Rozdział 12

95 13 17
                                    

                              

Justin's POV

Siedziałem pochylony do przodu, a moje oczy były utkwione w ekranie telewizora. W tym momencie pobijałem rekord w zdobyciu, jak największej liczby zabójstw i nie pozwoliłbym nikomu tego przerwać. Cicho krzyknąłem przy kolejnym strzale, podbijając swoją wcześniejszą serię morderstw. 

– Headshot*, boom!

Gdy telefon zadzwonił obok mnie na kanapie, zerknąłem na niego szybko, zanim wróciłem do gry. Na wyświetlaczu widniało imię, 'Sasha'. Mam odebrać, czy grać dalej? Wybrałem drugą opcję, pozwalając komórce dzwonić i zwiększyć rekord serii zabójstw. Lecz, kiedy usłyszałem pocztę głosową, moja cała uwaga skupiła się na jej pięknym głosie. 

– Dzwonił lekarz, więc chciałam zapytać, czy pojedziesz ze mną po wyniki badania? Skoro nie odpowiadasz, pójdę sama. Nie gniewam się.

Upuściłem kontroler Xbox'a na podłogę, który wydał przy tym głuchy odgłos. Sięgnąłem po telefon i bez zawracania sobie głowy wyłączeniem telewizora bądź konsoli, wybiegłem na zewnątrz. Nie mogłem jej zostawić z tym samej, to był też mój problem. Musiałem być tam z nią... dla niej. Wskoczyłem do samochodu i włączyłem silnik, a następnie ruszyłem najszybciej, jak tylko mogłem w kierunku Sashy. Miałem tylko nadzieję, że jeszcze nie wyszła, naprawdę chciałem ją tam zawieźć. 

  Sasha's POV

Wcześniej miałam wrażenie, że naprawdę go to obchodziło. Wiedziałam, że to był zły pomysł. Zaprzyjaźnienie się z chłopakiem było tak samo złe, jak spotykanie się z nim. Przynajmniej dla mnie. Wydawało mi się, jak by pogarszał moje problemy z zaufaniem. Powstrzymałam łzy i skręciłam na ścieżkę, z wiszącą na ramieniu torbą z frędzlami. Powiedziałam mamie, że idę sama na 'spacer' i wrócę później. Sądzę, że byłam nieoryginalna, zakładając czarne Vansy i okulary przeciwsłoneczne - Ray Bany. Miałam na sobie lekko odkrywającą brzuch koszulkę i krótkie spodenki z dziurami. Dzisiaj czułam się inaczej, nie założyłam swoich normalnych, codziennych ciuchów. Miałam poczucie, tak jak bym stała w tłumie i była kolejną dziewczyną wyglądającą tak, jak wszystkie inne. Nie byłam taka... nie byłam sobą. 

Usłyszałam znajomy dźwięk zatrzymującego się na drodze Range Rovera. Powoli odwróciłam głowę w tamtą stronę, a moje oczy rozszerzyły się na widok Justina wyskakującego z samochodu. Jednak się przejmuję! Chwila... czy właśnie ucieszyłam się na jego widok? Byłam szczęśliwa, dlatego, że on nie był obojętny? Kogo ja próbuję oszukać; oczywiście, że cieszyłam się z dotrzymanej przez niego obietnicy. Potrzebowałam w tej chwili przyjaciela, abym mogła sobie poradzić z tą sytuacją, w szczególności takiego, który był w tym wszystkim razem ze mną. 

– Justin, jednak idziesz?  – zapytałam, a uśmiech na mojej twarzy stopniowo rósł. Odwzajemnił mój uśmiech.

– Przepraszam, grałem w 'Call Of Duty' i nie zdążyłem odebrać telefonu... Przyjechałem najszybciej, jak mogłem, kiedy usłyszałem wiadomość na poczcie głosowej!

Przewróciłam oczami. Czemu 'Call Of Duty' zawsze było ważniejsze od dziewczyn?

– Będziesz tu tak stała, czy wsiadasz? – Justin zapytał, uśmiechając się głupawo i uniósł jedną brew w górę.

– Wsiadam. – odpowiedziałam, kierując się do jego samochodu.

Wsunęłam się na swoje miejsce, a Justin zamknął moje drzwi, ponownie ukazując swoją szarmancką stronę. Wydawał się inny, gdy spotykał się ze mną poza szkołą. Tam był wielkim flirciarzem, za którym na każdym kroku, oglądały się dziewczyny. Wskoczyłam na swoje siedzenie, a on włączył silnik auta. 

Trust Issues // tłumaczeniePLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz