Rozdział 11

144 30 2
                                    

Yongguk włożył kurtkę, zbiegł na dół i wyszedł na dwór przez frontowe drzwi, kierując się do samochodu. Wziął z przedniego siedzenia małą skórzaną torbę, w której trzymał paszport i bilet, zamiast jednak wrócić do środka, obszedł dom dookoła.

Na plaży wiał coraz silniejszy wiatr i Yongguk zatrzymał się na chwilę, żeby zapiąć zamek błyskawiczny w kurtce. Wsunąwszy torbę pod pachę, schował ręce do kieszeni i pochylił głowę, czując, jak chłód szczypie go w policzki.

Pomyślał, że niebo wygląda tak jak przed śnieżycą, kiedy cały świat nabiera odcienia spranej szarości. W oddali widział pelikana szybującego nisko nad wodą. Ptak nie poruszał skrzydłami, lecz dawał się unosić wiatrowi. Yongguk zastanawiał się, dokłąd pelikan poleci, gdy sztorm uderzy z całą siłą.
Przystanął prawie nad samą wodą. Fale toczyły się z dwóch różnych kierunków, wzbijając przy zderzeniu pióropusze piany. Powietrze było wilgotne i przejmująco zimne. Zerknąwszy przez ramię, dostrzegł żółte światło w kuchni gospody. Sylwetka Junhonga przesunęła się jak cień za szybą, po czym zniknął z pola widzenia.

Postanowił, że spróbuje porozmawiać z Hakyunem jutro rano. Sztormu spodziewano się po południu, prawdopodobnie potrwa przez prawie cały weekend, wykluczone więc, żeby udało mu się wtedy załatwić tę sprawę. Nie chciał też czekać do poniedziałku. Musi wyjechać z Gangneung nie później niż o dziewiątej. Wolał też nie ryzykować, że z nim nie porozmawia, a nadchodzący sztorm nie dawał mu wielkiego wyboru. Do poniedziałku linie wysokiego napięcia mogą być pozrywane, drogi zalane albo Hakyun może zajmować się usuwaniem Bóg wie jakich skutków huraganu.

Yongguk nigdy przedtem nie był w Gangneung, nie sądził jednak, żeby odnalezienie domu Hakyuna zajęło mu więcej niż kilku minut. Przypuszczał, że miasto ma nie więcej niż kilkadziesiąt ulic i zdoła przemierzyć je wzdłuż w niespełna godzinę.

Postał jeszcze kilka minut na piasku, po czym zawrócił i ruszył w kierunku gospody. W tej samej chwili zobaczył znowu w oknie sylwetkę Choi Junhonga.

Jego uśmiech, pomyślał. Podobał mu się jego uśmiech.

Wspólne noce // BangloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz