16. Gdy emocje opadną...

400 33 16
                                    

Zbliżał się już wieczór, gdy okno w pokoju Ichigo uchyliło się gwałtownie. Kon w ciele nastolatki uniósł głowę znad gry elektronicznej.

- Gdzieś ty znowu była, Truskawko? - spytał na powitanie, nie ruszając się z miejsca. - Zacząłem się już nudzić.

Pomarańczowłosa dziewczyna weszła do pokoju, po czym bez wachania wróciła do swojego ciała, wkładając z przyzwyczajenia duszę Kona do małego miśka.

- Może byś coś powiedziała, hę? - uniósł się Kon, ale ona nie zwróciła na niego większej uwagi.

- Zaraz będziemy mieli gościa - odezwała się, biorąc go ze sobą i patrząc na niego uważnie.

- I? Co mnie obchodzą twoi goście?

- To jest Shinigami. Więc lepiej się zachowuj, jasne? - powiedziawszy to, dziewczyna zabrała maskotkę i wyszła z pokoju.

- Jak to, Shinigami? - uniósł się Kon, gdy nastolatka schodziła ze schodów. - Braciszek wrócił?

- Nie przypominam sobie, byście aż tak się lubili... - mruknęła Ichigo, po czym zamarła na schodach. Oto bowiem o ścianę opierał się jej ojciec, w swej zwykłej, ludzkiej postaci. Założył ręce na ręce i patrzył na nią uważnie. Ichigo nie mogła rozpoznać, co mogłoby się kryć w jego spojrzeniu - gniew, złość, zaniepokojenie?

- Długo cię nie było - odezwał się na powitanie.

Ichigo opuściła głowę, po czym uniosła ją do góry. Nie była dzieckiem, by się bać.

- Dla niego byłam martwa. Nic dziwnego, że było wiele rzeczy, które chcieliśmy przedyskutować - odpowiedziała.

Isshin zmarszczył brwi.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Kim... Kim jesteś? Kim byłaś?

Kon popatrzył ze zdumieniem na tę dwójkę.

- Truskawko, o co chodzi? - spytał szeptem.

- Oj, cicho siedź - zbeształa go dziewczyna, a głośniej odparła: - Chciałam ci powiedzieć. Ale ciężko było mi w ogóle wyznać prawdę. Ty także milczałeś o tym, kim byłeś, czyż nie?

- Chciałem zapewnić wam normalne życie! - przez twarz jej ojca przetoczył się wyraz gniewu. - Bycie Shinigamim, a odzyskanie wspomnień z byłego życia to zupełnie dwie inne sprawy. Jak mam cię niby teraz nazywać? Ichigo? Hisana?

Pomarańczowłosa ścisnęła mocniej maskotkę w swoich dłoniach. Tego właśnie się obawiała. Ojciec miał ją za niemal obcą osobę...

- Nadal jestem Ichigo! - wykrzyknęła nastolatka. - Tylko... Po prostu wiem więcej, pamiętam więcej. To jest tak jakbym była i Hisaną, i Ichigo... Nie zmieniłam się aż tak bardzo. Raczej stałam się tym, czym powinnam być od samego początku.

Powiedziawszy to, dziewczyna wyminęła ojca, nie będąc w stanie na niego spojrzeć. Co, jeśli na jego twarzy zobaczy nienawiść wobec tej, która była dla niego córką przez te 15 lat, a teraz okazała się być reinkarnacją dawno zmarłej kobiety? Co, jeśli uzna to za dziwne? Nienormalne? Chore?

- Hej...

Zignorowała głos ojca. Zamiast tego zatrzymała się w korytarzu.

- Wiem, że potrzebujesz jeszcze trochę czasu, by to wszystko przyswoić. Spokojnie, nigdzie nie będę uciekać. Gdy poczujesz się na siłach, by to omówić, przyjdź do mnie. Porozmawiamy na spokojnie. Teraz jedynie tylko będziemy się ze sobą kłócić.

Nie powiedziała nic więcej. Zamiast tego Ichigo podeszła do drzwi wejściowych, po czym otworzyła się, a na jej ustach zamajaczył się delikatny uśmiech, gdy zobaczyła, kto stoi w drzwiach. Byakuya w swym ludzkim ciele wyglądał zabawnie. Uważane za modne przez współczesnych śmiertelników ubrania nie pasowały do jego wiecznie chłodnej postawy, a jego długie włosy jeszcze wyraźniej rzucały się w oczy.

- Nie spodziewałam się, że naprawdę się tak ubierzesz... - mruknęła Ichigo, cofając się, by wpuścić go do środka. - Wchodź. Poznasz moją rodzinę. Jest nieco... Specyficzna, ale to naprawdę dobrzy ludzie.

Zawachała się lekko przy ostatnim zdaniu, nie wiedząc, czy nadal może nazywać swego ojca człowiekiem, który był przecież Shinigamim.

- W świecie śmiertelników wymagane jest przestrzegać pewnych reguł - odparł Byakuya spokojnie, podążając za dziewczyną i niezauważalnie rozglądając się po miejscu, w którym żyła przez ostatnie lata. - To oczywiste, że nie będę starać się przykuwać niepotrzebnej uwagi.

Pomarańczowłosa skinęła głową i zatrzymała się, by coś powiedzieć, ale w tej samej chwili z pokoju wyjrzała Karin.

- Ichi-nee, masz może moją kartę do... - zaczęła, po czym urwała, widząc Byakuyę. - A kto to?

- Jestem Byakuya Kuchiki - odezwał się spokojnie kapitan 6 Dywizji.

Karin skonsternowana powiodła wzrokiem to na Byakuyę, to na Ichigo.

- Ah. Rozumiem. Znajomy Ichi-nee?

- Można by tak powiedzieć - taką odpowiedź dostała od czarnowłosego mężczyzny.

- A, okej. Ichi-nee, widziałaś moją kartę do gry? No wiesz, tą ze specjalnej kolekcji? Szukałam jej cały dzień!

- Wpierw wypadałoby się przedstawić, Karin - zganiła ją delikatnie pomarańczowłosa.

- Karin Kurosaki - mruknęła tamta. - Więc jak?

- Nie pożyczałaś jej znajomym?

- Może... No to cześć, miłego spotkania...

Dwójka stojąc w w drzwiach wymieniła lekko zdumione spojrzenia, gdy Karin zniknęła w swoim pokoju.

Rozpoznaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz