15. On i ona

349 32 17
                                    

Isshin z niedowierzaniem patrzył, jak dzieje się na jego oczach cud.

Oto bowiem zdarzyły się dwie niewytłumaczalne zjawiska.

Pierwszym z nich była uczuciowa reakcja wiecznie chłodnego, zdystansowanego i opanowanego kapitana Byakuyi Kuchiki, który cicho szeptał słowa nieprzeznaczone do uszu Isshina młodej dziewczynie, którą obejmował i na którą patrzył z nieukrywaną miłością.

Drugą zaś rzeczą pozornie niemożliwą była związana z ową dziewczyną. Isshin postrzymał łzy, gdy zrozumiał, że jego mała córeczka właśnie dorosła. Że już nie jest taka mała. I że ma swoje życie, swoje tajemnice, swoje plany.

Zaraz jednak wzruszenie Isshina przemieniło się w lekkie zażenowanie, gdy Ichigo wspięła na na palce, by pocałować czarnowłosego Shinigamiego. Był to pocałunek pełen miłości, żaru i tęsknoty, który Byakuya oddał z chęcią.

Isshin odwrócił wrok. Nie, to nie było na jego siły.

- W takim razie, ja poczekam na was w domu... - powiedział, ale tamci nie zwrócili na niego uwagi. Isshin westchnął, wycofując się. Powinien dać im trochę prywatności. Zasługiwali na to. Tak jak każdy, Isshin słyszał o Hisanie, tajemniczej piękności, która zdobyła serce lodowatego następcy klanu Kuchiki. Szokiem była dla niego wiadomość o jej śmierci, tak szybkiej i takiej niesprawiedliwej. Nie zdążył jej nawet dobrze poznać.

A teraz Hisana odrodziła się w ciele jego córki.

Która właśnie całowała się z Byakuyą Kuchiki.

Tak, to z pewnością było za dużo jak na jeden dzień.

Zamrugał oczami.

Jego córka. Całowała się. Z osobą, która jeszcze nie tak dawno chciała ją zabić.

Jego córka.

Isshin ruszył się momentalnie, wpychając się między tą dwójkę. Pal licho, Hisana czy nie Hisana, to wciąż była Ichigo, jego szesnastoletnia córka.

I on z całą pewnością nie pozwolił jej na znajdowanie sobie chłopaka.

A tym bardziej nie zezwalał na to, by był nim taki zimnokrwisty drań.

Nie. Po prostu nie. Był jak ojcem, miał do tego wszelkie prawo.

- Co ty sobie wyobrażasz, młoda panno? - wywarczał, chwytając córkę za tył szaty i odciągając ją na bok. - No?

Ichigo w odpowiedzi tylko zamachała rękoma, nie mając pojęcia, co odpowiedzieć.

- Ej! - zaprotestowała ostatecznie. - To nie fair!

Przez twarz stojącego spokojnie Byakuyi przemknęło rozbawienie.

- Nie fair? - powtórzył Isshin. - "Nie fair" to mi powiesz, jak usłyszysz o swojej karze. Jesteś uziemiona, słyszysz?

- Hę? - odwróciła się do niego gwałtownie, wyrywając się z jego uścisku. - Niby dlaczego?

Spojrzenie, które jej rzucił, sprawiło, że momentalnie uniosła ręce.

- Dobra, dobra, nie chcę wiedzieć - skapitulowała. - Jest mi przykro, zgoda?

- Zgoda? - uniosł brew. - Czy ty masz choćby pojęcie, co przed chwilą wyrabiałaś?

Dziewczyna zastanowiła się przez sekundę.

- Mi to wyglądało na pocałunek. Byakuya-sama, czy w Soul Society macie teraz jakoś inny sposób, by to nazywać?

Rozpoznaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz