27. Amnesia

3.4K 132 10
                                    


*Hayley*

Od razu po wejściu do pokoju sięgnęłam po telefon, a wybierając numer zaczęłam przeskakiwać z nogi na nogę. Nie chciałam w to wszystko wierzyć. Nie dochodziła do mnie wiadomość, że Emma mogłaby mnie obgadywać - nie zależnie, jak bardzo dziecinnie to brzmi. Może zachowywałam się jak zraniona nastolatka (którą, swoją drogą, jeszcze byłam), ale wierzyłam w nas. W naszą przyjaźń. Liczyłam na nią, a ona, tak po prostu, bezczelnie obrabiała mi dupę. Przyłożyłam sobie słuchawkę do ucha i z każdym sygnałem denerwowałam się jeszcze bardziej. Odebrała przy szóstym, kiedy mnie miał właśnie trafić szlag.

-What's up girl? - jej radosny głos był ostatnim, czego się spodziewałam. Prawda, mało rzeczy brała do siebie, ale nawet w takiej, nie ukrywajmy, krytycznej sytuacji, zachowywała się, jakby nic się nie stało. Jakby wcale nie podrywała mojego chłopaka. Jakby wcale nie wyzywała mnie za plecami, kto wie, ile razy. Na samą myśl o tym, że to mogła nie być pierwsza taka sytuacja, w gardle tworzył mi się supeł. Przypominając sobie, że powinnam coś odpowiedzieć, wzięłam głęboki wdech. Mimo wszystko ją kochałam. Nie potrafiłabym tak prosto z mostu jej wszystkiego wygarnąć... Choć powodem mógł być również strach. Strach przed tym, że zaczęłaby się wypierać. Kłamać. A kłamstwa nienawidziłam najbardziej na świecie.

-U mnie "up" to, że moja przyjaciółka bez pozwolenia postanowiła planować sobie imprezy w moim własnym domu! - powiedziałam to tonem, którym chciałam powiedzieć, ale nie wypowiedziałam słów, które powinnam wypowiedzieć.

-Jejku no... Wielkie rzeczy - westchnęła, nawet nie ukrywając zirytowania wywołanego moją reakcją. Zacisnęłam rękę na komórce tak mocno, że zapewne pobielały mi knykcie. - Byłaś dzisiaj jakaś spięta... Stwierdziłam, że odrobinę zabawy poprawi ci trochę humor.

Byłam s p i ę t a. Prychnęłam pod nosem. Ciekawe, kurwa, czemu. Przymknęłam oczy, ze zrezygnowaniem opadając na łóżko. Jak to mawiała Mulan? Zawsze podążaj za głosem serca?

-Dzięki za troskę, jednak coś ci chyba nie wyszło, koleżanko - czasami sama siebie zadziwiłam, jak świetną aktorka jestem. - No ale nic się nie stało. Uprzedź mnie tylko następnym razem, jak będziesz miała zamiar odwalić coś takiego, okey?

Disney, obyś mnie nie zawiódł.

-Masz moje słowo, Hayle. Przepraszam, nie chciałam.

K Ł A M S T W O.

"Nie odzywaj się, nie odzywaj się, nie odzywaj się" - powtarzałam sobie w myślach jak mantrę. Wystarczyłoby, że otworzyłabym usta, by wypuścić nadmiar powietrza ciążący w moich płucach i już dłużej nie powstrzymałabym siedzącej we mnie złości.

-Okej, miś! Kończę, bo mama woła. Siemka! - usłyszałam dźwięk kończący połączenie, po czym, nie mogąc wytrzymać dłużej, rozbeczałam się. Możecie nazywać mnie pizdą, ale to nie was zdradziła najlepsza przyjaciółka od piaskownicy. A jeśli tak się stało, to jestem z wami. Cal usiadł naprzeciwko mnie i przyciągając do siebie zaczął scałowywać łzy z moich policzków. Uśmiechnęłam się lekko.

Ta chwila była najbardziej intymną, jakiej doświadczyłam kiedykolwiek w życiu. Można by porównać ją równie dobrze do seksu, ale chyba to porównanie także było niewystarczającym.

Spojrzałam w jego czekoladowe oczy i zobaczyłam w nich niewyobrażalną troskę. Nigdy nie ośmieliłam się nawet śnić, że ktoś spojrzy na mnie w ten sposób.

Hi Roommate | c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz