Rozdział 34

91 25 3
                                    

Junhong dopił wino i odsunął kieliszek. Deszcz przestał padać, ale krople, które pozostały na szybach, załamywały światło w taki sposób, że świat na zewnątrz wygadał zupełnie inaczej, nie poznawał go. Nie był tym jednak zdziwiony. Gdy przybyło mu lat, odkrył, że kiedy wraca myślami do przeszłości, wszysko dookoła zdaje się zmieniać. Dzisiaj wieczorem, opowiadając swoją historię, miał wrażenie, że czas się cofnął, i choć wydawało się to absurdalne, był ciekawy, czy jego siostra zauważyła w nim na nowo odkrytą wczesną młodość.

Nie, stwierdził, raczej na pewno nie, ale to wiąże się z jego wiekiem. Junhong zastanawiał się czasem, czy Kanghee zda sobie kiedyś sprawę, że w zdecydowanej większości ludzie wcale się tak bardzo nie różnią. Młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, prawie wszyscy, których znał, pragnęli tego samego - odczuwać spokój w sercach, żyć bez nerwów, pragnęli po prostu być szczęśliwi. Junhong pomyślał, że różnica polega na tym, iż większość nastolatków prawdopodobnie myśli, że to wszystko znajduje się gdzieś w przyszłości, podczas gdy starsi uważają, że należy do przeszłości.

W jego przypadku to też było prawdą, przynajmniej częściowo, ale jeśli nawet przeszłość była wspaniała, Junhong nie pozwalał sobie na uczucie zagubienia, tak jak wiele jego znajomych. Przeszłość nie była wyłącznie słoneczna i usłana różami. Bywały też chwile, kiedy serce pękało z bólu. Tak się czuł, gdy po przyjeździe do gospody myślał o tym, jaki Hoseok miał wpływ na jego życie, a teraz, gdy wspominał Bang Yongguka.

Dziś wieczorem popłacze sobie, ale - tak jak wmawiał w siebie codziennie, od dnia kiedy Yongguk wyjechał - będzie żył dalej. Jest twardy, ojciec powtarzał mu to wielokrotnie, i choć czerpał z tej świadomości pewną satysfakcję, nie zmniejszyło to cierpienia ani żalu.

Teraz próbował koncentrować się na tych sprawach, które sprawiały mu radość. Uwielbiał się przyglądać, jak dzieci siostry odkrywają świat, lubił spotykać się z przyjaciółmi i rozmawiać o tym, co się dzieje w ich życiu, zaczął nawet czerpać przyjemność z pracy w bibliotece.

Prace nie była ciężka - obecnie pracował w specjalnym dziale podręcznym, skąd nie można było wypożyczyć książek do domu - i ponieważ czasami mijały godziny, zanim był do czegoś potrzebny, mógł spokojnie obserwować ludzi, którzy wchodzili przez oszklone drzwi do budynku. Przez lata stało się to jego ulubionym zajęciem. Gdy jego klienci sadowili się przy stolikach lub w fotelach w cichych salkach, wyobrażał sobie ich życie. Próbował na przykład domyślić się, czy dana kobieta jest mężatką, czy nie, czym zajmuje się, w której części miasta mieszka, jakie książki mogą ją interesować, a niekiedy miał okazję sprawdzić, czy się nie mylił. Bywało, że osoba, która go interesowała, podchodziła do niego, prosząc o pomoc w znalezieniu konkretnej książki, on zaś nawiązywał przyjazną rozmowę. Najczęściej jego domysły były trafne i nawet sam dziwił się swojej intuicji.

Od czasu do czasu zjawiał się ktoś, kto się nim interesował. Dawniej byli to zwykle mężczyźni starsi od niego, teraz raczej młodsi, ale w obu wypadkach wszystko przebiegało według tego samego schematu. Facet zaczynał spędzać coraz więcej czasu w dziale podręcznym, zadawał mnóstwo pytań, najpierw dotyczących książek, potem tematów ogólnych, a wreszcie jego samego. Nie miał nic przeciwko rozmowie i mimo że nigdy żadnego z mężczyzn nie prowokował, większość z nich zazwyczaj chciała się z nim umówić. Pochlebiało mu to zawsze odrobinę, w głębi duszy jednak zdawał sobie sprawę, że bez względu na to jak uroczy może się okazać adorator i jak dobrze będzie się bawił w jego towarzystwie, nigdy nie otworzy przed nim serca tak, jak to kiedyś zrobił przed Yonggukiem.

Czas spędzony w Gangneung zmienił jego też pod innymi względami. Przebywanie z Bangiem uleczyło jego poczucie straty i zdrady po rozpadzie związku, zastąpiło je coś silniejszego i zdecydowanie przyjemniejszego. Świadomość, że jest warty tego, by go kochać, sprawiła, że łatwiej mu było chodzić z podniesioną głową, zyskał pewność siebie, potrafił rozmawiać z Hoseokiem, bez podtekstów czy insynuacji, nie wstydząc się i nie żałując, że w przeszłości nie udawało mu się ukryć swoich uczuć. Następowało to stopniowo. Jeśli odebrał telefon, gdy Hoseok dzwonił, by zapytać co u niego i jak się czuje, rozmawiali zwykle przez kilka minut. Później zaczął pytać o Choa, o jego pracę, opowiadać, co ostatnio robił. Z czasem Hoseok zaczął zdawać sobie sprawę, że Junhong nie jest już tą samą osobą. Z upływem miesięcy te rozmowy stawały się coraz bardziej przyjacielskie i niekiedy dzwonili do siebie po to, żeby po prostu pogadać. Kiedy jego związek z Choa zaczął się psuć, spędzali przy telefonie całe godziny, czasami rozmawiali do późnej nocy. Gdy Hoseok i Choa się rozstali, to właśnie Junhong pomagał byłemu chłopakowi uporać się z jego zgryzotą. Pozwolił mu nawet przenocować w gościnnej sypialni, gdy przyjechał pod jego dom. Jak na ironię, Choa zostawiła go dla innego mężczyzny, a Junhong pamiętał do dziś, jak siedział wtedy z Hoseokiem w salonie. Obracał w palcach szklankę szkockiej. Minęła północ, od kilku godzin Hoseok mówił bez ładu i składu o tym, przez co przechodził, gdy nagle zdał sobie chyba sprawę, kto słucha jego wynurzeń.

- Czy ty też tak cierpiałeś? - spytał.

- Tak - odpowiedział Choi.

- Jak długo to trwało?

- Trzy lata - odrzekł. - Ale miałem szczęście.

Hoseok pokiwał głową. Zaciskając usta, wpatrywał się w swojego drinka.

- Przepraszam - powiedział. - To, że wyszedłem przez te drzwi, jest najgłupszą rzeczą, jaką zrobiłem w życiu.

Junhong poklepał go z uśmiechem po kolanie.

- Wiem. Lecz i tak ci dziękuję.

Mniej więcej rok później Hoseok zadzwonił, by zaprosić go na kolację. I podobnie jak to robił w stosunku do innych, Choi uprzejmie mu odmówił.

Wspólne noce // BangloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz