W poniedziałek rano Yongguk wymknął się w łóżka, zanim Choi się obudził, i chociaż twierdził, że w sprawach kuchennych ma dwie lewe ręce, zaskoczył Junhonga, przynosząc mu na tacy śniadanie do łóżka i budząc aromatem świeżo zaparzonej kawy. Siedział obok niego, gdy jadł, śmiejąc się, gdy oparty na poduszkach bezskutecznie próbował podciągnąć prześcieradło na tyle wysoko, żeby zasłonić swój nadmiar odkrytego ciała. Grzanki były wyśmienite, bekon chrupiący, ale nie zbytnio spieczony, do jajecznicy Yongguk dodał właściwą ilość sera.
Owszem, siostra podawała mu od czasu do czasu śniadanie do łóżka, ale tylko wtedy, gdy był chory i faktycznie nie miał siły, by zrobić sobie coś do jedzenia, lecz Yongguk był pierwszym mężczyzną, który zrobił to dla niego bezinteresownie. Hoseok był facetem, któremu nigdy nie przyszłoby to do głowy.
Gdy skończył jeść, Bang postanowił trochę pobiegać, Junhong zaś wziął prysznic i ubrał się. Po joggingu Yongguk wrzucił brudne ubrania do pralki i również umył się pod prysznicem. Gdy przyszedł do Junhonga do kuchni, rozmawiał przez telefon z Jongupem. Przyjaciel zadzwonił, żeby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja. Gdy Choi zdawał relację z tego, co się działo, Yongguk objął go, stojąc z tyłu, i muskał nosem jego kark.
Jeszcze podczas rozmowy Junhong usłyszał charakterystyczne skrzypnięcie frontowych drzwi domu i stuk butów o drewnianą podłogę. Przeprosił Jongupa i odłożył słuchawkę, wyszedł z kuchni, żeby sprawdzić, kogo przyniosło. Nie było go niecałą minutę, a gdy wrócił, patrzył na Yongguka, jak gdyby nagle zabrakło mu słów. Wciągnął głęboko powietrze.
— Przyjechał tutaj porozmawiać z tobą — powiedział w końcu.
— Kto?
— Shin Hakyun.
CZYTASZ
Wspólne noce // Banglo
RandomGangneung. Nadmorskie miasteczko w Korei Południowej. Miejsce pełne tajemnic, wspomnień, a nade wszystko miłości... Trzy lata po kłótni z chłopakiem, który porzuca go dla innego faceta, na prośbę swojego przyjaciela Junhong przyjeżdża tu na tydzień...