Otworzyła lewe oko, po czym zamknęła je od razu i narzuciła na głowę kołdrę.
- Daj mi spać! - jęknęła do natrętnego budzika blisko jej łóżka. On jednak z radością odezwał się ponownie, zmuszając Ichigo do zwleczenia się z łóżka i spojrzenia na zegarek.
Gdy tylko uświadomiła sobie, od jak dawno powinna być na nogach, z jej ust wyrwał się jęk.
- No dajcie żyć!
Ubrała się prędko, nasłuchując się przy okazji narzekań Kona, gdzie ona niby wcześniej była, co się z nią stało, oraz dlaczego wciąż nie odnalazła Rukiego. Dziewczyna tylko coś mruknęła, po czym wsadziła maskotkę do torby, upychając ją i nie zważając na jego sprzeciw.
Zeszła na dół, prowadzona przez zapach kawy, którą ktoś - zapewnie Yuzu - musiał zaparzyć. Ichigo uniosła dłoń na powitanie do swojej rodziny, która siedziała przy stole. Na jej widok Isshin zmarszczył brwi, po czym uśmiechnął się w typowy sposób.
- Jak tam się rano wstało, Ichiko? - spytał, jakby nadal wszystko mogło być normalnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, podchodząc do kuchennej lady i przygotowując dla siebie drugie śniadanie. Na ojca nie mogła w tej kwestii liczyć.
- Zaspałam - odpowiedziała po prostu - Ale to nic nowego.
Reszta poranku minęła im w pogodnej atmosferze. Isshin ani słowem nie zająknął się o jej nieobecności, nie zaczął też tematu ich wieczornej sprzeczki. Ichigo głównie milczała, przysłuchując się rozemocjonowanej Karin, która opowiadała o turnieju piłki nożnej. Dopiero gdy pomarańczowłosa wstała, aby udać się do szkoły, jak ojciec odprowadził ją do drzwi.
- Ichiko, odnośnie wczorajszego wieczoru...
Przez chwilę w głowie Ichigo pojawiła się wizja jak dalej mogłaby wyglądać ta rozmowa:
Dziewczyna uniosła dłoń, nie dając mu skończyć.
- Jestem ci winna przeprosiny - odezwała się - Pozwoliłam emocjom przejąć nade mną kontrolę.
Oparła się o ścianę, po czym odchyliła głowę do tyłu, nie patrząc na ojca.
- Kiedy zrozumiałam, kim tak naprawdę jesteś, byłam w szoku. Nie mogłam pojąć, dlaczego milczałeś i nic nie powiedziałeś mi o tym, że byłeś kapitanem 10 Dywizji, Isshinem Shibą. Potrafiłam zrozumieć, dlaczego musiałeś to przed nami ukryć, ale twoje dalsze działania były dla mnie nie do pojęcia. Musiałeś wyczuć, że Ruki przekazał mi swoje moje, czyż nie? Mogłeś mi pomóc, choć dać jakaś radę.
Dziewczyna przymknęła oczy.
- Tak właśnie myślałam. Ale później zrozumiałam, że twoje postępowanie było słuszne. Ciężko byłoby mi funkcjonować normalnie, gdybym się o tym dowiedziała wcześniej. Dlatego właśnie jestem ci winna przeprosiny - spojrzała prosto na ojca, który wypatrywał się w nią, jakby poraz pierwszy widział ją na oczy.
- Skąd.. Skąd wiesz o tym, kim byłem? - spytał po chwili.
Ichigo nawinęła sobie kosmyk włosów na palec.
- Przypomniałam sobie, że miałam okazję cię spotkać w Soul Society - powiedziała po prostu - Choć wtedy nosiłam inne imię i nazwisko.
Odepchnęła się od ściany i wyszła prędko z domu.
Nie spodziewała się, że tak ciężko będzie powiedzieć prawdę.
Właśnie... Czy była gotowa wyznać własnemu ojcu, kim jest? Zniszczyć jego marzenia o spokojnym życiu?
Dlatego też Ichigo uśmiechnęła się delikatnie:
- Nic się nie stało - odparła, po czym opuściła mieszkanie.
----
Ichigo westchnęła, zanurzając się w wodzie. Znajdowała się w podziemnym centrum treningowym Kisuke, w którym jakimś cudem znalazło się miejsce na gorące źródła. Dziewczyna z chęcią z nich korzystała, gdyż dzięki nim jej rany i zadrapania leczyły szybciej i tak jej nie doskwierały.
- Co ty wyrabiasz? - rozległ się za nią znajomy głos. Ichigo przekręciła głowę do tyłu, patrząc na personifikację Koufuko. Była to ta maleńka wróżka, która przez cały czas siedziała na jej ramieniu. Miała ona długie, srebrzyste włosy i odziana była w białe kimono. Jej oczy błyszczały, gdy nachyliła się nad Ichigo. Wyglądała jak dziewczyna, stąd też początkowo jej właścicielka tak o niej myślała, w rzeczywistości jednak była chłopakiem - Dlaczego nie chcesz skorzystać z mojej pełnej mocy?
- Źle mnie zrozumiałeś, Koufuko - odparła spokojnie Ichigo - Chcę to zrobić. Ale nie jestem jeszcze w stanie. Wolę opanować do końca podstawy. Przestań namawiać mnie na bankai. Mam jeszcze czas.
Zawsze tak było, jeszcze wtedy, gdy była Hisaną. Koufuko uważał, że stać ją na coś więcej, ona wolała nie nadwyrężać swojego zdrowia. Teraz zaś, gdy posiadała młode, silne ciało, Koufuko rwał się do walki. Hisana nienawidziła walki, stąd też wcześniej nie dogadywali się zbyt dobrze. Ale teraz...
- Jeśli nie opanujesz bankai, nie dasz rady ocalić Rukiego - zauważył Koufuko.
- Mam zamiar go ocalić. Nie pozwolę mu umrzeć. Ale proszę, zaczekaj jeszcze trochę. Tylko kilka dni, a wszystko się ułoży.
Koufuko podleciał do niej, trzepocząc swoimi skrzydłami, po czym skłonił się w powietrzu.
- Czekam na ten dzień z niecierpliwością - powiedział, po czym jego sylwetka zanikła w powietrzu.
Ichigo uśmiechnęła się do samej siebie. Oh tak, już wkrótce będzie musiała pomyśleć o bankai. Być może nie przyda się jej, ale kiedyś, w przyszłości...
- Tak.. Muszę stać się silniejsza - szepnęła dziewczyna. Dotąd zawsze obawiała się nawet myśleć o swoim bankai. Co by było, gdyby było całkowicie nieprzydatne? Albo wręcz przeciwnie, gdyby było potężne i Główny Dowódca zapragnął by ją wysłać na plac boju? Gdyby przez to miała zostać rozdzielona ze swoim mężem?
Dziewczyna zamarła, uświadamiając sobie nagle, jak głupie były jej obawy. Przecież teraz i tak była już Ichigo Kurosaki. Zamierzała sprzeciwić się całemu Soul Society. 13 Oddziałom Obronnym. Byakuyi. Wszystkim.
Dlatego też cicho zawołała Koufuko i zaczęła z nim długo, długo rozmawiać.
CZYTASZ
Rozpoznaj mnie
FanfictionIchigo Kurosaki od dzieciństwa była chłopczycą, którą bardziej interesowała piłka nożna niż zabawy lalkami. Wraz ze spotkaniem nazywającego siebie samego Shinigamim chłopaka, życie Ichigo zmienia się diametralnie. Czy jednak dziewczyna od samego poc...