Rozdział 3

252 31 46
                                    

                              

Leżałam na łóżku, trzymając słuchawkę przy uchu i wysłuchiwałam narzekań Ally na ilość pracy domowej, którą musi odrobić. Niestety miała rację, marnowałam całe popołudnia na odrabianie prac pisemnych z podręczników. Westchnęła, pokazując tym, że chce zmienić temat. 

- Robię imprezę urodzinową za parę tygodni! - powiedziała podekscytowana Ally. Przewróciłam oczami, mając świadomość tego, że nie mogła mnie zobaczyć przez telefon.

- Poważnie? A twoi rodzice się zgodzili?

- Kogo to obchodzi? Będą wtedy na wycieczce w Paryżu.

Nie miej mi tego za złe; uwielbiam imprezy. Na nich zawsze znajdowałam sobie chłopaków. Mogę z tego zrezygnować, prawda? Nie muszę całować się z chłopakami czy cokolwiek z tych rzeczy, które robiłam na każdej imprezie. Nowa 'ja' jest teraz opanowana i obojętna. 

- Brzmi fajnie. Może pójdziemy jutro na zakupy? - zaproponowałam, przypominając sobie, że jutro jest piątek.

- Dobry pomysł, muszę wybrać sobie strój na tą imprezę!

Może na jej imprezie będzie dobrze, być może nic złego się nie wydarzy. Muszę po prostu trzymać się pozytywów, a żaden chłopak nie wejdzie mi w drogę. Krzyżowałam palce, żeby nikt nie polubił mnie w ten sposób. I tutaj pojawia się Justin... nawet nie jestem pewna czy on mnie lubi od tej strony. Mam nadzieję, że nie, bo marnował tylko swój czas. Nie ma mowy, że zakocham się w Justinie Bieberze, nigdy. Nie mam zamiaru dać mu się dostać do moich uczuć. 

*** 

Wstrzymałam oddech i modliłam się o to, aby Justina nie było dzisiaj w szkole. Idę teraz na angielski, a on pewnie będzie chciał znowu usiąść obok mnie. Weszłam do klasy i rozejrzałam się, na razie nie ma śladu Justina. Ponownie przyszłam wcześniej na lekcję angielskiego. Zajęłam miejsce z tyłu i kontynuowałam pisanie mojej opowieści, dokładnie tak jak wczoraj. 

Proszę nie siadaj obok mnie; proszę nie siadaj obok mnie.

Jak na zawołanie, znany mi już cień ukazał się na ławce. Spojrzałam w górę przez rzęsy i ujrzałam Justina z zadziornym uśmieszkiem. Zmarszczyłam na niego brwi, a on ignorując to usiadł obok mnie. 

- Dlaczego nazywasz mnie graczem Sasha? Zwykle dla takich tracisz głowę.

Ścisnęłam mocniej długopis w obu dłoniach, będąc prawie na skraju złamania go. 

- Nie teraz Justin. - powiedziałam, zaciskając szczękę.

- Po prostu umówisz się ze mną? Sama wiesz, że tego pragniesz.

Gdybym nie zważała na jego poprzednie komentarze, zaśmiałabym mu się w twarz. Lecz nic w tej chwili nie skłaniało mnie do śmiechu; wciąż powstrzymywałam pokusę uderzenia jego małej, słodkiej buźki.

- Nie. - powiedziałam stanowczo z zaciśniętą szczęką.

- Proszę?

- Co mogę zrobić, abyś w końcu się zamknął? - powiedziałam głośno, będąc w tym momencie wściekła.

Był tak strasznie irytujący, nie mogłam z nim wytrzymać. Dlaczego nie może przyjąć 'nie' jako odpowiedź? Nie chciałam mieć nic wspólnego z jakimkolwiek chłopakiem. 

- Panno Skies! Proszę nie przeszkadzać w prowadzeniu zajęć, czy ma pani jakiś problem? - nauczyciel krzyknął, zwracając uwagę klasy na mnie i Justina.

Przesunęłam się na swoim krześle. Nigdy nie sprawiałam kłopotów na lekcjach angielskiego. Były moimi ulubionymi, zawsze na nich uważałam. A w tej chwili Justin wszystko niszczył. 

- Proszę pana, to była moja wina. - powiedział Justin, ratując mnie.

- Więc panie Bieber, wie pan gdzie iść.

Wow. Justin uratował mnie przed pójściem do dyrektora, ale dlaczego? Z jakiego powodu Justin zrobił to dla mnie, po tym jak go tak źle potraktowałam? Zmarszczyłam brwi, Justin utknął w mojej głowie. Próbowałam wyrzucić wszelkie myśli o nim z głowy i pisać dalej, ale poczucie winy było silniejsze. Teraz wiem, że po lekcji muszę go znaleźć i podziękować za przyjęcie kuli za mnie, co oznacza bycie miłym dla niego.

Po lekcji schowałam starannie książki do szafki, nie chcąc mieć bałaganu jak większość ludzi w tej szkole. Zawsze komplementowano mój porządek w szafce, ale to nie dla tego utrzymuję ją w czystości. Po prostu łatwiej mi z niej korzystać, znaleźć książki. 

Przeszłam przez zatłoczony korytarz, każdy kierował się w stronę stołówki. Wszyscy z wyjątkiem mnie, ponieważ szłam podziękować osobie, która mnie wkurzała, a w tym momencie siedziała w gabinecie dyrektora. Podeszłam bliżej drzwi, czekając aż wyjdzie. Parę chwil później wyszedł, niemal na mnie wpadając. 

- Sasha? - zapytał, odsuwając się o krok spojrzał na mnie.

- Hej Justin, chciałam tylko podziękować za wzięcie winy za mnie.

- Nie ma problemu, ślicznotko.

Ślicznotko. Sposób w jaki to powiedział sprawił, że moje serce wypadło z rytmu przed całkowitym rozpłynięciem. Lubiłam być nazywana ślicznotką, a w dodatku ten jego kanadyjski akcent był...

Pamiętaj 'chłopcom wstęp wzbroniony' Sasha.

Odchrząknęłam niezręcznie.

- Nie mów tak do mnie.

- Nie musisz ukrywać tego, że mnie lubisz. Jeśli byś mnie nie lubiła, nie przyszłabyś mi podziękować.

- Jest różnica pomiędzy byciem miłym, a polubieniem kogoś, Bieber. - zaśmiał się.

- W tym momencie nie jesteś miła, co oznacza, że musisz mnie lubić. - przewróciłam oczami.

- Nigdy wcześniej nawet z tobą nie gadałam, Bieber.

- I mówisz do mnie Bieber. - uśmiechnął się. - Tylko ty i moja młodsza siostra tak do mnie mówicie.

W gardle utworzyła mi się gula. Z pewnością nie byłam jedyną osobą, która tak się do niego zwraca, prawda? On po prostu chciał mnie nabrać; próbował rozłożyć pułapkę z myślą, że dam się w nią złapać. Nie zamierzam dać się złapać, ponieważ już raz tak zrobiłam; wiedziałam, że moje serce rozbiłoby się na miliony kawałeczków. Zbyt wiele by je podnieść, wszystkie zostawione za sobą. 

- Cześć. - wymamrotałam odchodząc w kierunku stołówki.

Chciałam, żeby szkoła się już skończyła. W tym momencie chciałam iść tylko na zakupy z Ally, żeby nie myśleć o nim. 

Nie pozwolę mu się dostać do mojego serca.

*** 

Usiadłam w samochodzie Ally, przełączając stacje radiowe próbowałam ustawić na taką, która nadaje się do jazdy w drodze do centrum handlowego. Zostawiłam piosenkę Nicki Minaj 'Super Bass', która rozbrzmiała w samochodzie. 

'Boy you got my heartbeat running away, beating like a drum and it's coming your way, can't you hear that boom, badoom, boom, boom, badoom, boom, bass? He's got that super bass.' Obie zaśpiewałyśmy końcówkę głośniej od piosenki lecącej w radiu. 

Po dwóch prześpiewanych piosenkach byłyśmy na miejscu, parkując blisko wejścia do centrum handlowego. Zatrzasnęłam za sobą drzwi od samochodu, prawie bez wysiłku,  powodując lekkie trzaśnięcie. 

- Chodźmy znaleźć ciuchy na imprezę.

_____________

Wooow, chciałam wam podziękować za 100 wyświetleń na tym fanfiction! Jesteście niesamowici😱💝

Oczywiście jak zawsze nie zabraknie podziękowania @KadiaFaith za rozgłaszanie tej hitorii i wspieranie mnie duchowo w każdej sytuacji i serdecznie zapraszam na opowiadanie tej świetnej pisarki "I Know You Nora"😍💕

Dodatkowo ponownie dziękuję @Julciakxx również za wsparcie i promowanie na twitterze💖

Zapraszam również do komentowania i gwiazdkowania! Do następnego👋🏼

Trust Issues // tłumaczeniePLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz