Istniało wiele rzeczy, które Ruki w swoim życiu przewidywał, że staną się prawdziwe. Ale z całą pewnością nie planował walczyć ze swoim bratem. To było coś, czego to nigdy, ale to przenigdy nie zamierzał robić.
A jednak. Stało się.
Byakuya stał przed nimi i wyraźnie nie zamierzał się ruszyć.
Ganju zaś wydawał się być gotowy stanąć do walki w każdej chwili.
Ruki nabrał powietrza do płuc. Nie był pewny, co chciał powiedzieć. Błagać brata o oszczędzenie tej dwójki, która była na tyle głupia, że próbowała go ratować?
Byakuya cały czas na nich patrzył.
A potem wydarzyło się kilka rzeczy jednocześnie.
Czyjaś potężna energia, porównywana do tej Byakuyi, rozlała się wokół. Gdzieś w pobliżu rozległa się jakaś eksplozja, zupełnie jakby ktoś ze sobą walczył. Shinigami nie mieli w zwyczaju zważać uwagi na swoje otoczenie.
- Byakuya-sama, uważaj! - krzyknął znajomy, niebezpiecznie znajomy głos. Ichigo.
Ale dlaczego, na wszystkie bóstwa, które istniały, dziewczyna ostrzegała Byakuyę? I czym było to całe "Byakuya-sama"? Czyżby w tym czasie, gdy się nie widzieli, Ichigo zdołała się zamienić w jedną z wielu jego fanek? Czy naprawdę ta dziewczyna nie mogła znaleźć sobie kogoś innego do podziwiania? Kogoś, kto nie był jego bratem? Kogoś, kto nie próbował jej zabić i kto nie był śmiercionośne niebezpieczny?
Choć w sumie, to była Ichigo. Ona i normalność zdecydowanie się nie lubili.
Ruki nie miał zbyt wiele czasu na myślenie. Oto bowiem przed nimi pojawiła się dwójka osób - Ichigo, w stroju Shinigami, w otoczeniu... Wróżek? Cóż ta dziewczyna znowu nawymyślała? Oraz wyraźnie uciekająca przed kimś. Wskoczyła na most, tylko po to, by zaraz odskoczyć.
Potężne uderzenie zrobiło dziurę w miejscu, w którym przed sekundą stała dziewczyna. Zaraki Kenpachi uśmiechał się z radością. W jego oczach pojawiła się ekscytacja.
- Nie uciekaj, nie uciekaj - powiedział. - Obiecałaś mi walkę, a nie spacer, dziewczyno!
Ichigo nic nie powiedziała. Spojrzała na boki, to na Rukiego, to na Byakuyę. Cofnęła się niemalże tanecznym krokiem o kilka metrów, wymieniając jakby od niechcenia kilka ciosów z mężczyzną.
- Potem wszystko wyjaśnię - powiedziała tylko.
A potem znowu gdzieś odskoczyła, a za nią Kenpachi. Krzyki wojenne mężczyzny dało się pewnie słyszeć po całym Soul Society.
Przez długą chwilę panowało coś na miarę ciszy. Byakuya wyglądał, jakby był wrośnięty w ziemię. W jego oczach pojawiła się żądza mordu.
- Czy Ichigo-san nie zgubiła go wcześniej? - spytał cicho Hanatarou.
- Zgubiła, zgubiła - kolejna kobieta wskoczyła na most. - Ale się odnalazł. Ganju, ruszaj się! Bierz Rukiego i zmykajcie stąd!
- Ane-san...
Siostra Ganju - co było z tymi Shiba, dlaczego mnożyli się jak szaleni? - rzuciła złe spojrzenie chłopakowi, po czym pognała na Ichigo i Zarakim, wrzeszcząc coś o kuzynkach, Bankai, martwych krewnych oraz kapitanach, którzy nie potrafią się opanować.
Byakuya cały czas nie ruszył się o ani jeden milimetr.
Oh. To mogło oznaczać tylko jedno.
Było źle. Bardzo, ale to bardzo źle.
- Dlaczego Zaraki Kenpachi ściga Ichigo Kurosaki? - spytał po czasie, który wydawał się być wiecznością.
CZYTASZ
Rozpoznaj mnie
Fiksi PenggemarIchigo Kurosaki od dzieciństwa była chłopczycą, którą bardziej interesowała piłka nożna niż zabawy lalkami. Wraz ze spotkaniem nazywającego siebie samego Shinigamim chłopaka, życie Ichigo zmienia się diametralnie. Czy jednak dziewczyna od samego poc...