Rozdział bonusowy 1

3K 127 78
                                    


~Rok później~

Moje spojrzenie wbite było w pudełko leżące na stole. Kilka razy sięgałam po nie ręką, następnie niemal od razu ją cofając. Taka była kolej rzeczy, ale fakt, że to wszystko zaczęło się tak wcześnie, trochę mnie przerażał. Miałam jeszcze studia, praca Caluma nie była do końca jasna... co nie znaczy, że tego nie chciałam. Wiedziałam, że sobie poradzimy, a on, gdy się dowie, będzie w siódmym niebie. Chociaż nie. Nie mówmy hop. Jeszcze nic nie wiadomo... i dlatego zadzwoniłam po Michaela. Byłam jednak tak zdenerwowana, że mimo, że oczekiwałam jego przyjścia, podskoczyłam na krześle, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.

-Otwarte! - krzyknęłam, obracając ze zniecierpliwieniem tekturowy pakunek w dłoni.

-Patrz, co mam! - Michael wpadł radosny do kuchni, wymachując kremową kopertą. A ja dobrze wiedziałam, co to było. Szybko odłożyłam na blat trzymaną przeze mnie rzecz, by pobiec uściskać chłopaka. Przynajmniej na chwilę będę mogła zapomnieć o tym, że w moim brzuchu prawdopodobnie rozwija się teraz nowe życie.

-Już wszystko zaplanowane? - złapałam go za ramiona i odciągnęłam od siebie, by móc spojrzeć na jego rozświetloną szerokim uśmiechem twarz. Pokiwał energicznie głową.

Już wyjaśniam, o co chodzi - Luke sześć miesięcy po moim ślubie oświadczył się Michaelowi i teraz chłopak przyszedł mi się pochwalić wyborem zaproszenia. Organizacje zaczął co prawda trochę od tyłu, ale Mike, to Mike - jego nie ogarniesz. W każdym razie, stanę się z nim realnie rodziną! Czyż to nie cudowne?! Mój brat i najlepszy przyjaciel...

Kurde, mogłoby być lepiej?!

-Ale stop. Podobno miałem pomóc ci w czymś okropnie ważnym - odsunął się ode mnie jeszcze bardziej, przewiercając na wylot podejrzliwym spojrzeniem. Przygryzłam wargę, z powrotem sięgając po - odłożone przeze mnie przed kilkoma minutami - opakowanie.

-Nie pieprz! - pisnął, łapiąc się za głowę.

-No chodzi właśnie o to, że...

-Och wiesz, o czym mówię, kobieto! Pozytywny?! - wybuchnął, na co zachichotałam nerwowo pod nosem, drapiąc się po karku. Wzięłam głęboki wdech.

-Skąd mam wiedzieć?! Chciałam, żebyś przy tym był! - mój stres wyszedł na jaw, a ręce wystrzeliły w górę.

-No to na co my czekamy?! - pociągnął mnie za nadgarstek do łazienki. Moje serce biło jak oszalałe. Okres spóźniał mi się około trzy tygodnie, a zwykle nie miałam co narzekać, jeśli chodzi o jego regularność... Kogo ja próbuję oszukać. Oczywiście, że jestem w ciąży.

Mike wręcz wrzucił mnie do pomieszczenia, następnie zatrzaskując drzwi.

-Tylko się pospiesz! - wrzasnął, a ja zrobiłam to, co do mnie należało.

-Ty mi powiedz. Ja za bardzo się stresuję - opuściłam toaletę zostawiając ten mały prostokącik, który miał na dobre odmienić moje życie, na pralce. Michael oczywiście nie miał nic przeciwko i pobiegł po niego.

-Już widać! W chuj! Dwie są! - wyleciał z ubikacji, wymachując testem na wszystkie strony świata. Z łzami radości w oczach, położyłam dłonie na brzuchu.

-Teraz tylko tatuś musi się o tobie dowiedzieć, maluszku - szepnęłam, uśmiechając się szeroko.

-Że co kto musi zrobić?! - usłyszałam krzyk za plecami, więc zaskoczona szybko odwróciłam się w tamtą stronę.

-Calum?! Kiedy ty tu... -zmarszczyłam czoło. Z tego, co mi było wiadomo, miał przyjść za jakieś pół godziny.

-Przed sekundą. Dzisiaj szef wypuścił mnie wcześniej. Czy ty powiedziałaś "tatuś'?! - na jego twarzy powoli tworzył się ogromny uśmiech.

Hi Roommate | c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz