7. Przebudzenie

422 37 15
                                    

Wiedziała, że śni, ale i tak czuła się, jakby wszystko było realne. Raz jeszcze przeżywała swoje życie - swoje dawne życie, dawną śmierć, dawną miłość, dawną rodzinę...

Stała na wzgórzu, wiatr rozwiewał jej włosy. Nie mogła się ruszyć ani powiedzieć ani jednego słowa - mogła się tylko przyglądać mężczyźnie odzianemu w czarną szatę, który siedział pod drzewem. Choć w pobliżu było miasto, nikt nie odważył się do niego podejść - każdy mijał go z daleka, widząc kapitańskie haori i jego ponurą minę.

- Co ty tutaj robisz? - delikatny, kobiecy głos, rozległ się zza Ichigo. Odwróciła się gwałtownie, szukając źródła dźwięku. Była to czarnowłosa, niższa od niej dziewczyna, odziana w podobnie jak siedzący w strój Shinigami, która bez wahania podeszła do mężczyzny - W tym tempie nie zaskarbisz sobie przyjaźni, Byakuya-sama.

Shinigami popatrzył na dziewczynę, która objęła go ramionami od tyłu, przymykając lekko oczy. Na jej twarzy pojawił się spokój. Gdyby to był ktokolwiek inny, już dawno zostałby odtrącony, ale to była ona.

- Nie potrzebuję innych - odparł tamten, chwytając jej dłoń i przytrzymując przy sobie - Wystarczysz mi ty.

Na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech zabarwiony delikatnym smutkiem.

- Przecież ja nie będę zawsze z tobą...

Jej słowa porwał wiatr, który zerwał się nagle. Z drzewa posypały się różone kwiaty wiśni, które od razu przykuły uwagę dwójki zakochanych.

Zaraz też sceneria zmieniła się na oczach Ichigo. Dziewczyna spuściła głowę, gdy raz jeszcze przyszło jej skonfrontować się z przeszłością. Tym razem znalazła się w mieszkaniu, które doskonale znała. Przecież mieszkała w nim tyle lat! Pomarańczowłosa przemierzyła je w ciszy, wiedząc, gdzie musi dotrzeć. Po drodze minęła kilku zaaferowanych Shinigamich, którzy jednak nie zwrócili na nią uwagi. Jeden z nich przeniknął prosto przez nią, jakby była duchem.

To nie tak, pomyślała Ichigo, wodząc za nim wzrokiem, To nie ja jestem duchem, tylko oni. Echo przeszłości.

Jej stopy od razu znalazły drogę do celu. Ichigo zatrzymała się przed drzwiami prowadzącymi do jej pokoju. Jej dawnego pokoju.

Miejsca, w którym umarła dawna ona.

Nastolatka wzięła krótki oddech, po czym zrobiła krok naprzód. Nie naruszyła drzwi - nie była w stanie zmienić w przeszłości, ale znalazła się w środku. Jej wzrok od razu spoczął na leżącej na macie kobiecie, tej, która przed chwilą jeszcze rozmawiała ze swoim kapitanem. Przy niej zaś klęczał nikt inny jak Byakuya Kuchiki, ściskając jej dłoń w swojej.

Ichigo podeszła do tej dwójki, wiedząc, że i tak nie może nic zrobić, bowiem to wszystko już się wydarzyło. W oczach nastolatki pojawiły sięłzy, gdy leżąca kobieta uniosła wzrok, a jej spojrzenie skierowało się do góry. Nie w sposób było ocenić, kogo widziała - czy Byakuyę, czy też Ichigo. Pomarańczowłosa wątpiła w tą drugą opcję - przecież tamta nie mogła jej widzieć.

- Czas, który spędziłam z tobą, był jak sen, Byakuya-sama - wyszeptała kobieta, sprawiając, że Ichigo cofnęła się gwałtownie.

Właśnie, sen?

Nastolatka rozejrzała się wokół, a spokój, który ją ogarniał, pękł niczym bańka mydlana.

Nie mogła tu zostać. Musiała się stąd wydostać - przecież wciąż jest tyle rzeczy, które powinna zrobić w świecie żywych!

Ichigo cofnęła się o jeszcze jeden krok, a pokój zaczął zamazywać się przed jej oczyma.

Leżąca kobieta przymknęła oczy.

- Hisana? - Byakuya ścisnął mocniej jej dłoń - Hisana?

Ale ona już go nie słyszała.

Odeszła.

----

Ichigo otworzyła oczy.

Nieznajomy sufit. Biały, zupełnie biały. Sufit w jej pokoju miał inny kolor. Nastolatka przekręciła głowę w bok, próbując dociec, gdzie jest. Nadal żyła, tego była pewna. Wyczuwała, że jest na Ziemi.

Dziewczyna uniosła się, po czym przyłożyła powoli dłoń do głowy. Gdzie ona była? Opuściła nogi na podłogę i wstała, na wszelki wypadek jeszcze trzymając się łożka. Nie ufała sobie na tyle. Nabrała powietrza w płuca, rozkoszując się chwilą, gdy kolejny oddech nie powodował bólu, gdy jej ciało nie walczyło przeciwko niej.

W pokoju znajdowało się także lustro, w którym mogła się wyraźnie przejrzeć. Zdrowe ciało zdrowej nastolatki, szczupła sylwetka, nogi nawykłe do biegu, ręce przyzwyczajone do walki. Wściekle pomarańczowe włosy rozpuszczone luźno, sięgające poniżej łopatek. Dawniej zawsze ścinała włosy na krótko, chcąc wtopić się w tłum, odwrócić od siebie samej uwagę. Dawniej milczała w ważnych chwilach, bojąc się spojrzeń innych. Cudem było, że to właśnie on dojrzał w niej prawdziwą ją. On, potężny kapitan i głowa elitarnego klanu Kuchiki. Ona, biedna dziewczyna, nie mogąca zapomnieć o bracie, którego porzuciła.

Bracie, który odnalazł ją teraz, choć sam o tym nie wiedział.

Ichigo uśmiechnęła się lekko, choć wcale nie było jej do śmiechu.

Oh, jakże inne było jej życie w porównaniu z wcześniejszym, które spędziła jako Hisana Kuchiki. 

Rozpoznaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz