Gangneung, zima
Niebo było szare, gdy tamtego poranka Bang Yongguk wyszedł z biura notarialnego. Zapinając kurtkę, ruszył przez mgłę do wynajętego samochodu. Usiadł za kierownicą, myśląc, że życie, które pędził przez ostatnie kilka lat, zakończyło się oficjalnie wraz ze założeniem przez niego podpisu na umowie sprzedaży.Był poczatek stycznia. W ubiegłym miesiącu sprzedał swoje oba samochody, gabinet lekarski i teraz, podczas ostatniego spotkania ze swoim doradcą prawnym, swój dom.
Nie wiedział, jak będzie się czuł po sprzedaży domu, jednakże przekręcając kluczyk w stacyjce, uświadomił sobie, że nie czuje właściwie nic poza niejasną świadomością przypieczętowania pewnych spraw. Wcześniej tego samego ranka po raz ostatni obszedł cały dom, pokój po pokoju, w nadziei, że przywoła na pamięć sceny ze swojego życia. Zatrzymując się na chwilę tu i tam, by zamknąć oczy, nie ożywały jednak żadne wspomnienia. Zdał sobie sprawę, że dom nie jest niczym więcej jak skorupą i jeszcze raz zastanowił się, dlaczego mieszkał w nim aż tak długo.
Yongguk wyjechał z parkingu i skierował się na okrężną drogę, żeby uniknąć dużego ruchu dojeżdżających do pracy z przedmieścia. Dwadzieścia minut później skręcił w wąską dróżkę, w kierunku wybrzeża Gangneung. Na tylnim siedzeniu leżały dwa duże worki podróżne. Bilety lotnicze i paszport znajdowały się w niedużej skórzanej torebce na przednim siedzeniu obok niego. W bagażniku wiózł dobrze wyposażoną apteczkę oraz różne rzeczy, o których dostarczenie go poproszono.
Nad nim rozpinał się szarobiały parasol nieba; zima zadomowiła się już na dobre. Rano padał przez godzinę deszcz, a ponieważ wiał wiatr północny, wrażenie chłodu było dotkliwsze. Potem wyjechał na autostradę, a tam panował niezbyt duży ruch, nie było też ślisko, toteż Yongguk ustawił przełącznik stałej prędkości o kilka kilometrów powyżej dozwolonej, wracając myślą do tego, co robił dzisiejszego poranka.
Sungwon, jego doradca prawny, próbował wyperswadować mu to po raz ostatni. Przyjaźnili się od lat. Pół roku temu, gdy Yongguk po raz pierwszy wspomniał o swoich zamiarach, Sungwon pomyślał, że Bang stroi sobie żarty i wybuchnął głośnym śmiechem.
— Prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie — powiedział.
Gdy jednak spojrzał przez stół na twarz przyjaciela, zdał sobie sprawę, że Yongguk mówi całkiem serio.
Rzecz jasna, Bang był przygotowany na to spotkanie. Było to jedno z jego niewzruszonych przyzwyczajeń. Popchnął po stole w kierunku Sungwona trzy starannie zadrukowane kartki, przedstawiające pokrótce proponowane przez niego ceny, które uważał za uczciwe, oraz przemyślane uwagi na temat proponowanych umów. Kim wpatrywał się w nie przez długą chwilę, zanim podniósł wzrok.
— Czy to z powodu...? — spytał.
— Nie — odpowiedział Yongguk. — Po prostu musiałem to zrobić.
Bang włączył ogrzewanie w samochodzie i przysuną rękę do kratki nawiewu, żeby ciepłe powietrze dmuchało mu na palce. Zerknął we wsteczne lusterko, żegnając wzrokiem drapacze chmur i zastanawiając się, kiedy znowu je zobaczy.
Sprzedał dom młodemu, czynnemu zawodowo małżeństwu - mąż pełnił kierowniczą funkcję w jakimś biurze, a żona była psychologiem - które przyszło obejrzeć go pierwszego dnia, gdy został wystawiony na sprzedaż. Nazajutrz wrócili i złożyli ofertę podczas tej właśnie wizyty. Byli pierwszym i jedynym małżeństwem, które obejrzało dom.
Yongguk nie był zaskoczony. Towarzyszył im, gdy po raz drugi oglądali mieszkanie, przez ponad godzinę rozważając jego zalety i wady. Mimo że starali się ukryć uczucia, Bang wiedział od samego początku, od chwili gdy tylko ich zobaczył, że zdecydują się na kupno. Zademonstrował im działanie systemu alarmowego i pokazał, jak otwierać bramę oddzielającą jego posiadłość od reszty sąsiedztwa. Dał im wizytówkę projektanta ogrodów, z którego usług korzystał, jak również firmy zajmującej się utrzymaniem basenów - miał z nią podpisaną umowę. Wyjaśnił, że marmur na posadzki w holu został sprowadzony z Włoch, a witraże wykonał rzemieślnik z Genewy. Kuchnia została urządzona na nowo dwa lata temu. Lodówkę z zamrażalką oraz zestaw kuchenny można uważać za supernowoczesne. Nie, gotowanie dla dwudziestu osób, a nawet ponad dwudziestu, nie będzie problem. Poprowadził ich przez główny ciąg pokojów, łazienkę, resztę sypialń, zauważając, jak ich wzrok zatrzymuje się na wykonanych ręcznie sztukateriach i malowanych wałkiem ścianach. Na dole pokazał im meble wykonane na zamówienie oraz kryształowy żyrandol i pozwolił przyjrzeć się dokładnie perskiemu dywanowi pod stołem z wiśniowego drewna w eleganckiej jadalni. W bibliotece patrzył, jak mąż przesówa palcami po klonowej boazerii, a potem przygląda się lampie na skraju biurka.
— I cena - spytał mąż — obejmuje całe umeblowanie?
Yongguk skinął twierdząco głową. Wychodząc z biblioteki, słyszał ich ściszone, podniecone szepty, gdy szli za nim.
Gdy po mniej więcej godzinie stali w drzwiach, szykując się do odjeścia, zadali pytanie, którego Bang spodziewał się od samego początku.
— Dlaczego zdecydował się pan sprzedać dom?
Yongguk pamiętał, że popatrzył na mężczyznę, wiedząc, że jego pytanie ma głębszy podtekst niż zwykła ciekawość. Wokół decyzji Banga powstała aura skandalu, zdawał sobie sprawę, że cena, którą podał, jest o wiele za niska, nawet gdyby sprzedawał posiadłość bez żadnego wyposażenia.
Mógłby odpowiedzieć, że nie potrzebny mu aż tak duży dom, ponieważ został sam. Albo że dom jest odpowiedniejszy dla kogoś młodszego. Ewentualnie, że ma zamiar kupić lub wybudować nowy dom i pragnie mieć całkiem inny wystrój. Albo że chce zmienić pracę i nie podoła wszystkiemu. Jednakże żaden z tych powodów nie był prawdzimy. Zamiast więc wdać się w pokrętne wyjaśnienia, Yongguk spojrzał mężczyźnie prosto w oczy.
— A dlaczego chce go pan kupić? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
Jego ton był przyjazny i facet zwlekał przez chwilę z odpowiedzią, wymieniając z żoną spojrzenia. Była drobną ładną brunetką, mniej więcej w tym samym wieku co on. Mąż, również przystojny, wyprostowany jakby kij połknął, najwyraźniej był dobrze zapowiadającym się biznesmenem, któremu nigdy nie brakuje pewności siebie. W pierwszym momencie nie zrozumieli chyba, o co mu chodzi.
— To rodzaj domu, o jakim zawsze marzyliśmy — wyjaśniła w końcu młoda kobieta.
Yongguk pokiwał głową. Tak, pomyślał, pamiętam doskonale, że właśnie tak to odczuwałem. W każdym razie jeszcze pół roku temu.
— Wobec tego mam nadzieję, że bedziecie państwo w nim szczęśliwi — powiedział.
W chwilę później małżeństwo ruszyło do samochodu i Yongguk odprowadził ich wzrokiem. Pomachał im, wchodząc do środka, ale gdy już zamknął drzwi, poczuł, że ma ściśnięte gardło. Zdał sobie sprawę, że patrząc na mężczyznę, miał wrażenie, że widzi swoje odbicie w lustrze wiele lat temu. i z powodu, którego absolutnie nie potrafił zrozumieć, Yongguk uświadomił sobie, że ma łzy w oczach.
CZYTASZ
Wspólne noce // Banglo
RandomGangneung. Nadmorskie miasteczko w Korei Południowej. Miejsce pełne tajemnic, wspomnień, a nade wszystko miłości... Trzy lata po kłótni z chłopakiem, który porzuca go dla innego faceta, na prośbę swojego przyjaciela Junhong przyjeżdża tu na tydzień...