Rozdział 40

95 19 8
                                    

Junhong podszedł do okna w salonie i rozsunął zasłony. Ulica była pusta, wokół latarnianych lamp tworzyły się świetliste aureole. Gdzieś w oddali ujadał wściekle pies, ostrzegając prawdziwego lub wyimaginowanego intruza.

Kanghee była w kuchni, ale Choi wiedział, że w końcu przyjdzie go poszukać. To był długi wieczór dla nich obojga. W zamyśleniu przesunął palcem po szybie. Kim byli dla siebie on i Yongguk? Nawet teraz w dalszym ciągu zastanawiał się nad tym. Definicja nastręczała trudności. Nie był jego mężem ani narzeczonym. Nazywanie go chłopakiem nie miało sensu, ponieważ sugerowało to młodzieńcze zadurzenie. Określenie "kochanek" obejmowało jedynie niewielką część tego, co ich łączyło. Pomyślał, że był jedynym człowiekiem w jego życiu, którego nie dawało się określić. Był ciekaw, ile innych osób może powiedzieć to samo o kimś w ich życiu.

W górze granatowe chmury otaczały księżyc, a wiatr pędził je na wschód. Jutro rano na wybrzeżu będzie padało. Junhong był przekonany, że postępuje słusznie, nie pokazując innych listów swojej siostrze.

Czego dowiedziałaby się z nich? Może szczegółów na temat życia Yongguka w klinice i tego, jak spędzał tam czas? Albo jego stosunków z synem i rozwoju sytuacji? Wszystko opisał dokładnie w listach, podobnie jak podzielił się z nim swoimi przemyśleniami, nadziejami i obawami, ale nic z tego nie było konieczne do celu, który chciał osiągnąć ze względu na Kanghee. Przedmioty, które odłożył, w zupełności wystarczą.

Wiedział jednak, że gdy Kanghee wyjdzie, on przeczyta jeszcze raz wszystkie listy, choćby tylko z powodu tego, co zrobił dziś wieczorem. W żółtym świetle lampki nocnej będzie wodził palcem po poszczególnych słowach, delektując się każdym, wiedząc, że znaczą dla niego więcej niż cokolwiek innego w życiu.

Dzisiejszego wieczoru pomimo obecności siostry Junhong był sam. Zawsze będzie sam. Wiedział o tym już wcześniej, gdy w kuchni opowiadał siostrze swoją historię, oraz teraz, stojąc przy oknie. Czasami zastanawiał się, kim byłby, gdyby Bang nigdy nie pojawił się w jego życiu. Być może znalazłby innego faceta i choć przypuszczał, że byłby dobrym chłopakiem, często zastanawiał się, czy wybrały tego odpowiedniego.

Nie byłoby to łatwe. Niektórzy z jego znajomych wychodzili za mąż po raz drugi. W większości mężczyźni, których poślubili, byli całkiem sympatyczni, ale nie wytrzymywali porównania z Yonggukiem. Może z Hoseokiem tak, ale nie z Yonggukiem. Junhong uważał, że romantyczna przygoda i namiętność może się zdarzyć w każdym wieku, lecz nasłuchał się dość od swoich przyjaciół, by wiedzieć, iż wiele związków kończy się, gdyż okazuje się, że sprawiają więcej kłopotu, niż są warte. Choi nie chciał ułożyć sobie życia z człowiekiem podobnym do chłopaków jego znajomych, nie po listach przypominających mu, co stracił. Czy na przykład nowy facet szeptałby mu słowa, które Yongguk napisał w swoim trzecim liście, słowa, których nauczył się na pamięć tego samego dnia, gdy je przeczytał?

Kiedy śpię, śnie o tobie, a gdy się budzę, pragnę tulić cię w ramionach. Nasza rozłąka sprawiła, że jeszcze bardziej upewniłem się, iż chcę spędzić noce i dnie u twego boku.

Albo te z kolejnego listu:

Kiedy piszę do ciebie, czuję twój oddech, gdy czytasz mój list, i wyobrażam sobie, że ty czujesz mój. Czy z tobą też tak jest? Te listy są teraz cząstką nas, cząstką naszej historii, wiecznym świadectwem tego, że udało nam się przetrzymać tyle dni rozłąki. Dziękuję, że pomagasz mi przetrwać ten rok, ale przede wszystkim dziękuję ci z góry za wszystkie przyszłe lata.

A nawet list napisany po kłótni, która wywiązała się z jego synem tamtego lata. Najwyraźniej ogromnie go to przygnębiło.

Jest tak wiele rzeczy, których pragnąłbym w tej chwili, ale najbardziej tego, żebyś był tutaj ze mną. To dziwne, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz płakałem, zanim cię poznałem. Teraz najwyraźniej łzy przychodzą mi łatwo... lecz masz dar sprawiania, że moje zmartwienia wydają się ważne, wyjaśniania sytuacji w sposób, który łagodzi moje cierpienie. Jesteś skarbem, darem od losu, i gdy już będziemy razem, zamierzam trzymać cię tak długo w ramionach, aż całkiem osłabną i nie dam rady dłużej tego robić. Czasami udaje mi się egzystować wyłącznie dzięki myślom o tobie.

Wpatrując się w odległą tarczę księżyca, Junhong pomyślał, że zna odpowiedź. Nie, nie znalazłby  mężczyzny podobnego do Banga. Gdy oparł czoło o zimną szybę, wyczuł za sobą obecność Kanghee. Westchnął, wiedząc, że nadszedł czas, by dokończyć opowieść.

- Yongguk miał przyjechać na święta Bożego Narodzenia - powiedział Junhong tak cichym głosem, że Kanghee musiała wytężyć słuch, żeby zrozumieć, co mówi brat. - Wszystko zaplanowałem. Zarezerwowałem pokój w hotelu, żebyśmy mogli spędzić razem pierwszą noc po jego powrocie. Kupiłem nawet butelkę jego ulubionego wina. - Umilkł na moment. - W pudełku na stole jest list od jego syna, który wyjaśnia wszystko.

- Co się stało?

W półmroku Junhong wreszcie się odwrócił. Jego twarz znajdowała się częściowo w cieniu. Na widok wyrazu twarzy brata Kanghee poczuła, jak przeszywa ją lodowaty dreszcz.

Junhong odpowiedział dopiero po długiej chwili, a jego słowa zawisły w ciemności.

- Nie wiesz? Nie domyśliłaś się jeszcze? - spytał szeptem.

◈◈◈

Teledysk, jak i piosenka w mediach zainspirowała mnie do napisania tego rozdziału.

Wspólne noce // BangloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz