc musiałam je czymś wypełnić. Wciąż miałam złamane serce, lecz odrzuciłam od siebie wszelkie złe myśli i ból. Dlaczego miałabym narażać się na niepotrzebny ból? Nie potrzebuję go, nigdy nie potrzebowałam. Po prostu miałam wrażenie, że potrzebowałam...
_________
No i mamy 2 rozdział! Co sądzicie? Co zrobi Justin, aby mieć Sashę? Piszcie wszystko w komentarzach i zapraszam do dawania gwiazdek!
Jak zawsze polecam przepiękne opowiadanie KadiaFaith "I Know You Nora"! 💖
Dziękuję również @Julciakxx za wielkie wsparcie!💝

Trust Issues // tłumaczeniePLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz