Rozdział 11

105 14 7
                                    

                              

Pomogłam Justinowi nieść ręczniki, koszyk z jedzeniem i różne inne rzeczy, które spakował. Weszliśmy na piasek, który przesypywał się pomiędzy moimi palcami u stóp, przy każdym kroku. Znaleźliśmy dobre miejsce, z dala od ludzi. Dzisiaj było wyjątkowo cicho, plaża była przepiękna, lecz czemu nie było nikogo?

Starannie rozłożyłam swój ręcznik, po czym opadłam na niego. Było prawie jak poprzedniego wieczoru, kiedy z Justinem siedzieliśmy na wzgórzu. Chłopak usiadł obok mnie, posyłając mi jego znajomy szeroki uśmiech. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na spokojną wodę. 

– Idę popływać, dołączysz?

Moje 5 sekund odpoczynku diabli wzięło, ale chciałabym popływać. Pokiwałam do niego głową.

– Tak!

Przyglądałam się Justinowi, a moje oczy poszerzyły się, kiedy ściągnął koszulkę, jednocześnie odsłaniając seksowny tors. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie, jak wspaniałe jest jego ciało. Słyszałam o nim wcześniej, lecz nigdy go nie widziałam, wow był gorący. Wpatrywałam się w jego wyrobiony ABS, kiedy zdjął koszulkę, nie będąc w stanie mnie zauważyć. To była chwila, w której nie miałam problemów z zaufaniem. Chyba że to był powód, dla którego mnie lubił... 

Postanowiłam, że też zacznę się rozbierać, więc nie zauważy, jak się na niego gapiłam. Odwróciłam się w drugą stronę i zdjęłam szorty, a następnie bluzkę. Spojrzałam w dół i poprawiłam stanik bez ramiączek, upewniając się, że wszystko było na swoim miejscu. Rozpuściłam lekko pofalowane włosy, pozwalając im opaść wzdłuż moich pleców. Ponownie odwróciłam się, łapiąc Justina na wpatrywaniu się we mnie. Zaśmiałam się, podnosząc jedną brew do góry i przysięgam, mogłam zauważyć, jak się rumieni. 

– Dobry widok?

Uśmiechnął się, podchodząc o krok bliżej.

– Tak.

Jęknęłam i uderzyłam go w ramię, próbując powstrzymać śmiech. 

– Przyjaciele nie patrzą się w taki sposób na siebie.

– Ale wiesz, przyjaciele czasami robią tak...

Spojrzałam na niego zdezorientowana, zanim przybliżył się w moją stronę i pocałował w policzek. Motyle zaczęły latać w moim brzuchu, poczułam wstrząs na całym ciele, wraz z gęsią skórką. Zanim byłam w stanie jakkolwiek zareagować, on biegł już do wody, zostawiając mnie daleko w tyle. Ruszyłam za nim, ścigając się w kierunku morza, które lśniło w blasku słońca. 

Przyspieszyłam, depcząc mu po piętach, kontynuując bieg. Justin biegł szybciej, co chwila, odwracając się, aby mnie dojrzeć, kiedy zaczęłam go wyprzedzać. Nie miałam pojęcia, że byłam zdolna do tak szybkiego sprintu, jedynie myślałam o tym, żeby go pokonać. Poczułam uderzenie zimna, kiedy moje stopy zetknęły się z brzegiem. Biegłam dalej, lecz woda zaczęła mnie spowalniać, więc po chwili zatrzymałam się. Odwróciłam się, zauważając Justina, stojącego metr ode mnie, z zaskoczonym wyrazem twarzy. 

– Co? – Zachichotałam.

– W jaki sposób mnie pokonałaś? – wydyszał, spoglądając na mnie oszołomiony. Zaśmiałam się ponownie.

– Po prostu byłam zdeterminowana, aby cię pokonać.

Uśmiechnął się, podchodząc bliżej mnie, powodując, że stałam nieruchomo. Nie miałam pojęcia, dlaczego miał nade mną aż taką kontrolę. W momencie, w którym załapaliśmy kontakt wzrokowy, byłam jak zamrożona, moje oczy zatrzymały się na jego na stałe. Przysunął się bliżej, tak jak za każdym razem, kiedy ma okazję do hipnotyzowania mnie swoim spojrzeniem. 

Trust Issues // tłumaczeniePLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz